Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 14:26
Reklama KD Market

Naprawdę

Wchodząc do Grobu Pańskiego w Jerozolimie czułem ciarki na ciele. Nie miałem wątpliwości, że oto jestem w miejscu dla nas, chrześcijan najświętszym. Stając w ciasnej kaplicy grobu, gdzie sprawowaliśmy mszę świętą, doświadczyłem wewnętrznej pewności, że to naprawdę się stało. Tutaj się stało. A ten grób jest świadkiem i świadectwem tego wydarzenia. I wcale nie świadkiem milczącym. On mówi głośno, od dwóch tysięcy lat, że Jezus Chrystus zmartwychwstał. Prawdziwie zmartwychwstał!
To doświadczenie towarzyszy mi w tegorocznym przeżywaniu świąt wielkanocnych, jak i poprzedzającego je Triduum Paschalnego, czyli trzech dni, w czasie których wspominamy mękę i śmierć Pana Jezusa. Nie jest ono bynajmniej tylko ilustracją, odtworzeniem zrobionych w miejscach świętych zdjęć. Jest doświadczeniem bardzo głęboko przeżytym i namacalnie stwierdzonym. Mam takie przekonanie, że moja wiara utwierdzi la się jeszcze bardziej. Tak dzieje się wtedy, gdy spotyka się świadków, którzy widzieli, słyszeli, dotknęli. Czy jednak pusty grób może być świadkiem?
W niedzielny poranek do grobu przyszły kobiety. Wystraszone, wszak dla wielu ludzi sam kontakt ze zmarłymi jest nie do przejścia bez strachu, a co dopiero wejście do grobu. Był jeszcze problem, kto odsunie im kamień, którym grób był zamknięty. A także strach przed tymi, którzy ukrzyżowali Jezusa z Nazaretu. Mimo tego poszły, żeby namaścić pogrzebane ciało. To one stwierdziły pierwsze, że w grobie nikogo nie ma, że jest pusty. Ukazał im się anioł, który powiedział, że Ten, którego szukają zmartwychwstał. Zobaczyły też zwinięte płótna, którymi było zawinięte ciało. Kiedy to zobaczyły, od razu pobiegły do uczniów Jezusa, żeby im powiedzieć o tym, co się stało. To, co zobaczyły było tak nadzwyczajne, że trudno by było utrzymać w tajemnicy. A co jeśli ktoś ukradł ciało Jezusa? Istniało też i takie prawdopodobieństwo. Prawda jednak okazała się inna. Nikt nie ukradł Jezusa. On sam, swoją boską mocą, w uwielbianym ciele, wyszedł z grobu dokładnie tak, jak zapowiedział, po trzech dniach.
Na tę wiadomość do grobu poszli czym prędzej także uczniowie. Ewangelia mówi o Piotrze i Janie. Pierwszy naznaczony przez Jezusa na lidera wspólnoty apostolskiej, drugi był bliskim przyjacielem Mistrza. Teologowie mówią o nich, że przedstawiają Kościół hierarchiczny i charyzmatyczny. Jeden z nich, Jan, biegnie nawet do grobu, nie wchodzi jednak dopóki nie zrobi tego najpierw Piotr. Obaj stwierdzają, że grób naprawdę jest pusty. I widząc to, uwierzyli. Przecież o wszystkim wcześniej słyszeli. Tylko nie rozumieli. I trudno się dziwić. Nie dlatego, że byli prostymi ludźmi. Przecież dwa tysiące lat później nawet uczeni mają problem ze zmartwychwstaniem. Uczniowie i kobiety zobaczyli nie tylko, że grób jest pusty. Oni spotkali samego zmartwychwstałego Pana, rozmawiali z Nim, dotykali Go, jedli wspólnie. I nawet niedowiarek Tomasz uwierzył. To nie była jakaś hipnoza. To jest prawda, o której opowiadali wszystkim. I poprzez kolejne pokolenia, prawda ta jest przekazywana do dzisiaj.
Wielu jest takich, którzy chcą i którym zależy na wykpieniu jej, przedstawieniu w karykaturalny sposób, wmawianiu, że to niemożliwe i nie warto inteligentnym ludziom w to wierzyć. A zresztą, po co? Życie może być przecież szczęśliwe bez jakichś wierzeń i prawd. Na szczęście jednak nie wszyscy tak do tego podchodzą. Na szczęście, gdyż przychodzą w życiu takie sytuacje i doświadczenia, dla których jedynym oparciem, wsparciem i nadzieją jest prawda o pustym grobie. Dzieje się tak i wtedy, kiedy umiera ktoś bliski, a także, kiedy się wpada w jakiś wielki dół, tarapaty, uzależnienia i beznadziejność. Tylko prawda o pustym grobie, zmartwychwstaniu i życiu jest źródłem siły. I jeżeli wtedy ktoś spotka prawdziwego świadka, nie tylko sam uwierzy, ale dołączy do grona świadczących, dając innym nadzieję i życie.
Wchodząc do pustego grobu Pana Jezusa w Jerozolimie, poczułem, jak wiele milionów ludzi przede mną tam było. Wierzących i niewierzących. Rożnych kultur, ras i języków. Ludzi wykształconych, inteligentnych i prostych. Czego doświadczyli i doświadczają w tym miejscu? Jestem wewnętrznie przekonany, że tego, iż to wszystko wydarzyło się naprawdę. Inaczej umarłoby śmiercią naturalną. Nie byłoby też tylu świadków męczenników, którzy przelaniem krwi potwierdzają swoją wiarę. Ernest Simoni, ksiądz z Albanii, który spędził w więzieniu 28 lat, ogłoszony przez papieża Franciszka kardynałem, mówi: „Pan Bóg wszystko przewidział. Tortury, cierpienia, ale na końcu i tak On zwycięży”. Zwyciężył, a my świętując Wielkanoc, uczestniczymy w tym zwycięstwie, które wydarzyło się naprawdę.

ks. Łukasz Kleczka

Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. Od 2011 roku przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana.

 

fot.Pixabay.com
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama