Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 26 września 2024 18:19
Reklama KD Market

Churching

Wiele lat temu, kiedy mieszkałem i pracowałem w Krakowie, w czasie rozmów w środowisku intelektualistów katolickich, padło słowo: „churching”. Nie wiedząc, co ono oznacza, domyślając się jedynie, że musi być związane z Kościołem, zacząłem poszukiwania. Pierwszą odpowiedzią, którą odnalazłem było, że ów tajemniczy „churching” oznacza kościelną migrację. Zjawisko dotyczy zwłaszcza miast, gdzie jest wiele kościołów. Ludzie wybierają sobie taki kościół, który odpowiada ich upodobaniom wraz z tym, co on oferuje – czasem trwania nabożeństw, a także księdzem, który odgrywa tutaj istotną rolę. Znalazłem też inne wytłumaczenie „churchingu” jako „kościelnego clubbingu”. Skoro więc jest wybór, to każdy ma do niego prawo. Tak też początkowo do tej kwestii podchodziłem. Z czasem jednak widzę, że jest w tym jakiś istotny brak. Brakuje utożsamienia się człowieka wierzącego z miejscem, w którym… No właśnie, w którym co? Od dziecka chodziłem z rodzicami na niedzielną mszę do kaplicy zakonnej sióstr w uzdrowisku, gdzie się urodziłem. Było nam bliżej niż do parafialnej świątyni, tym bardziej, że samochodu nie mieliśmy. Czułem się do tego stopnia związany z „klasztorkiem”, jak to miejsce potocznie nazywano, że nawet nie przypuszczałem, iż w ten sposób uprawiałem w pewnym sensie „churching”. Mała odległość, zawsze piękna liturgia, z organami i śpiewem oraz mądrymi kazaniami księży – wszystko to tworzyło iście rodzinną atmosferę. Po latach dopiero dotarło do mnie, że w życiu katolika ważna powinna być jego własna parafia, nie tylko dlatego, że jedynie tam można załatwić wszystkie formalności, związane z sakramentami lub pogrzebem, ale że to właśnie tam znajduje się duchowe centrum jego życia. Niezależnie od tego, w jakim stanie znajduje się aktualnie budynek kościelny, jacy księża w parafii posługują, jaki jest organista. To jest moja parafia, za którą powinienem być odpowiedzialny. A to znaczy, że w pewnym sensie powinienem mieć także wpływ na to, jaka jest ta moja parafia od środka, jaki jest mój kościół i wszystko, co jest z tym związane. Parafia jest przede wszystkim wspólnotą, a nawet „wspólnotą wspólnot”. Jest miejscem, do którego nie przychodzę po to, by być obsłużonym, ale raczej by zdobywać nową, chrześcijańską świadomość i samemu służyć drugim. To jest ideał, o którym najczęściej się zapomina. Służba w parafii odnosi się przede wszystkim do apostolstwa i dawania świadectwa swojej wiary, czyli do ewangelizacji. Jeśli w parafii istnieją różne wspólnoty, które każdemu mają coś do zaproponowania, jest ona wtedy żywa i twórcza. Kościół nie jest automatem serwującym sakramenty, klubem miłych przeżyć, ale wspólnotą, która oddaje cześć Bogu, oraz w której każdy ma swoje miejsce. Jeśli z różnych względów nie można mieć związku z własną parafią, lub nie wiadomo gdzie ona jest, gdyż nie posiada się miejsca stałego zamieszkania, wówczas Prawo Kanoniczne, obowiązujące w Kościele precyzuje, że po trzech miesiącach zamieszkania na terenie jakiejś parafii, posiada się już status tymczasowego zamieszkania, a ten wiąże się z tym, że powinno się zgłosić do konkretnej parafii. Dla żyjących na emigracji stanowi to często prawdziwy problem. Przez niewiedzę lub ignorancję nie zapisują się ani do parafii terytorialnej, na terenie której mieszkają, ani do personalnej, czyli na przykład polskiej misji. Kiedy przychodzi kwestia przystąpienia do sakramentów świętych, najczęściej ludzie mówią, że do żadnej parafii nie są zapisani. W sytuacji, w której w wielu miejscach świata przychodzi łączyć parafie lub zamykać kościoły ze względu na brak wiernych, a także środków utrzymania obiektów sakralnych czy szkół, określenie się ludzi, do której parafii należą, nie jest bagatelą. „Churching” można uprawiać od czasu do czasu, w czasie wyjazdów, z chęci odbycia indywidualnej pielgrzymki do sanktuarium, czy w innych okolicznościach. Potrzebne jest jednak utożsamienie się z konkretnym kościołem, parafią, miejscem, w którym przystępujemy do sakramentów i które jako wspólnota tworzymy. Świętujemy Zesłanie Ducha Świętego, który tworzy Kościół i nim kieruje. Warto zadać sobie pytanie, jaki jest mój osobisty stosunek do Kościoła, jako wspólnoty i jako miejsca. ks. Łukasz Kleczka Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. Od 2011 roku przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana.   fot.Pexels.com

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama