Ciągle bez happy endu
O możliwości bezwizowego ruchu do USA zaczęto mówić jeszcze za czasów prezydentury Lecha Wałęsy, gdy zniesiono podobny obowiązek dla obywateli amerykańskich odwiedzających Polskę. O naszych bezskutecznych wysiłkach można by było napisać niejedną grubą książkę – niestety wciąż bez happy endu. Przynajmniej nie dla Polaków, bo w ostatnim ćwierćwieczu wyprzedziła nas większość sąsiadów.
Sprawa zniesienia wiz stała się już dla Polaków sprawą honoru i narodowej dumy. Deklaracje chęci zniesienia wiz słyszeliśmy już od czterech prezydentów – od Billa Clintona poczynając, na Donaldzie Trumpie skończywszy. Życzliwie o pomyśle wypowiadało się w ostatnich latach wielu członków Kongresu. O zniesienie wiz dla Polaków upomina się także Unia Europejska, argumentując, że jest niedopuszczalne, iż obywatele części krajów europejskich wciąż muszą ubiegać się o wizy.
Przypomnijmy, że dziś jedynie pięć krajów w Unii Europejskiej zaliczanych jest przez USA do kategorii państw „problematycznych”. Oprócz Polski są to Bułgaria, Chorwacja, Cypr i Rumunia.
W minionej dekadzie przeforsowano w Kongresie specjalną ustawę dla najbliższych sojuszników USA, która czasowo dopuszczała próg odmów poniżej 10 proc., a nie 3 proc. Zanim jednak Polacy zeszli poniżej tej pierwszej granicy, ustawa przestała obowiązywać. Paradoksalnie więc na inicjatywie propolskiego lobby skorzystali nasi sąsiedzi – Czesi, Słowacy, Węgrzy, Litwini, Łotysze, Estończycy, Słoweńcy oraz… Koreańczycy z Południa.
Zmiana podejścia
Wszystkie dotychczasowe próby zniesienia obowiązku wizowego dla Polaków wiązały się z koniecznością zmiany obowiązującego w USA prawa. Nowa inicjatywa ma już zupełnie inny charakter. Trzeba zrobić wszystko, aby doprowadzić do zniesienia obowiązku wizowego po „bożemu”, czyli zgodnie z obowiązującym od lat prawem – uważają autorzy ogłoszonej w tym tygodniu kampanii. Nie jest to niemożliwe, bo obecnie odsetek odmów wizowych dla Polaków wynosi 5,9 proc. Tymczasem kryterium dołączenia do programu ruchu bezwizowego – to odsetek odmów wydania wizy biznesowo-turystycznej (B1/B2) Polakom nie przekraczający 3 proc. Do magicznego progu pozostało już naprawdę niewiele. Warto pamiętać, że statystyki dotyczą amerykańskiego roku budżetowego: od 1 października do 30 września. Może się więc okazać, że już w październiku tego roku zaczniemy spełniać wymogi uczestnictwa w VWP.
Obalanie mitów
Oprócz inicjatora – Polskich Linii Lotniczych LOT – w skład koalicji weszło kilka organizacji pozarządowych: Fundacja Polska Innowacyjna, Fundacja Teraz Polska, Fundacja im. Cichociemnych, Fundacja Instytut Myśli Schumana oraz MasterCard. Do wspólnej promocji USA jako kierunku podróży biznesowej czy turystycznej oraz akcji objaśniającej amerykański proces wizowy może włączyć się jednak każda instytucja i firma, tak by wiedza o zasadach przyznawania amerykańskiej wizy oraz promocja USA jako atrakcyjnego kierunku podróży była jak najszersza – informują polskie media.
Inicjatorzy kampanii przypominają, że podobne działania przeprowadzono swego czasu w Czechach i w Korei Południowej. Efektem było zwiększenie liczby wniosków składanych przez osoby z największymi szansami na decyzję pozytywną. Pomogło to tym krajom w zejściu poniżej obowiązujących wówczas progów.
„Z wizami do USA wiąże się wiele emocji i mitów, co powoduje, że Polska nadal jest jednym z niewielu krajów Unii Europejskiej, której obywatele w podróży do USA potrzebują wiz. Możemy to zmienić! Naszym celem jest zachęcenie Polaków, by w ciągu nadchodzących kilku miesięcy występowali o wizę, ale jednocześnie robili to rzetelnie, gdyż każde niewłaściwe aplikowanie kończy się odmową. To z kolei psuje statystyki i powoduje, że Polacy muszą podróżować do USA z wizą w paszporcie”– czytamy w komunikacie LOT.
Inicjatywie można tylko przyklasnąć, bo w chwili, gdy odsetek odmów rzeczywiście obniży się poniżej ustawowego progu, rząd amerykański nie będzie miał już żadnych argumentów, aby nie włączać nas do Visa Waiver Program.
System nie odpuści grzechów
Ogromna większość osób zapraszanych dziś na rozmowy z konsulami w Warszawie lub Krakowie odchodzi z wbitą do paszportu wizą. Nie jest jednak tajemnicą, że w ubiegłych latach najwięcej odmów dotyczyło wniosków z Podkarpacia, Małopolski i tzw. ściany wschodniej w tym przede wszystkim Podlasia. Stosunkowo wysoki odsetek odmów dotyczył też Polonii w Wielkiej Brytanii. Choć oficjalnie się o tym nie mówi, nietrudno zgadnąć przyczynę takiego stanu rzeczy. To właśnie te regiony zasilały od lat 80. ubiegłego stulecia rzesze polskich imigrantów zarobkowych. Najczęściej wiązało się to z nielegalnym pobytem na terytorium USA (przedłużeniem dozwolonego czasu pobytowego na legalnej wizie). Także wielu Polaków na Wyspach Brytyjskich to osoby, które wcześniej przebywały i pracowały – niekoniecznie legalnie – w USA.
Tymczasem amerykańskie służby konsularne korzystają z coraz dokładniejszych baz danych, zawierających dane o różnych imigracyjnych grzechach i grzeszkach. Często osoby korzystające przez lata z wbitych do paszportów wielokrotnych wiz, spotykają się z odmową ich przedłużenia przy kolejnej wizycie w konsulacie, bo wychodzi na jaw jakiś nielegalny pobyt sprzed wielu lat.
Jeszcze dramatyczniejsze jest zawracanie osób już z samych amerykańskich lotnisk. Przypomnijmy też, że wciąż obowiązuje przepis, zakazujący wjazdu do USA osobom, które przedłużyły nielegalnie swój pobyt. Jeśli było to mniej niż pół roku – obowiązuje 3-letnia karencja. Przy rocznym i dłuższym nielegalnym pobycie zakaz obowiązuje przez 10 lat. Wystąpienie o wizę w tym czasie to sposób na pewną odmowę, bo takie osoby nadal będą wyłapywane przez system.
Unikać błędów
Można jednak przy staraniu się o wizę do USA uniknąć prostych błędów, które skutkują odmową. Szczegółowy opis kategorii wizowych znajduje się na stronach ambasady USA, a autorzy kampanii będą tę wiedzę upowszechniać przy pomocy ulotek i mediów społecznościowych. Dzięki temu na przykład osoby biorące udział w wakacyjnym programie Work&Travel nie będą ubiegać się o wizę B1/B2, co najczęściej skutkuje nie tylko odmową, ale także utratą 160 dolarów opłaty za rozpatrzenie wniosku. Podobnie ma się sprawa z osobami zamierzającymi studiować w USA.
Co równie ważne, wszystko to dzieje się z negatywnym skutkiem dla statystyk. Autorzy kampanii przypominają, iż we wnioskach wizowych trzeba przedstawić konkretne i wiarygodne plany podróży do USA. Jeśli podczas rozmowy z konsulem pojawi się wątpliwość, że wnioskodawca zamierza wykorzystać wizę w innym celu niż deklarowany, spotkamy się z odmową. Przypomnijmy raz jeszcze: szans na wjazd nie mają osoby z przeszłością kryminalną albo zarejestrowane wcześniej z powodu naruszenia przepisów wizowych.
Sprawa zniesienia wiz stała się już dla Polaków sprawą honoru i narodowej dumy. Deklaracje chęci zniesienia wiz słyszeliśmy już od czterech prezydentów – od Billa Clintona poczynając, na Donaldzie Trumpie skończywszy."
„Jako strona amerykańska chcemy mieć pewność, że z ubiegania się o wizę nie zrezygnuje nikt z obywateli Polski, kto jest zainteresowany i spełnia kryteria, ale nie składa wniosku, obawiając się, że procedura jest zbyt skomplikowana i zajmie zbyt dużo czasu. Dlatego wciąż usprawniamy procedury” – zapewnia z kolei w wypowiedzi dla polskich mediów Patrick T. McNeil, zastępca konsula generalnego USA w Warszawie.
Dwa końce jednego kija
Cieszącym się już z perspektywy zniesienia wiz warto jednak przypomnieć o licznych ograniczeniach związanych z uczestnictwem w Visa Waiver Program.
Program bezwizowy (korzysta z niego 38 państw, w tym 23 członków UE) umożliwia legalny pobyt w USA do 90 dni w celach turystycznych, rodzinnych i biznesowych. W praktyce zastępuje on dwa rodzaje wiz – B-2, umożliwiającą wjazd do USA w celach rekreacyjnych lub leczniczych oraz B-1, obejmującą więcej aktywności. Z jednym ważnym wyjątkiem – pobyt na wizach można legalnie przedłużać. W ramach VWP nie można przekroczyć terminu 90 dni nawet o godzinę. Ewentualność zniesienia wiz nie będzie oznaczać masowych wyjazdów do USA, zwłaszcza w celach zarobkowych.
O pozostałe rodzaje wiz należy nadal ubiegać się w amerykańskich placówkach konsularnych. Statusu VWP nie można zamienić na inny bez opuszczenia USA. I tak np. osoba zamierzająca studiować w Ameryce musi wyjechać z USA i starać się o odpowiednią wizę w jednej z placówek dyplomatycznych poza granicami Stanów Zjednoczonych. W przypadku wiz B1/B2 nie ma takiej konieczności.
Także możliwość swobodnego podróżowania w ramach Visa Waiver Program nie jest sprawą oczywistą. Mieszkaniec kraju UE należącego do programu ruchu bezwizowego nie może tak po prostu kupić biletu i tego samego dnia polecieć do Ameryki. Wjazd do USA może się odbyć dopiero po zarejestrowaniu się drogą internetową w Electronic System for Travel Authorization (ESTA) i wniesieniu opłaty w wysokości 14 dolarów. Dopiero po sprawdzeniu danych kandydata do wjazdu do USA władze przysyłają, także droga elektroniczną, zezwolenie. Departament Bezpieczeństwa Krajowego zaleca, aby procedurę tę zacząć najpóźniej na 72 godziny przed planowaną podróżą, a najlepiej – już w momencie planowania podróży. Status ESTA trzeba odnawiać przy każdorazowej wymianie paszportu, zmian danych personalnych i innych wydarzeniach ważnych ze względów bezpieczeństwa (np. karalność).
Nie ma się co łudzić, że części autorów obecnej kampanii przyświecają cele komercyjne. PLL LOT chce zwiększyć ruch na lukratywnych trasach atlantyckich, MasterCard zamierza promować turystyczne wyjazdy Polaków do USA. Polskiemu przewoźnikowi marzy się nawet uruchomienie w budowanym Centralnym Porcie Komunikacyjnym punktu „preclearance”, dzięki któremu pasażerowie przechodziliby w miejscu wylotu kontrolę graniczną USA i lądowali w Stanach bez kolejek do punktu imigracyjnego. Ale to dopiero muzyka przyszłości, bo CPK ma być otwarty najwcześniej w 2027 r. Na razie trzeba skupić się na informowaniu rodaków, jak sami mogą przyspieszyć moment zniesienia wiz do USA. I pozostaje mieć nadzieję, że do 2027 roku, to się może uda.
Jolanta Telega
[email protected]
fot.Jacek Turczyk/EPA/REX/Shutterstock/Wikipedia