Podczas dorocznego spotkania organizacji Koalicja Wiary i Wolności, które odbyło się w czwartek w Waszyngtonie, prezydent USA Donald Trump powiedział: „jak wiecie, jesteśmy oblężeni” i dodał: “będę walczył i wygram”.
Również w czwartek przed komisją Senatu USA ds. wywiadu zeznawał były dyrektor FBI James Comey.
Trump nie odniósł się bezpośrednio do wypowiedzi Comeya, powiedział jednak: “Zakorzenione grupy interesów w Waszyngtonie zrobią wszystko, co jest w ich mocy, by powstrzymać nas i to co robimy; by powstrzymać was. Będą kłamać, blokować, rozpowszechniać swoją nienawiść i uprzedzenia (…) ale my się nie wycofamy z robienia tego, co jest słuszne”.
„Wiemy, że prawda zatriumfuje (…) nic, co jest warte osiągnięcia, nie przychodzi łatwo. Ale my wiemy najlepiej, jak należy walczyć, i nigdy się nie poddajemy. My jesteśmy zwycięzcami i będziemy walczyć, zwyciężać i mieć niesamowitą przyszłość.”
Trump obiecał zgromadzonym, że „dobrzy i uczciwi ludzie otrzymają zmiany, na które głosowali i na które tak bardzo zasługują”.
Prezydent wielokrotnie wspominał w trakcie przemówienia, że Partia Demokratyczna zajmuje się jedynie blokowaniem wszystkich inicjatyw jego i republikanów; nie ma przy tym znaczenia, czego dotyczą proponowane zmiany i jak wpływają one na życie Amerykanów i sytuację USA.
Powiedział, że gdyby Partia Republikańska przedstawiła najlepszą z możliwych reformę systemu ochrony zdrowia, to i tak ani jeden Demokrata by jej nie wsparł. Dodał, że on i jego partia chcą współpracować ze swoimi oponentami politycznymi, oni im jednak na to nie pozwalają i nie pozostawiają innego wyjścia niż przeprowadzać wszystkie reformy samodzielnie.
Prezydent podkreślił, jak bardzo ważne jest w tej sytuacji utrzymanie i zwiększenie przewagi Partii Republikańskiej w obu Izbach Kongresu, i namawiał wszystkich do głosowania na tę partię w uzupełniających wyborach parlamentarnych w 2018 roku.
Mówił też, że nienawiść pomiędzy oponentami politycznymi jest na poziomie dotąd niespotykanym i nie ma żadnej współpracy pomiędzy demokratami i republikanami, nawet nie pójdą razem na lunch, co wcześniej było normą.
Z Waszyngtonu Joanna Korycińska (PAP)
Reklama