Prokurator generalny USA Jeff Sessions złożył w środę rezygnację na prośbę Donalda Trumpa; jak zapowiedział prezydent, jego obowiązki będzie pełnił na razie Matthew Whitaker. Demokraci uznali, że Trump blokuje w ten sposób śledztwo ws. Russiagate.
Sessions napisał w liście do Trumpa, że rezygnuje na jego prośbę oraz że "pracował nad wdrożeniem" planów dotyczących wymiaru sprawiedliwości, które były obietnicami jego kampanii wyborczej. Prezydent poinformował, że następca prokuratora generalnego będzie mianowany "w późniejszym okresie".
Dymisja Sessionsa nastąpiła nazajutrz po wyborach środka kadencji, w których Demokraci odzyskali kontrolę nad Izbą Reprezentantów i mogą wszcząć nowe śledztwa dotyczące Trumpa czy jego otoczenia lub zintensyfikować te, które - tak jak Russiagate - już się toczą.
Demokraci zwrócili na to uwagę. Przywódca demokratycznej mniejszości w Senacie USA Chuck Schumer ogłosił w komunikacie, że termin rezygnacji Sessionsa "jest bardzo podejrzany".
Napisał, że Whitaker nie może ingerować w dochodzenie w sprawie ingerencji Rosji w wybory prezydenckie w 2016 roku i kontaktów osób z otoczenia Donalda Trumpa z przedstawicielami Kremla. Dodał, że utrudnianie tego śledztwa, które prowadzi prokurator specjalny Robert Mueller, spowodowałoby "kryzys konstytucyjny".
"Zważywszy na jego wcześniejsze komentarze, w których rekomendował zabranie funduszy śledztwu Muellera (...) Whitaker powinien wycofać się z nadzorowania tego śledztwa na okres, w którym pełni obowiązki prokuratora generalnego" - napisał Schumer.
Whitaker, szef kancelarii prokuratora generalnego, rekomendował wcześniej Trumpowi zwolnienie Sessionsa i mianowanie nowego prokuratora generalnego, który zablokuje śledztwo Muellera poprzez całkowite pozbawienie go środków na jego dalsze prowadzenie.
W wywiadzie dla CNN z lipca 2017 roku Whitaker powiedział, że rozwiązaniem problemu z tym dochodzeniem byłoby "mianowanie prokuratora generalnego, który nie zwolni Boba Muellera, ale tak bardzo zredukuje jego budżet, że to śledztwo właściwie stanie w miejscu".
Najwyższy rangą Demokrata w komisji Senatu ds. wywiadu Mark Warner ostrzegł, że rezygnacja Sessionsa nie może być pierwszym krokiem do blokowania tego dochodzenia, i dodał, że "jakakolwiek próba ingerowania w rosyjskie dochodzenie byłaby poważnym nadużyciem władzy prezydenta".
Wkrótce potem przywódczyni Demokratów w Izbie Reprezentantów Nancy Pelosi również napisała w oświadczeniu, że Whitaker powinien wycofać się z nadzorowania śledztwa Muellera. Nazwała zmuszenie Sessionsa do dymisji "rażącą próbą blokowania i zakończenia rosyjskiego dochodzenia".
Szef Krajowego Komitetu Demokratów Tom Perez oznajmił, że zwolnienie Sessionsa "jest poważnym nadużyciem władzy i (krokiem) niezmiernie niebezpiecznym dla praworządności".
Trump od wielu miesięcy często atakował swego prokuratora generalnego; miał za złe Sessionsowi, że ze względu na konflikt interesów wycofał się z nadzorowania tego śledztwa, które prezydent nazywa "polowaniem na czarownice", i przekazał je swemu zastępcy Rodowi Rosensteinowi.
W sierpniu Trump ogłosił, że Sessions powinien "natychmiast" przerwać śledztwo ws. Russiagate; nazwał je "brudną robotą", a zespół Muellera "hańbą dla USA". W tym okresie dochodzenie nabrało tempa, a prokurator specjalny skoncentrował się na tym, czy prezydent próbował utrudniać działanie wymiaru sprawiedliwości i blokować śledztwo, między innymi grożąc Sessionsowi.
W kwietniu rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders przyznała, że Trump uważa, iż ma władzę pozwalającą mu na zwolnienie Muellera.
Trump niemal od początku śledztwa w sprawie Russiagate, czyli od maja ubiegłego roku, nazywał to dochodzenie "polowaniem na czarownice". Już wtedy pojawiły się w mediach porównania Trumpa do prezydenta Richarda Nixona, który pozbył się prokuratora specjalnego Archibalda Coxa prowadzącego śledztwo w sprawie afery Watergate. (PAP)
Na zdjęciu: Robert Mueller
fot.Shawn Thew/EPA/REX/Shutterstock
Reklama