Samuel Jimenez – chicagowski policjant, Tamara O'Neil – lekarka oraz Dayna Less –farmaceutka-stażystka – to śmiertelne ofiary poniedziałkowej strzelaniny w szpitalu Mercy na południu Chicago. Nie żyje też sprawca – Juan Lopez. Motywem krwawej łaźni w chicagowskim szpitalu były zerwane zaręczyny.
32-letni Juan Lopez i 38-letnia doktor medycyny, Tamara O'Neil mieli zamiar się pobrać. On kupił pierścionek, ona powiedziała „tak”, ale potem coś się wydarzyło i doktor O'Neil zerwała zaręczyny. W poniedziałek, 19 listopada ok. godz. 1 pm Juan Lopez zadzwonił do szpitala, ale lekarka nie chciała z nim rozmawiać, była zajęta pacjentami. O godz. 3 pm doktor O'Neal skończyła swoją zmianę i czekała przed szpitalem, przy skrzyżowaniu ulicy 26. i Michigan Avenue na przyjazd samochodu Ubera. Wtedy pojawił się on. Rozmawiali na parkingu, pokłócili się. On zażądał, żeby oddała mu zaręczynowy pierścionek. Koleżanka lekarki próbowała interweniować, ale Lopez pokazał jej zatknięty za pasek pistolet. Przestraszona kobieta uciekła w kierunku szpitala. Według relacji świadków, mężczyzna wyciągnął nagle pistolet i trzykrotnie strzelił do kobiety, trafiając ją w klatkę piersiową. Kiedy upadła stanął nad nią i wystrzelił jeszcze trzy razy. Tamara O'Neil zginęła na miejscu.
Policja natychmiast odpowiedziała na wezwanie i ok. godz. 3.20 pm przed szpital zajechał znajdujący się najbliżej miejsca strzelaniny radiowóz. Juan Lopez, ubrany w ciemny płaszcz, ciemne spodnie i kapelusz pobiegł w kierunku szpitala. Wystrzelił w kierunku nadjeżdżających policjantów i trafił w policyjny radiowóz. Kiedy dotarł do szpitalnego holu, otworzył ogień w kierunku przypadkowych osób. Na miejscu zginęła 25-letnia Dayna Less, pracująca jako stażystka absolwentka farmacji, trafiona w chwili, gdy wysiadała z windy.
W szpitalu wybuchła panika, ludzie rozbiegli się we wszystkie strony, pracownicy i pacjenci w pośpiechu tarasowali drzwi do szpitalnych sal, gabinetów i biur, chowali się pod biurkami. W szpitalu Mercy niecały miesiąc wcześniej odbywał się trening pracowników i ćwiczenia na wypadek masowej strzelaniny. Zdaniem dyrekcji, prawidłowe reakcje personelu zapobiegły większej liczbie ofiar.
Policjanci nie czekając na posiłki pobiegli za Lopezem. W holu szpitala Mercy doszło do wymiany ognia. Juan Lopez zmienił magazynek swojego pistoletu kaliber 9, łącznie wystrzelił 32 razy. O ogromnym szczęściu może mówić jeden z funkcjonariuszy, gdy kula wystrzelona przez furiata przebiła kaburę i utkwiła w bębenku policyjnego rewolweru. W strzelaninie zginął 28-letni policjant, Samuel Jimenez. Policjant zmarł w wyniku odniesionych ran po przewiezieniu do szpitala Uniwersytetu Chicagowskiego. Sprawca z raną postrzałową głowy został znaleziony na terenie szpitala. Prawdopodobnie zginął podczas wymiany ognia z policjantami.
„Policjanci, którzy odpowiedzieli na wezwanie, ocalili mnóstwo istnień. Są bohaterami, ponieważ nie wiemy na dokonanie jakiego rozmiaru spustoszenia gotowy był sprawca” – powiedział na konferencji prasowej szef chicagowskiej policji, Eddie Johnson. Samuel Jimenez w chicagowskim dystrykcie policji służył od 18 miesięcy. Pozostawił po sobie żonę i troje dzieci. Oficer Jimenez to drugi w tym roku chicagowski policjant, który zginął na służbie. Pierwszym był komandor Paul Bauer, zastrzelony 13 lutego w chicagowskim śródmieściu, przed wejściem do budynku Thompson Center.
Zamordowana lekarka, dr Tamara O'Neal w 2016 roku ukończyła studia medyczne na Uniwersytecie Illinois w Chicago i od dwóch lat pracowała w szpitalu Mercy jako rezydentka. Współpracownicy zapamiętali ją jako osobę niezwykle ciepłą i życzliwą, która w wolnych chwilach organizowała zbiórki pieniędzy na niepełnosprawne dzieci i kierowała kościelnym chórem. Jako osoba bardzo religijna nigdy nie godziła się na dyżury w niedzielę.
Dayna Less kilka miesięcy temu ukończyła 6-letnie studia na Wydziale Farmacji Uniwersytetu Purdue. Jak mówią jej rodzice i przyjaciele, życiową misją młodej farmaceutki było niesienie pomocy innym. Za kilka miesięcy miała poślubić swojego ukochanego, z którym była w związku od liceum.
Sprawca strzelaniny, 32-letni Juan Lopez miał pozwolenie na posiadanie i noszenie przy sobie broni. W ciągu ostatnich pięciu lat kupił cztery sztuki broni palnej. Miał też historię agresywnych zachowań. W 2014 roku został usunięty z chicagowskiej Akademii Straży Pożarnej za prześladowanie kobiet-kadetek. Wkrótce potem żona Lopeza wniosła do sądu wniosek o ochronę przed agresywnym mężem, który na wieść o planowanej przez małżonkę separacji dopuścił się przemocy domowej i groził jej bronią. Latem 2015 roku kobieta rozwiodła się z agresywnym mężem. Ostatnio Juan Lopez został zwolniony z biura Chicago Housing Authority, gdzie od lutego br. pracował w dziale obsługi klientów.
Policja prowadzi śledztwo w sprawie poniedziałkowej strzelaniny i przesłuchuje świadków tragedii.
„To rozdarło duszę naszego miasta” – powiedział nazajutrz po strzelaninie burmistrz Chicago, Rahm Emanuel. „To twarz i konsekwencje zła”.
Grzegorz Dziedzic
[email protected]
fot.TANNEN MAURY/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama