Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
poniedziałek, 23 grudnia 2024 05:17
Reklama KD Market

Są wyroki na polonijnych morderców

Sprawa dwóch Polaków oskarżonych o morderstwo chicagowskiego jubilera po ośmiu latach znalazła swój finał Po blisko ośmiu latach od śmiertelnego pobicia jubilera Shaia Millera sprawa dwóch Polaków oskarżonych o jego śmierć znalazła wreszcie swój finał. 11 września br. w sądzie powiatu Cook sędzia Neera Walsh skazała Piotra Wielbłąda na 35 lat więzienia. Wyrok poprzedziło przyznanie się Wielbłąda do winy w maju br. Współoskarżony Leszek Pawełkowski przyznał się do winy 8 sierpnia i w tym samym dniu otrzymał wyrok 28 lat pozbawienia wolności wydany przez tę samą sędzię. Według nieoficjalnych źródeł oba wyroki były wynikiem ugody, a wyrok Pawełkowskiego, który naprowadził władze na trop Wielbłąda, z założenia miał być niższy od wyroku jego kompana. Należy jednak pamiętać, że Pawełkowski został aresztowany w 2010 r., trzy tygodnie po zdarzeniu, podczas gdy Piotr Wielbłąd zbiegł do Europy i był ekstradowany do USA przez władze polskie w marcu ubiegłego roku. Obrońca publiczny Pawełkowskiego Margaret Domin nie skomentowała wyroku, tłumacząc, że nie ma pozwolenia Pawełkowskiego, by dyskutować szczegóły dotyczące jego sprawy. Obrońca publiczny Wielbłąda nie odpowiedział na naszą wiadomość. Rabunek na wagę złota Sprawa sięga 2010 roku, kiedy 27 października około godziny 21.15 dwóch uzbrojonych mężczyzn wtargnęło do domu złotnika Shaia Millera przy 6312 N. Kildare w chicagowskiej dzielnicy Sauganash. Miller prowadził rodzinny sklep na jubilerskim odcinku ulicy Wabash w śródmieściu. Napastnicy skrępowali Millera i jego 14-letniego syna mocną taśmą klejącą, a następnie przeczesali dom w poszukiwaniu kosztowności. Zanim zbiegli z gotówką, biżuterią, srebrem stołowym i cennym obrazem, brutalnie pobili Millera na oczach syna. Leżący na podłodze mężczyzna był kopany w twarz, jego głowa uderzała w lodówkę. Po wyjściu oprawców nastolatek, który nie doznał obrażeń, zdołał oswobodzić się i wezwać policję. Millera przewieziono do szpitala, gdzie lekarze stwierdzili rozległy uraz mózgu. Sześć dni później zmarł w szpitalu Saint Francis w Evanston. Choć bezpośrednio po zdarzeniu policja nie miała żadnych podejrzanych, odciski palców pobrane z taśmy klejącej, którą skrępowany był Miller, naprowadziły policjantów na trop 41-letniego wówczas Leszka Pawełkowskiego, mieszkańca okolicy 3100 N. Hamlin Ave. na chicagowskim Jackowie. Jego odciski znajdowały się w policyjnej bazie danych po wcześniejszym zatrzymaniu mężczyzny za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym. Pawełkowskiego aresztowano trzy tygodnie po zdarzeniu. Od kumpli do wrogów Dopiero w 2014 r. zeznania Pawełkowskiego, który na początku wydawał się kryć kolegę, pomogły wskazać drugiego podejrzanego. Amerykańskim stróżom prawa udało się ustalić, że Piotr Wielbłąd wyjechał ze Stanów Zjednoczonych i porusza się po Europie. Za mężczyzną wydano międzynarodowy list gończy z ostrzeżeniem, że może być uzbrojony. Mężczyznę zidentyfikował policyjny patrol na jednym z osiedli 17-tysięcznego Brzeska w woj. małopolskim. Sprawę przejął sąd okręgowy w Tarnowie, do którego trafił wniosek Amerykanów o ekstradycję Polaka do Stanów Zjednoczonych. Podczas rozpoznawania wniosku o ekstradycję Polaka miało bronić trzech prawników, czyli maksymalna liczba obrońców dopuszczona przez polskie prawo. Wreszcie, po ponad roku przebywania w polskim areszcie, w marcu Piotr Wielbłąd znalazł się z powrotem na chicagowskim lotnisku O'Hare. Wkrótce potem w sądzie okręgowym powiatu Cook brzeszczanin został postawiony w stan oskarżenia. Dopiero wówczas sprawa nabrała rozpędu. Pawełkowski, który siedział od listopada 2010 r. i Wielbłąd byli sądzeni oddzielnie, lecz przez tę samą sędzię powiatu Cook, Neerę Walsh. Obrońcy mężczyzn mówili nam wówczas, że nastawienie między obronami może być wrogie. Z nieoficjalnych źródeł dowiedzieliśmy się, że umowa o ekstradycji Wielbłąda zawierała klauzulę, że część wyroku odsiadywał będzie w Polsce, lecz nie udało nam się potwierdzić tej informacji, a taki scenariusz wydaje się mało prawdopodobny. Wiadomo natomiast, że przy podejmowaniu ostatecznej decyzji o wydaleniu Polaka brana była pod uwagę zasada, że jeśli podejrzanemu realnie grozi kara śmierci, wówczas nie ma możliwości ekstradycji. Odsiadka za srebra Dawni kumple, 49-letni dziś Leszek Pawełkowski i 33-letni dziś Piotr Wielbłąd nie mieli ze sobą kontaktu, choć od 2017 r. przetrzymywani byli w tym samym budynku powiatowego więzienia przy 26. i California. Nie będą mieli ze sobą kontaktu również teraz, choć obu rodaków czekają długie lata za kratkami, mimo że ich celem nie było morderstwo, lecz „tylko” kradzież. W chwili powstawania tego artykułu Pawełkowski zarejestrowany był w więzieniu Menard o maksymalnym i podwyższonym poziomie bezpieczeństwa na południu Illinois. O warunkowe zwolnienie będzie mógł ubiegać się w 2038 roku. Lokalizacji Piotra Wielbłąda nie udało nam się do tej pory ustalić. Joanna Marszałek [email protected]

wielblad

wielblad

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama