Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 15 października 2024 05:30
Reklama KD Market

Cavaliers gromią Celtics i biją rekordy



Koszykarze Cleveland Cavaliers pokonali w Bostonie ekipę Celtics 130:86 w drugim meczu finału Konferencji Wschodniej NBA i prowadzą w serii 2-0. Obrońcy tytułu do trzynastu przedłużyli serię zwycięstw w play-off, czym wyrównali rekord ligi i ustanowili dwa inne.

Zmęczeni siedmiomeczową serią z Washington Wizards Marcina Gortata "Celtowie" stanowią tło dla świetnie dysponowanego zespołu z Cleveland. W piątek goście już do przerwy prowadzili różnicą 41 punktów (72:31), co jest rekordowym osiągnięciem w play-off w NBA.Łącznie z trzema zwycięskimi meczami na finiszu poprzedniego sezonu, "Kawalerzyści" pozostają niepokonani w tej części rozgrywek od 13 spotkań, co stanowi wyrównanie najlepszego osiągnięcia w historii ligi. Taką passą mogą się pochwalić tylko Los Angeles Lakers w latach 1988-89. Nigdy wcześniej w play-off Cavaliers nie uzyskali też 130 punktów.

"Nawet gdybyśmy zdobyli 200, nie ma to większego znaczenia. Wszak to tylko jeden mecz, jeden mały kroczek do celu" - przyznał trener zwycięzców Tyronn Lue.

Największy wkład w piątkowy sukces miał tradycyjnie LeBron James, który zakończył mecz z dorobkiem 30 punktów, siedmiu asyst i czterech zbiórek, choć spędził na parkiecie ledwie 33 minuty, najmniej ze wszystkich występów w play-off.

"Choć zagraliśmy dziś bardzo dobrze, to są rzeczy, które możemy robić lepiej. Myślę, że stać nas na więcej, wciąż możemy wejść na wyższy poziom" - ocenił James i podkreślił, że najgorsze, co mogłoby się teraz przytrafić jemu i drużynie, to samouspokojenie.

Tuż przed rozpoczęciem meczu w Bostonie władze NBA ogłosiły nazwiska trójki finalistów plebiscytu na MVP, czyli najlepszego gracza, sezonu zasadniczego. Tworzą ją James Harden (Houston Rockets), Russell Westbrook (Oklahoma City Thunder) i Kawhi Leonard (San Antonio Spurs). Zabrakło miejsca m.in. dla Stephena Curry'ego z Golden State Warriors oraz - po raz pierwszy od 2008 roku - Jamesa.

Jego klubowy trener przyjął tę informację z uśmiechem. "Jak widać od czasu do czasu liga pragnie oddać tę nagrodę komuś innemu. Dla mnie jednak nie ma wątpliwości, że MVP jest LeBron" - powiedział Lue.

Dyplomatycznie odniósł się do sprawy James. "Ja staram się być MVP przede wszystkim dla swojej drużyny. A liga? Ja wiem, co jej daję i ona chyba też wie, jaki jest mój wkład" - uciął temat lider Cavaliers, wcześniej czterokrotnie wybierany najlepszym zawodnikiem rozgrywek.

Celtics w drugiej połowie musieli sobie radzić bez Isaiah Thomasa, któremu doskwierał uraz biodra. "Jaki jest jego stan? Na pewno nie tak poważny, jak porażka różnicą 44 punktów" - tłumaczył szkoleniowiec ekipy z Bostonu Brad Stevens.

Jaylen Brown z 19 pkt był najlepszym strzelcem gospodarzy, którym w końcówce udało się zmniejszyć straty i uniknąć najwyższej w historii klubu porażki w play-off (w 1997 roku ulegli Orlando Magic różnicą 47 pkt). We własnej hali jednak to rekordowo wysoka przegrana.

"To było żenujące. To jak zareagujemy, jak odpowiemy na takie lanie, powie o nas dużo jako zespole koszykówki, ale i jako o ludziach" - podsumował rozgrywający Avery Bradley.

Mecz numer 3 w niedzielę w Cleveland.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama