Wewnętrzne śledztwo władz Chicago wykazało brak należytej kontroli nad pracą policji w nadgodzinach. Raport komórki antykorupcyjnej miasta ostrzega przed potencjalnymi nadużyciami i stratami szacowanymi na wiele milionów dolarów.
Szczegóły afery zawiera raport nadinspektora generalnego miasta Josepha Fergusona, który w toku śledztwa ujawnił często nieuzasadnione i samowolne branie godzin nadliczbowych przez funkcjonariuszy.
Ferguson kwestionuje też politykę zatrudnieniową Departamentu Policji Chicagowskiej, który preferuje nadgodziny zatrudnionych w nim funkcjonariuszy zamiast zatrudnienia nowych policjantów na cały etat. Nadinspektor wyraża w swym raporcie obawy o przeciążenie mundurowych pracą, narażeniem ich na stres i wypalenie psychiczne w rezultacie ciągłego brania godzin nadliczbowych.
Szef komórki antykorupcyjnej miasta konkluduje swój raport wnioskiem, że potencjalne nadużycia w zakresie nadgodzin są wynikiem braku właściwego nadzoru i błędnej polityki kadrowej, co przekłada się na wielomilionowe straty z kieszeni podatnika.
W komentarzu do raportu Fergusona, zastępca szefa policji Kevin Navarro oświadczył, że komenda główna policja zaostrza swój regulamin służbowy i modernizuje procedury kontroli nadgodzin poprzez m.in. wprowadzenie elektronicznego monitoringu czasu pracy dla wszystkich 12 tys. funkcjonariuszy. Wyraził też przekonanie, że w znakomitej większości przypadków branie nadgodzin jest konieczne, uzasadnione i legalne.
Jak wynika z analiz budżetu miasta, w ciągu minionych sześciu lat Departament Policji Chicagowskiej wydał pół miliarda dolarów na godziny nadliczbowe policjantów.
(ao)
Reklama