Felieton Głaczyńskiego. Mitt Romney oczami... Mitta Romneya
Mitt Romney skończył 65 lat. Jakie myśli towarzyszą republikańskiemu kandydatowi w wykrwawiającej rywalizacji o nominację partyjną? Maciej Głaczyński podjął próbę wcielenia się w postać Romneya...
- 03/12/2012 10:30 PM
Jak to jest być Mittem Romneyem? Aktualna sytuacja polityczna byłego gubernatora Massachusetts wydaje się być nie do pozazdroszczenia. Nigdy do końca nie dowiemy się, co czuje teraz faworyt do republikańskiej nominacji. Chyba, że.... z odrobiną fantazji spróbujemy wcielić się w skórę tego, na pierwszy rzut oka, poważnego dżentelmena, który właśnie skończył kończy 65 lat.
Super wtorek...super wtorek – o niczym innym nie słyszę od tygodni. Jak nie teraz, to kiedy? Jak nie tu, to gdzie? To moja mantra. Teraz konserwatywne stany - lepszej okazji, by wyłonić mnie jako kandydata długo nie będzie. Eh... Przecież to stany, jak każde inne. Trzeba wygrać, ot cała filozofia. Wziąć Ohio, a potem już będzie z górki. Tylko ten Santorum... Nie mam pojęcia, co on tu jeszcze robi! Mamy XXI wiek, kryzys, rosnące ceny, a ludzie głosują na faceta głoszącego jakieś idee w oderwaniu od rzeczywistości. Miałem się bić z Gingrichem, Paulem (jakkolwiek równy z niego gość), a nie z jakimś byłym senatorem, o którym pół roku temu mało kto słyszał. O czym ja mam z nim gadać? To już robi się nudne. Ten facet w śmiesznym sweterku nie ma prawa zostać naszym kandydatem. Ile procent dostałby w listopadzie: 20, 30?
I te media... Wiecznie niezadowolone. Nie mogę patrzeć na te same gęby debatujące w telewizji nad moją osobą. Tylko gafy potrafią zauważać – profesjonaliści... Bush miał ich setki, a rządził osiem lat. Co oni mogą wiedzieć... A internet... tam już w ogóle nie ma po co zaglądać. Całe szczęście, że nie muszę tego robić. Mam od tego specjalistów. Mówią, że w trosce o moje zdrowie psychiczne lepiej, abym sam go nie włączał. I to narzekanie, że za bogaty, a to za mało konserwatywny, że bez charyzmy. OK. Nie jestem głosicielem prawd objawionych, mówcą jak Obama. Ale kim jest Obama poza byciem nawiedzonym bajerantem? Nie był ani biznesmenem, ani nie odznaczał się żadnymi szczególnymi cnotami, a prezydentem jest. Że nie pozwolił upaść General Motors? Że bezrobocie maleje? To niby jego osiągnięcia? Wolne żarty. Tyle w tym jego ręki, co.... Facet nie ma pojęcia o zarządzaniu. A teraz straszy wojną. Haha – laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Kryzys kryzysem, Rick S, Rickiem S, ale tego grabarza Ameryki oszczędzać nie mogę.
Na szczęście mam wsparcie z „góry”. Stare pryki dobrze wiedzą, że muszę dostać tę nominację, bo inaczej kompromitacja gwarantowana. Santorum zaskakuje, to fakt, jednak choćby i stawał na głowie, to nie wygra. Przysięgam! Jest zbyt niewygodny dla współczesnej Ameryki. Jeszcze tylko Kalifornia i... a nie... Kansas, Alabama, Missisipi... Myślałem, że szybciej to pójdzie, ale jeśli taka ma być cena.... - Nieważne. Zaczynam bredzić.
Zaakceptowaniemnie jako kandydata i tak jest przesądzone. Takiego, jakim jestem. Im szybciej, tym lepiej. Dla wszystkich. Chyba, że mają jeszcze kogoś, jakiegoś asa w rękawie – wolę nie myśleć. Za cztery lata znów robić z siebie idioty na pewno nie zamierzam. To byłoby już bez sensu... Trzeba natychmiast dorzucić z dziesięć milionów do budżetu. Muszę powiedzieć Johnowi, żeby robił te przelewy...
Być może podobnie, albo zupełnie inaczej rozgrywa swoje prywatne gry Mitt Romney. Przypuszczalnie, kiedyś w dobrym koniukturalnie momencie wyda swoje wspomnienia, w końcu jest biznesmenem. Z korzyścią dla niego, byłoby jednak to, gdyby przestał być sam dla siebie największym politycznym rywalem.
Maciej Głaczyński
Maciej Głaczyński – student Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. W latach 2007-2010 relacjonował przebieg najważniejszych wydarzeń siatkarskich w kraju. (spotkania ligowe, mecze reprezentacji, europejskie puchary). Pasjonat historii polityki zagranicznej USA.
Reklama