Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 12 października 2024 18:30
Reklama KD Market

Birma. Skazani dziennikarze Reutera odwołali się od wyroku

Dwaj dziennikarze agencji Reutera, skazani we wrześniu w Birmie na 7 lat więzienia za nielegalne posiadanie dokumentów państwowych, złożyli w poniedziałek apelację. Decyzja sądu zostanie ogłoszona w przyszłym miesiącu. 32-letni Wa Lone i 28-letni Kyaw Soe Oo nie przyznają się do winy. Zgodnie z wyrokiem sądu pierwszej instancji mężczyźni mieli nielegalnie uzyskać dostęp do dokumentów podczas gromadzenia informacji na temat sytuacji muzułmańskiej mniejszości Rohingja, za co zostali aresztowani w grudniu 2017 roku. "Chcemy udowodnić birmańskiemu Sądowi Najwyższemu, że musi unieważnić wyroki Wa Lone i Kyaw Soe Oo z uwagi na błędy popełnione w procesie sądowym, który ich skazał na siedem lat więzienia - powiedział cytowany przez agencję EFE dyrektor generalny Reutera Stephen Adler. "Ci dwaj dziennikarze nie wyrządzili Birmie żadnej szkody. Wręcz przeciwnie, oddali niewiarygodną przysługę: zgodnie z wolnościami zapisanymi w birmańskiej konstytucji przekazali prawdę" - dodał. O bezwarunkowe uwolnienie reporterów wielokrotnie, ale bezskutecznie, zwracały się do birmańskich władz m.in. USA, UE i ONZ; w związku ze sprawą Birma oskarżana jest o łamanie wolności prasy. Władze w Rangunie odrzucają jednak te zarzuty, podkreślając, że wyrok dotyczy ustawy o ochronie tajemnicy państwowej. Dziennikarze zostali aresztowani pod zarzutem posiadania tajnych dokumentów; badali wówczas sprawę masakry Rohingjów w stanie Rakhine (Arakan) na zachodzie Birmy dokonanej przez birmańskie wojsko, siły bezpieczeństwa oraz ludność cywilną. Mężczyźni zapewniali, że stosowali się do zasad etyki dziennikarskiej. Po aresztowaniu powiedzieli bliskim, że zostali zatrzymani, gdy w restauracji w Rangunie dwaj nieznani im policjanci wręczyli im jakieś dokumenty. W czasie procesu sąd odmówił jego wstrzymania, mimo że policjant wezwany w charakterze świadka obrony zeznał, że jego przełożony wydał mu rozkaz podrzucenia dziennikarzom dowodów przestępstwa. Po tych zeznaniach funkcjonariusz trafił do więzienia za naruszenie zasad pracy w policji, a jego rodzinę wyrzucono z domu, w którym mieszkali z racji jego zawodu. W wyniku prowadzonej przez birmańskie wojsko operacji wymierzonej w muzułmanów Rohingja do sierpnia 2017 roku z kraju uciekło ok. 700 tys. przedstawicieli tej mniejszości, głównie do sąsiedniego Bangladeszu. Według ONZ birmańska armia dokonała masowych zbrodni z "zamiarem ludobójstwa", czemu zaprzeczają tamtejsze władze. (PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama