Prezydent USA Donald Trump w reakcji na strzelaninę w gimnazjum na Florydzie, w której zginęło co najmniej 17 osób, napisał na Twitterze, że żadne dziecko nigdy nie powinno czuć się zagrożone w szkole. Złożył kondolencje bliskim ofiar.
"Żadne dziecko, żaden nauczyciel ani jakakolwiek inna osoba nigdy nie powinna czuć się zagrożona w amerykańskiej szkole" - napisał w środę amerykański prezydent w reakcji na wiadomości o tragedii w Parkland - zamożnej "sypialni" Fort Lauderdale na południu Florydy.
Obok prezydenta wyrazy głębokiego współczucia krewnym i bliskim ofiar tej kolejnej, szóstej w tym roku zakończonej ofiarami śmiertelnymi strzelaniny w szkole w USA przekazali także m.in. pierwsza dama Melania Trump, członkowie delegacji stanu Floryda w Kongresie, władze stanowe na czele z popularnym gubernatorem stanu Rickiem Scottem.
Natychmiast, jak zawsze po takich typowych już tragediach w amerykańskich szkołach, przeciwnicy konstytucyjnego prawa Amerykanów do posiadania broni palnej wezwali do wprowadzenia bardziej rygorystycznych regulacji jej sprzedaży i usunięcia luk prawnych pozwalających osobom psychicznie niezrównoważonym, a nawet karanym w przeszłości za poważne wykroczenia w jednym stanie na legalny zakup broni palnej w innym stanie.
Senator Chris Murphy, demokrata z Connecticut - stanu, w którym w strzelaninie w szkole podstawowej Sandy Hook w 2012 roku zginęło 20 dzieci i 6 dorosłych - na wiadomość o kolejnej tragedii winą za tę "epidemię rzezi z użyciem broni palnej w amerykańskich szkołach" obarczył "bierność Kongresu", który mimo licznych obietnic po każdej z tych strzelanin nie był w stanie podjąć zdecydowanego działania.
Od początku bieżącego roku, w ciągu zaledwie 30 dni szkolnych, w amerykańskich szkołach publicznych miało miejsce przynajmniej 17 przypadków użycia broni palnej, w których zginęły co najmniej 23 osoby. Pięć z dwunastu poważnie rannych ofiar strzelaniny w gimnazjum im. Marjory Stoneman Douglas w Parkland, do którego uczęszcza 3200 uczniów, znajduje się w stanie krytycznym i walczy o życie w szpitalu.
Do tej pory zidentyfikowano 12 z 17 ofiar śmiertelnych masakry w Parkland, wśród nich trenera szkolnej drużyny amerykańskiego futbolu. Większość ofiar stanowią nastoletni uczniowie gimnazjum.
Nauczycielka ze szkoły w Parkland Melissa Falkowski w wywiadzie dla telewizji MSNBC opowiadała, jak w czasie strzelaniny wraz ze swoimi 19 uczniami schowała się w szafie. Podkreśliła, że nauczyciele przeszli wiele szkoleń, znali procedury i w szkole wielokrotnie odbywały się ćwiczenia, więc wszyscy dokładnie wiedzieli, co robić.
"I nawet mimo tego mamy 17 ofiar; 17 osób nie wróci do swoich rodzin. Dla mnie jest to zupełnie nie do zaakceptowania - mówiła Falkowski łamiącym się głosem. - Uważam, że nadszedł czas, by Kongres, rząd, ktokolwiek coś z tym zrobił. Nadszedł czas, by ustalić, w czym tkwi problem i spróbować się go pozbyć".
Do tragedii w Parkland, położonym ok. 70 km na północ od Miami, doszło w środę, gdy 19-letni Nikolas Cruz, były uczeń gimnazjum dyscyplinarnie wydalony ze szkoły wszedł na teren gimnazjum i zaczął ostrzeliwać uczniów i pracowników szkoły - najpierw na zewnątrz budynku, a następnie na korytarzach i w klasach - z półautomatycznego karabinu typu AR-15 , "cywilnej" wersji M-16, podstawowego karabinu w wyposażeniu amerykańskich sił zbrojnych. AR-15 jest najpopularniejszym w Stanach Zjednoczonych karabinkiem półautomatycznym, który ma ok. 8 mln ludzi. Jak wykazało wstępne śledztwo, Cruz kupił ten karabin legalnie, po ukończeniu 18. roku życia.
Chłopak, który według kolegów, co potwierdzają także jego wpisy w mediach społecznościowych, fascynował się bronią palną, miał przy sobie także dodatkowe "niezliczone" magazynki z amunicją, maskę gazową i granaty dymne - poinformował miejscowy szeryf Scott Israel.
Prowadzący dochodzenie funkcjonariusze miejscowej policji, agenci FBI i federalnego biura ATF, którego zadaniem jest m.in. rejestracja i kontrola broni palnej, poinformowali, że mający opinię odludka i dziwaka, chorobliwie nieśmiały w kontaktach z innymi uczniami Cruz działał metodycznie, według dokładnie przygotowywanego planu i że to on wywołał alarm pożarowy w szkole, aby wywabić w ten sposób swoich dawnych kolegów i koleżanki na korytarze szkoły.
Cruz, który przebywa obecnie w lokalnym areszcie, korzystając z zamieszania próbował uciec z miejsca zbrodni. Został jednak zidentyfikowany przez policjantów i aresztowany. Matka sprawcy - jak podają media na Florydzie - zmarła w listopadzie ubiegłego roku i od tego czasu Cruz był wychowywany przez krewnych.
Prokurator generalna stanu Floryda Pam Bondi, występując w czwartek nad ranem czasu polskiego na konferencji prasowej w Parkland zapowiedziała, że 19-letniemu Cruzowi zostaną postawione zarzuty, za które w przypadku udowodnienia jego winy w sądzie grozi kara śmierci.
Prokurator zastrzegła jednak, że "nie zna wszystkich okoliczności łagodzących bądź obciążających" Cruza, a śledztwo nadal jest w toku.
Władze stanowe spodziewają się, że zarzuty federalne zostaną przedstawione 19-letniemu sprawcy masakry w Parkland jeszcze w czwartek.(PAP)
Reklama