Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 16:48
Reklama KD Market

Serce

To jedno z najbliższych mi słów. Odkąd pamiętam. Nie tylko dlatego, że urodziłem się z wadą serca, że musiałem być jako dziecko poddany skomplikowanej operacji, a po latach znów okazało się, że serce będąc w stanie wielkiego zagrożenia, musiało zostać poddane kolejnej operacji, dużo poważniejszej niż pierwsza. Ten stan na pewno uwrażliwił mnie bardzo na to, czym serce jest. Centralny organ w organizmie, który pompuje życie, krew do wszystkich komórek ciała. Kiedy ustaje jego praca, człowiek umiera. Z biologicznego punktu widzenia o serce trzeba dbać. Serce jest też symbolem miłości. Od dzieciństwa rysowaliśmy serduszka, które wyrażały szczególną sympatię do drugiej osoby, zakochanie czy miłość. Dodatkowo obowiązkowo serce to miało kolor czerwony i czasami było przebite strzałą. Symbol najpiękniejszych i najgorętszych uczuć. Serce jest centralnym organem człowieka. Pod każdym względem. Także duchowym. Problem w tym, że nie każdy człowiek o tym pamięta. Dobrze jest żyć z ludźmi „z sercem”, wrażliwymi, serdecznymi, których stać na bezinteresowność. Dobrze jest należeć do takiej kategorii ludzi, chociaż nie zawsze jest to proste. Bywa, że trzeba drogo zapłacić za taką postawę. A to tylko dlatego, że z drugiej strony można spotkać ludzi, którzy nie pamiętają o sercu, stali się zimnymi, nieprzystępnymi, wyrachowanymi, dbającymi wyłącznie o własne dobro i interesy egoistami. To „ludzie bez serca”, choć tak naprawdę i oni to serce mają, tylko jest ono jak kamień, zamknięte i nieporuszone. Są też tacy, którzy obwarowali swoje serce nieprzystępnością, gdyż kiedyś zostali mocno zranieni, ból pozostał i będąc wciąż żywym, sączy się pod powłoką lęku, złości, nieprzebaczenia. Skąd my to znamy? To jest życie, codzienność, która stwarza coraz to nowe sytuacje, nierzadko zaskakując. Dlatego trzeba być uważnym, dbać o centrum własnego „ja”, jego zdrowie i higienę. Ważne jest, aby pamiętać o tym, że mam serce i że drugi człowiek też je ma. Nie bez powodu marzymy o serdecznych relacjach i serdecznym świecie. Także miłosierdzie, konkretne dobro świadczone innym, wypływa z serdecznego serca. Może dla kogoś będzie to naiwnością, kiedy w życiu stawia się na bezinteresowność. Wystarczy jednak pomyśleć, jaki byłby świat, gdyby tej bezinteresowności było wokół nas więcej. Nie ckliwej i sentymentalnej bynajmniej, ale konkretnej. Bo człowiek z sercem potrafi mądrze wymagać, od siebie i od innych. Czy można rozrzucać dobro, tak zupełnie bezmyślnie? Tak, są tacy szaleńcy, którzy dają, nie licząc i nie oczekując niczego w zamian. To jednak wymaga wielkiej dojrzałości duchowej, psychicznej i emocjonalnej. We wszystkim jednak są granice. Wszak to Pan Jezus powiedział: „Nie rzucajcie swoich pereł przed świnie”. Zaraz, zaraz, a skąd wiem, że mam przed sobą „świnię”? Czy nie zakłada to, że wcześniej osądzam kogoś, a przecież Pan Jezus powiedział także: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”? Jak to zatem jest? Nie chodzi tu o osąd lub zakwalifikowanie człowieka do jakiejś kategorii. Chodzi raczej o pełną ignorancji wobec bezinteresownego dobra postawę kogoś, kto pozostaje na to obojętny i depcze ją bezmyślnie. Nie dorósł jeszcze do takiej postawy przyjmowania dobra. Nie dojrzał. Potrzebuje czasu, czasami jakiegoś wstrząsu, który stanie się okazją do zmiany myślenia i postępowania, czyli do nawrócenia. Dostrzec, że obojętnością i ignorancją może ranić i zabijać. I nie jest to wynikiem twardego, zdecydowanego charakteru, ile obrazem osobistej biedy, zalęknionej osobowości albo egoizmu, będącego zaprzeczeniem miłości. Czerwiec w tradycji Kościoła katolickiego jest miesiącem serca. Katolicy czczą i kontemplują Serce Jezusa. Serce konkretne, serce Boga-Człowieka, które zostało otwarte na krzyżu włócznią żołnierza. Zostało zranione, choć kilka minut wcześniej oddając ducha, wyraziło najbardziej bezinteresowną i największą miłość, życie za życie. To więcej niż przyjaźń, to jest prawdziwa miłość. Dla mnie jest to wielka lekcja serca i serdecznej miłości. ks. Łukasz Kleczka Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. Od 2011 roku przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana. fot.pxhere.com
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama