Prokurator generalny USA Jeff Sessions odniósł się w czwartek do krytycznych uwag prezydenta Donalda Trumpa i powiedział, że "kocha swoją pracę" i będzie ją wykonywał tak długo, "jak długo będzie to uznane za właściwe".
Prezydent Trump powiedział w środę w wywiadzie dla dziennika "The New York Times", że nie mianowałby Sessionsa na stanowisko szefa resortu sprawiedliwości i prokuratora generalnego, gdyby wiedział, że zdystansuje się on od śledztwa w sprawie "afery rosyjskiej".
Anonimowy doradca prezydenta powiedział agencji Associated Press, że wypowiedź Trumpa nie oznacza, iż zamierza on zdymisjonować Sessionsa. Nie wykluczył on jednak, że szef resortu sprawiedliwości sam poda się do dymisji.
W czwartek Sessions powiedział jednak: "Mam zaszczyt służyć (prezydentowi) jako prokurator generalny, to przekracza wszystko, o czym kiedykolwiek marzyłem (...). Jestem głęboko przekonany, że mogę nadal w efektywny sposób kierować" resortem sprawiedliwości - relacjonuje dziennik "The Hill".
Sessions, któremu na konferencji prasowej towarzyszyli jego zastępca Rod Rosenstein i pełniący obowiązki szefa FBI Andrew McCabe, dodał: "Będziemy codziennie ciężko pracować, by służyć interesom kraju i całym sercem podzielamy priorytety prezydenta Trumpa".
Decyzja Sessionsa o odsunięcie się od śledztwa w sprawie tzw. afery rosyjskiej, którą podjął, gdy wyszły na jaw jego potajemne spotkania z ambasadorem Rosji w Waszyngtonie Siergiejem Kislakiem, utorowała drogę do powołania Roberta Muellera na specjalnego prokuratora nadzorującego dochodzenie dotyczące ingerencji Rosji w amerykańskie wybory prezydenckie oraz kontaktów osób z otoczenia Trumpa z przedstawicielami Kremla.
Prowadzone przez Muellera śledztwo rzuca coraz większy cień na administrację obecnego prezydenta. Trump nazywa je "polowaniem na czarownice" i już wcześniej wielokrotnie krytykował Sessionsa za odsunięcie się od tego dochodzenia. (PAP)
fit/ kar/
Reklama