Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 15 października 2024 11:26
Reklama KD Market

Fonfara: przyleciałem do Montrealu zostać mistrzem świata



Andrzej Fonfara (29-4, 17 KO) zmierzy się w sobotę w walce o mistrzostwo świata WBC wagi półciężkiej z Adonisem Stevensonem (28-1, 23 KO). Kanadyjczyk haitańskiego pochodzenia będzie bronił pasa po raz ósmy, „Polski Książę” z kolei będzie się starał go zdobyć po raz drugi. Podczas montrealskiej gali dojdzie też do drugiego, równie ekscytującego pojedynku, w którym niepokonany na zawodowych ringach Kolumbijczyk Eleider Alvarez (22-0, 11 KO) zmierzy się z byłym mistrzem świata WBC Jeanem Pascalem (37-34, 18 KO).

Marzeniem Fonfary był pojedynek ze Stevensonem. Chciał z nim walczyć od dawna, chciał rewanżu za przegraną w maju 2014 roku, kiedy dwukrotnie znalazł się na macie i ostatecznie wyraźnie został wypunktowany. Chciał być mistrzem świata. Pierwsza część marzenia została spełniona. W sobotę w montrealskiej Bell Centre wejdzie do ringu, by stanąć naprzeciwko mistrza świata. Spełnienie drugiej jego część, będzie zależało od tego, czy pretendent znajdzie sposób, aby mistrzowi pas odebrać.

Fonfara jest w Montrealu już od tygodnia. – Przyleciałem zostać mistrzem świata – powiedział. Ciężko pracowałem przez ostatnie kilka tygodni i wspólnie z moim trenerem Virgilem Hunterem mamy plan, jak pokonać Stevensona. Jestem przekonany, że stać mnie na to i pas będzie mój – dodał.

Stevenson również nie traci pewności siebie i wiary w to, że po raz kolejny uda mu się obronić mistrzowski tytuł. – Chcę dać kibicom kolejny nokaut do zapamiętania i zamierzam szybko zakończyć ten pojedynek. Tym razem nie będę tracił czasu na Fonfarę. Forma jest świetna, jestem głodny walki – zapewniał.

Na dzień przed walkę ważyli niemal identycznie. Polski pięściarz  79 kg, Kanadyjczyk zaledwie o 0.3 kg mniej. Nie jest to jedyna zbieżność, jaka ich łączy. Taką jest również Chad Dawson. Obaj walczyli z byłym trzykrotnym mistrzem świata, obaj wygrali. Stevenson przez efektowny nokaut już na samym początku walki. Jeszcze nigdy tak szybko z nikim nie wygrał. Polak także pokonał Amerykanina przed czasem. Stało się to w 10. rundzie, jednak do momentu przerwania walki, przegrywał u wszystkich sędziów na punkty.

Stevenson dysponuje zabójczym ciosem z lewej ręki. Jeżeli trafi czysto i precyzyjnie, to najbardziej twarda szczęka zostaje skruszona, a przed powalonym rywalem światło gaśnie momentalnie. Twierdzi też, że poprawił pracę nóg, porusza się po ringu szybciej, przez co jest trudniejszy do trafienia. Fonfara nie pozostaje dłużny i zapewnia, że jest lepszy w obronie i skuteczniejszy w operowaniu lewym prostym. I młodszym o dziesięć lat. To ostatnie może być atutem, ale nie musi, wszak wiadomo, że w boksie starszy jest ten, kto w dotychczasowych walkach przyjął więcej ciosów. Pewnie jest nim „Polski Książę”.

Stevenson jest zdecydowanym faworytem bukmacherów. Zwolennicy Fonfary pocieszają się, że przyjmowane zakłady bazują na popularności, a nie na realnej wartości rywali i ocenie ich sportowych szans. Realiści twierdzą co innego, przekonując, że na prognozy pracuje sztab analityków i obserwatorów i jeżeli za jednego dolara postawionego na Fonfarę, w razie jego zwycięstwa, można uzyskać aż sześć, to znaczy, że faworyt jest jeden, a ewentualny sukces Polaka będzie odbierany w kategorii dużej sensacji.

Walkę w ringu prowadzić będzie Kanadyjczyk, na punkty będą ją oceniać dwóch Meksykanów i Kanadyjczyk. Taki skład sędziowski może mieć znaczenie, jeżeli walka będzie trwała dwanaście rund. Wtedy Stevenson może liczyć na większą przychylność. Może, ale nie musi. Przecież był na deskach w pierwszej walce. Wtedy udało mu się wyjść z kryzysu. Teraz szczęście może go opuścić, a wtedy podzieli los Julio Cesara Chaveza i wspomnianego Dawsona i „sprawiedliwi” nie będą już mieli nic do powiedzenia. To, co było marzeniem, stanie się faktem.

3 czerwca 2006 roku Fonfara stoczył swoją pierwszą walkę w zawodowej karierze. Pokonał wtedy w hali Odeum w Villa Park Miroslawa Kubika. Dokładnie 11 lat później w Bell Centre z Montrealu wejdzie do ringu zmierzyć się o pas. Historia czasami lubi się powtarzać. Skoro udało się wtedy, to dlaczego ma się nie udać teraz.

Dariusz Cisowski

Podziel się
Oceń

Reklama
ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama