Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 7 października 2024 10:27
Reklama KD Market

Ognisko z górskimi ratownikami

Ognisko z górskimi ratownikami
Przy płonącym ognisku w sobotni wieczór 29 września  spotkali się członkowie oraz przyjaciele Klubu Ratowników i Sympatyków Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Koło nr 86 Związku Podhalan w Ameryce Północnej.  Opowiadano o ratownictwie i propagowano jego ideę. Drugie w tym roku jesienne ognisko zorganizowano w gościnnych ogrodach sióstr benedyktynek w Oak Forest, na południowym przedmieściu Chicago. – Dziękuję, że pomimo kapryśnej aury jesteście i zapraszam do wspólnej zabawy – powiedział na powitanie Jacek Skoczeń prezes zarządu klubu. Przy płonącym ognisku przyjazna atmosfera skupiła śpiewających przy akompaniamencie gitar Jacka Stacha z klubu narciarskiego Double Diamond Polish Ski Club i Karoliny Skoczeń oraz Stasi Pawlicy przygrywającej na  akordeonie. Najbliżej ognia byli amatorzy pieczonych kiełbasek i plastrów boczku. Niedaleko ogniska pyrkał kociołek z pysznym jadłem, a na stołach były wystawione zapiekanki, myśliwski bigos na winie i inne frykasy. Co odważniejsi przeskakiwali nad ogniem, ale większość tańczyła obok ogniska, w rytmie znanych przebojów zagranych przez DJ Bionoize. Nie zabrakło wspomnień ratowników zrzeszonych w chicagowskim klubie: Adama Góreckiego, Jana Bachledy czy Franciszka Łukaszczyka. Adam Górecki jest ratownikiem od 1981r., jako ochotnik Tatrzańskiego Pogotowia Ratunkowego wspominał o tym, jak przygotowywał na Kazalnicy stanowisko do zjazdu, akcjach w jaskiniach, spośród których najbardziej utkwiła mu w pamięci, ta w Czarnej. Jan Bachleda był w pogotowiu narciarskim jeszcze przed 1960 r. , a po wyemigrowaniu do USA założył chicagowskie koło ratowników. Pierwotnym zadaniem klubu, jak wspomina "była pomoc dla ratowników emerytów i tych poszkodowanych, w Polsce". Do dziś pamięta akcję ratunkową zorganizowaną grotołazowi w jaskini Zimna, podczas której dostarczał nurkom butle z tlenem, aż do pierwszego syfonu. Wspominał też zwózki narciarskie z Kasprowego poszkodowanych narciarzy, których transportowano nie w akii, tylko na dwóch gałęziach, bo kiedyś nie było takiego sprzętu jak dzisiaj, gdy zresztą helikopter ratunkowy zastępuje kilkudziesięciu ludzi. Franciszek Łukaszczyk, który do TOPR-u należy od 1968 r., a obecnie w Polsce zimą dodatkowo pracuje w Ski Patrolu opowiadał o pracy ratowników-ochotników.  – Nasze zadanie na wyciągach, w górach polega na dotarciu do poszkodowanego akią, udzieleniu pierwszej pomocy i zabezpieczeniu szynami połamanych kończyn. Kiedy wypadek zdarzył się bardzo daleko, jest ciężki uraz, a pogoda jest ładna wzywamy helikopter. Jeśli warunki nie sprzyjają, ratownicy znoszą poszkodowanego sami, zjeżdżając z Kasprowego do Kuźnic przez Halę Goryczkową czy Gąsienicową. Tak samo to się odbywa na wyciągach na Podhalu, Białce Tatrzańskiej, czy na Gubałówce – mówił Łukaszczyk. Jacek Skoczeń obecny prezes koła, który prezesuje już trzecią kadencję jest dumny, że tu, lokalnie chicagowscy ratownicy polskiego pochodzenia potrafili zaszczepić ideę ratownictwa w ludziach, którzy nie mieli z tym nic wspólnego. Prezes Skoczeń ma klarowną wizję przyszłości, dlatego do klubu, który już zrzesza ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zaprasza ratowników górniczych, medycznych i wszystkich sympatyków, którym idea ratownictwa jest bliska. Tekst: Jola Plesiewicz Zdjęcia: Dariusz Piłka

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama