Kapitan Teodozja Musiałowicz z domu Przybyłowska jako pielęgniarka towarzyszyła żołnierzom Armii Polskiej gen. Władysława Andersa. Była uczestniczką bitwy pod Monte Cassino. We Włoszech pracowała w wojennym Polskim Szpitalu Wojskowym w Casamassima, który był największą bazą sanitarną 2. Korpusu Polskiego.
Rodzina Przybyłowskich, po przeprowadzkach w związku z karierą urzędniczą ojca Władysława zamieszkała na Wołyniu, w malowniczo położonych Kiwercach koło Łucka.
Po wybuchu II wojny światowej i okupacji sowieckiej Sowieci najpierw aresztowali Władysława Przybyłowskiego, a następnie deportowali na Syberię sześcioosobową rodzinę.
W taki sposób dwudziestoletnia w tym czasie Teodozja razem z matką Marią i czwórką rodzeństwa: Jerzym, Stefanem, Robertem i Wandą znaleźli się na Syberii, w Kazachstanie, skąd po paru miesiącach najstarszy brat – Jerzy zdecydował się na ucieczkę. Po licznych perturbacjach związanych z ogłoszeniem amnestii dostał się do Armii Berlinga.
Wkrótce w ślady Jerzego poszli Stefan, szesnastoletni Robert i Teodozja. Rodzeństwo po brawurowej ucieczce i dwumiesięcznej wyczerpującej wędrówce dotarło do punktu rekrutacyjnego, gdzie wszyscy wstąpili do Armii Polskiej gen. Władysława Andersa.
Teodozja postanowiła zostać wojskową pielęgniarką.
– Z miejsca zorganizowano kursy, żeby wolontariuszki jak najszybciej mogły uczyć się fachu – wspomina kapitan Teodozja Musiałowicz.
Intensywna nauka zawodu pielęgniarskiego była połączona z codzienną praktyką, a wszystko zakończone egzaminem. Po uzyskaniu prawa do wykonywania zawodu kapitan Teodozja Musiałowicz już jako pielęgniarka towarzyszyła żołnierzom Armii Polskiej gen. Władysława Andersa wędrując z Rosji, przez Iran, Irak, Palestynę, Egipt, aż do Włoch.
Między marcem a kwietniem 1942 roku z ZSRS do Iranu ewakuowano 44 tysiące polskich żołnierzy i cywilów, a także wojskowe służby medyczne w celu założenia baz i przygotowania się na masowy napływ ludzi.
Po ewakuacji Teodozja Musiałowicz pracowała w 4 teherańskich cywilnych szpitalach utworzonych przez szacha Rezę Pahlaviego, gdzie opiekowała się chorymi, w tym dziećmi.
– Służb medycznych brakowało. Polakom pomagali Persowie. Na początku w szpitalu nie było zmian, wyznaczonych godzin. Pracowało się tak długo, jak długo człowiek mógł wytrzymać, ale zawsze dbając o wysoki poziom opieki. W szpitalach namiotach panował chroniczny brak przestrzeni. Kondycja większości pacjentów nie dawała wielu szans na przeżycie... – opowiada nam Teodozja Musiałowicz.
Pod koniec 1942 roku zapadła decyzja o przeniesieniu wojsk gen. Andersa do Iraku, a następnie do Palestyny.
W Palestynie Teodozja poznała swojego przyszłego męża kapitana Bogusława Musiałowicza.
– Nigdy tego nie zapomnę, kiedy mój narzeczony powiedział do mnie: "Jakbym był kaleką, nie chciałbym, żebyś była nieszczęśliwa." A ja sobie pomyślałam – „Mój ty Boże czy tak, czy siak, to ja bym i tak za ciebie za mąż wyszła” – wspomina Teodozja Musiałowicz.
Wojsko przeniosło się z Palestyny do Egiptu, a następnie do Włoch.
Za wojskiem przemieszczały się służby pomocnicze, medyczne i Teodozja Musiałowicz.
Dowództwo 2. Korpusu Polskiego przygotowując zaplecze dla zbliżającej się bitwy o Monte Cassino 4 maja 1944 r. utworzyło w Casamassima – wiejskiej miejscowości w Apulii koło Bari – Polski Szpital Wojskowy, gdzie zwożono ciężko rannych z Monte Cassino, którzy nie kwalifikowali się do leczenia w Acquafondata i San Vittore del Lazio. Był to największy szpital wojskowy na południu Włoch, mieszczący nawet do 2000 łóżek.
Kapitan Teodozja Musiałowicz podzieliła się wojennymi wspomnieniami z okazji Święta Wojska Polskiego. Kameralne spotkanie odbyło się w siedzibie Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Chicago. Naszej rozmówczyni towarzyszył syn, sierżant Robert Musialowicz, weteran wojny w Wietnamie."
Dla Teodozji Musiałowicz był to pierwszy z włoskich szpitali, w którym rozpoczęła pracę jako pielęgniarka. Szpitalem był wielopiętrowy budynek szkolny, gdzie oprócz biur, apteki, sal operacyjnych, mieścił się oddział dla oficerów i ciężko rannych. Pozostali ranni byli umieszczani w namiotach.
W Casamassima głównym zadaniem Teodozji było uśmierzanie bólu ciężko rannym. W jej pamięci na zawsze pozostaną błagalne jęki rannych o pomoc, dokuczliwe ciepło wydostające się z wnętrza otwieranych sanitarek i bezgraniczne poświęcenie personelu medycznego.
– Wtedy na południu było już gorąco. Nie mogę zapomnieć tego jak sanitarki zajeżdżały z rannymi. Kiedy wnoszono do szpitala rannych, słychać było prośby o ratunek: „Siostro ratuj!”. Wiedziałyśmy ile ciężko ranni żołnierze nacierpieli się podczas transportu w nieochładzanych sanitarkach. Miały napakowane kieszenie fartuchów strzykawkami z morfiną. Kiedy przywozili rannego, dawałyśmy mu zastrzyk. Praca była bardzo ciężka, bo nie było wystarczającej liczby personelu na tylu rannych – opowiada Musiałowicz.
Po roku w Casamassima Teodozja Musiałowicz przeniosła się najpierw do szpitala do Ancony, a następnie do Bolonii.
W 1945 r. w Bolonii Teodozja wyszła za mąż za kapitana Bogusława Musiałowicza, który służył w dowództwie artylerii.
Po demobilizacji II Korpusu Polskiego państwo Musiałowiczowie zdecydowali się wyjechać do Szkocji, następnie przenieśli się do Anglii, a w 1951 r. wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych.
Po uzyskaniu licencji zawodowej Teodozja Musiałowicz przez ponad 30 lat pracowała w USA także jako pielęgniarka.
Jola Plesiewicz
Zdjęcia: Dariusz Piłka
Zdjęcia archiwalne pochodzą z prywatnego zbioru Teodozji Musiałowicz