Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 26 września 2024 16:42
Reklama KD Market

By mogło być lepiej

Zauważyłem, że wyjątkowo często w ostatnim czasie modlę się w czasie mszy świętych „Drugą Modlitwą Eucharystyczną o Tajemnicy Pojednania”. Jest to najważniejsza część mszy, kiedy to słowa przeistoczenia chleba w Ciało Pańskie, a wina w Krew, są obudowane powstałymi w różnych epokach historii Kościoła modlitwami. Wspomniana przeze mnie modlitwa należy do najmłodszych, gdyż została ułożona dopiero około 1975 roku. Dlaczego właśnie ta modlitwa? Ponieważ kryje w sobie słowa, które bardzo lubię, i które są bardzo na czasie: „Poznajemy Twoją miłość ojcowską, gdy kruszysz twarde ludzkie serca, i w świecie rozdartym przez walki i niezgodę czynisz człowieka gotowym do pojednania. Ty mocą Ducha działasz w głębiach serca, aby nieprzyjaciele szukali zgody, przeciwnicy podali sobie rękę i ludy doszły do jedności. Twój dar, Ojcze, sprawia, że szczere szukanie pokoju gasi spory, miłość zwycięża nienawiść, a pragnienie zemsty ustaje przez przebaczenie”.

Ta modlitwa celnie nazywa sytuację, która trwa między ludźmi, ale też podaje konkretne wskazania, jak ją zmienić. Wszak przebaczenie i gotowość do przyjęcia przebaczenia są kluczami, które nie tylko rozwiązują napięcia i spory, ale także budują relacje, których ostatnio coraz mniej. Serca ludzi pozwoliły się zaślepić żądzą pieniądza, bogactwa i niepohamowanej, apodyktycznej i autorytarnej władzy. Te serca (albo poszczególne typy osobowości), stały się bardzo twarde, jak z kamienia. Nieczułe na nic i na niewielu, za wyjątkiem spełniania i zaspokajania osobistych i koleżeńskich potrzeb przez siebie i środowisko „kumpli”, stały się niezdolne do pojednania. Bo tutaj trzeba się upokorzyć, przyznać do błędów, przeprosić. A to jest bardzo trudne, gdyż podszyte i prowadzone przez lęk. Ten wróg działający z ukrycia, schowany czasem głęboko w ludzkiej podświadomości, działa najpierw jak paralizator, po to, by po krótszej lub dłuższej chwili doprowadzić do totalnej destrukcji i śmierci. Niestety działa on niemal wszędzie: w małżeństwach, rodzinach, między księżmi i zakonnikami, w partiach i orientacjach politycznych, sportowych, zawodowych. Zawsze lubi się posuwać do absurdów. To o czym piszę, nie jest bynajmniej jakąś wymyślaną na potrzeby felietonu teorią. To jest bolesna prawda o kondycji, w której uczestniczymy.

Mimo tego jednak, „w świecie rozdartym przez walki i niezgodę czynisz człowieka gotowym do pojednania”. Kto czyni? Oczywiście Ten, kto jako jedyny wie, jak kochać i co to znaczy prawdziwa miłość. Jestem przekonany, że ma dość tych absurdalnych sytuacji, które odbierają piękno człowieczeństwu. Wszak szukanie zgody, budowanie pomostów, jedność myślenia i działania, są prawdziwą siłą, za którą tęskni i której potrzebuje dzisiejszy ja.

Dlatego trzeba najpierw zdemaskować w sobie lęk, unieść przyłbicę pancerza, zdjąć maskę i być sobą. Takim, jakim się jest i tu, i teraz. To jest punkt wyjścia dla wejścia w relację, która z czasem może stać się (i staje) początkiem bardzo prawdziwych i serdecznych życiowych przyjaźni. Zawsze można odkryć w sobie drzemiącą gotowość do pojednania. Ona może odwrócić bieg wszystkiego, pozwolić dojrzeć i stać się kimś zupełnie innym. Dążenie do zgody, podanie sobie ręki, jedność, stają się czymś oczywistym. To jest początek nowej rzeczywistości. To jest cel, który nie może pozostać jedynie w świecie idei, ale może i powinien stać się rzeczywistością.

Życie we współczesnym świecie, tak bardzo podzielonym i zindywidualizowanym, może zniechęcać i podcinać skrzydła. Jednak pozostaje wiara w Tego, który jest Miłością i ma moc. To ona gasi spory, zwycięża nienawiść, uzdalnia do przebaczenia. I jeżeli modlę często tymi słowami, to dlatego, że wierzę, naprawdę wierzę w moc tej Miłości. To jest zresztą jeden z wielkopostnych celów. Ważne jest, żeby chcieć się otworzyć na przebaczenie i pojednanie, aby mogło być zdecydowanie lepiej i piękniej!

ks. Łukasz Kleczka SDS


Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. Od 2011 roku przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana.

 

fot.Pexels.com

Reklama
Reklama
Reklama