Londyńska policja poinformowała w środę o postawieniu zarzutu usiłowania morderstwa 29-letniemu mężczyźnie, który został aresztowany we wtorek po tym, jak wjechał samochodem w barierę bezpieczeństwa przed siedzibą brytyjskiego parlamentu w Londynie.
W trakcie ataku kierowca potrącił grupę rowerzystów. Trzy osoby zostały ranne, w tym dwie wymagały hospitalizacji.
Oskarżony, który został zidentyfikowany nieoficjalnie przez media jako obywatel Wielkiej Brytanii o sudańskim pochodzeniu Salih Khater, pozostaje w areszcie po zatrzymaniu na podstawie ustawy o zwalczaniu terroryzmu. Wcześniej policja tłumaczyła, że mężczyzna odmawia współpracy ze śledczymi.
Głównym priorytetem w toku śledztwa pozostaje ustalenie motywu ataku i tego, czy Khater działał we współpracy z jakimikolwiek innymi osobami, które mogłyby nadal stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. W środę poinformowano o przeszukaniu w ramach dochodzenia czwartego już kolejnego domu.
Przebywająca na wakacjach w Szwajcarii premier Theresa May określiła atak terrorystyczny pod parlamentem w Londynie jako "szokujący". Zaznaczyła, że zamachowcom "nigdy się nie uda" zrealizować "chorego celu, jakim jest użycie przemocy i sianie terroru, aby nas podzielić".
To drugi atak na brytyjski parlament w ciągu 18 miesięcy. W marcu ub.r. pięć osób zginęło, a 49 zostało rannych po tym, jak 52-letni Khalid Masud wjechał samochodem w ludzi na Moście Westminsterskim, a następnie uzbrojony w nóż próbował się wedrzeć do budynku parlamentu. Zginął na dziedzińcu, zastrzelony przez interweniujących funkcjonariuszy policji.
Poziom zagrożenia terrorystycznego w Wielkiej Brytanii utrzymuje się na poziomie czwartego stopnia w pięciostopniowej skali, co oznacza, że atak jest "bardzo prawdopodobny".
Z Londynu Jakub Krupa (PAP)
fot.LONDON METROPOLITAN POLICE/HANDOUT/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama