Dzisiaj będzie o poście. Nie „Wielkim Poście”, ale o praktyce, ćwiczeniu, ascezie, na którą świat współczesny reaguje wręcz alergicznie. Bo po co pościć, skoro wszystkiego mamy pod dostatkiem? Po co zadawać ból ciału zupełnie bez przyczyny? Wszak już sam św. Paweł pisał: „Jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy”, tyle, że poprzedził to zdanie słowami: „Skoro zmarli nie zmartwychwstają” (1 Kor 15,32). My jednak wierzymy w zmartwychwstanie, dlatego też zastanawiamy się, czy aby praktyka postu nie jest dobra i wskazana dla naszych ciał i dusz.
Kilka dni temu rozmawiałem z kolegą, który podsunął mi bardzo niekonwencjonalną metodę medyczną niejakiej Hildegardy z Bingen. Ta żyjąca w XII wieku kobieta była wizjonerką, mistyczką, uzdrowicielką, reformatorką religijną i benedyktyńską mniszką. Ogłoszona kilka lat temu świętą, otrzymała także zaszczytny tytuł doktora Kościoła. Ta wszechstronna kobieta była prawdziwym geniuszem, inspirującym kolejne pokolenia na całym niemal świecie. Przekazała wiele bezcennych rad, jak wyleczyć wiele chorób, zaczynając od chorób duszy, gdyż tam leży najczęstsza przyczyna wielu fizycznych cierpień. Książki Hildegardy, przepisy i porady ułożone na podstawie jej pism, cieszą się coraz większym powodzeniem. A jedną z metod, które proponuje ta średniowieczna mniszka, jest właśnie post.
Porada kolegi zainspirowała mnie do przeanalizowania kwestii postu także w moim życiu. Post w rozumieniu religijnym jest praktyką pokutną. Polega ona na wstrzemięźliwości, ograniczeniu bądź rezygnacji, najczęściej ze spożywania pokarmów mięsnych. Wiele osób podchodzi do tej kwestii bardzo legalistycznie. Tylko po to, że tak trzeba, a świadome złamanie postu jest grzechem. Nie ukrywam, że irytuje mnie nieco takie podejście. Uważam, że głębsze spojrzenie na znaczenie tej praktyki dla życia człowieka pozwala na osiągnięcie niezwykłych rezultatów. Co mam zrobić, kiedy na przykład potrawy bezmięsne bardziej mi odpowiadają, a ryby i owoce morza są bardziej kosztowne niż mięso? Albo też, kiedy jestem wegetarianinem lub weganinem, a tych coraz więcej, nie tylko wśród młodych ludzi? Czy wtedy w ogóle mogę mówić o tym, że poszczę?
Post jest stary jak świat. Czytamy o nim w Biblii, tak w Starym, jak i w Nowym Testamencie. Zawsze odsłania prawdę o tym, że poszczący człowiek staje się silniejszy duchowo i fizycznie, wolny wewnętrznie, pełen energii i zapału. Wstrzemięźliwość pozwala panować nad sobą, nie ulegać pokusom nadmiaru. Post oczyszcza. To oczyszczenie jest kluczem wielu spraw. Okazuje się, że złogi pokarmowe w organizmie zatruwają go i spowalniają działanie. Człowiek staje się opieszały, słabnie, ma coraz mniej energii, nie wysypia się, ulega stresowi. Są też toksyny duchowe. One także zatruwają, wywołują agresję, niezadowolenie, ciągną w dół. Powodują ogólną niemoc.
Święta Hildegarda traktowała człowieka jako mikrokosmos. „W samym centrum wszechświata umiejscowił Bóg człowieka, jako najważniejsze ze stworzeń. Swoją postawą jest on wprawdzie niewielki, ale siłą swojej duszy potężny. Jego głowa jest zwrócona do góry a stopy oparte są pewnie na twardym podłożu. Ma on moc wprawiać w ruch tak to, co w dole, jak i to, co w górze. Ze względu na siłę swojego wnętrza jest w stanie zrealizować każde dzieło” – pisała. Stworzyła też sześć „złotych reguł”, które warto przywołać: 1. Pozytywnie przeżywając naturę oraz korzystając z naturalnych środków uzdrawiających, czerpać energię z czterech żywiołów: ognia, wody, powietrza i ziemi. 2. W jedzeniu i piciu zwracać uwagę na subtelność – a więc na pożyteczne siły, którymi dysponuje natura. 3. Zrównoważyć momenty zażywania ruchu i spoczynku. Zatroszczyć się o zdrowy umiar co do stanów napięcia i relaksu. 4. Zadbać o regularność faz snu i aktywności – regeneracja przeciążonego systemu nerwowego. 5. Usunąć zanieczyszczenia i szkodliwe substancje z tkanki łącznej. 6. Ustabilizować duchowe siły odporności, rozpoznając wady i zastępując je cnotami.
Nie jest to bynajmniej jakaś ezoteryka, ale doskonała szkoła, jak żyć zdrowiej i uważniej, przyjmując siebie samego jako dar i „kochając bliźniego, jak siebie samego”. Wszystko to zawiera się w dobrze przeżywanym i praktykowanym poście, który nie tylko oczyszcza, ale także uwalnia i powoduje, że człowiek staje się zdolny do jałmużny, czyli dzielenia się z drugim, jest zdolny do większej miłości. Post jest po prostu dobry.
ks. Łukasz Kleczka
Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. Od 2011 roku przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana.
fot.Pixabay.com
Reklama