Zabójca dowódcy policji Paula Bauera powinien wkrótce usłyszeć zarzuty. Do zdarzenia doszło we wtorek w śródmieściu Chicago. Według władz zabójca ma bogatą historię kryminalną. Tymczasem służby mundurowe w całym mieście oddają hołd zamordowanemu koledze.
Przez całą noc z wtorku na środę trwało gromadzenie dowodów w sprawie zabójstwa wysokiego rangą funkcjonariusza chicagowskiej policji. Według źródeł sądowych przebywający w areszcie 44-latek ma długą historię kryminalną, a na koncie co najmniej pięć wyroków skazujących, w tym za posiadanie narkotyków, pobicie oraz napaść zbrojną.
Do zastrzelenia 53-letniego Paula Bauera doszło 13 lutego po południu wewnątrz rządowego budynku Thompson Center w śródmieściu Chicago. Bauer wspomagał akcję interweniującej w okolicy grupy taktycznej. W budynku Thompson zauważył podejrzanego, którego opis odpowiadał usłyszanemu przez policyjne radio. Podczas konfrontacji mężczyzna oddał w stronę Bauera kilka strzałów. Funkcjonariusz został trafiony w głowę, zmarł po przewiezieniu do szpitala Northwestern Memorial.
Policja aresztowała sprawcę i skonfiskowała broń. Według niektórych źródeł mężczyzna miał przy sobie broń półautomatyczną oraz kamizelkę kuloodporną. Znaleziono przy nim również 15 g heroiny.
Paul Bauer był weteranem policji z 31-letnim stażem. Cieszył się dużym szacunkiem zarówno w departamencie policji jak i w lokalnych społecznościach, gdzie pełnił służbę. Od dwóch lat był szefem 18 dystryktu policji w dzielnicy Near North Side. Był również zwolennikiem zaostrzenia kar dla recydywistów. Pozostawił żonę i 13-letnią córkę.
Śmierć Bauera to w Chicago pierwsze od siedmiu lat zabójstwo policjanta na służbie. Był on również najwyższym rangą funkcjonariuszem policji zabitym od lat 80.
(jm)
Reklama