Kończy się kolejny rok szkolny. Polonijne szkoły już po maturach, trwa okres pierwszych komunii, a gdzieniegdzie jeszcze absolwenci klas ósmych otrzymują sakrament bierzmowania. Nasz polonijny rytm edukacyjny, w który wpisana jest także religia. W szkołach trwają zapisy na kolejny rok, a dzieci i młodzież nie ukrywają radości z wakacji. Dla mnie to także zakończenie kolejnego roku pracy w polskiej szkole. Każdy rok jest bardzo bogatym i jedynym w swoim rodzaju „uniwersytetem”, w którym mogę przyglądać się naszej polsko-amerykańskiej młodzieży i uczyć się od nich wielu dobrych cech, które oni z kolei wynoszą z domu. Często wracam do tematu młodych, gdyż uważam go za jeden z bardzo ważnych i uprzywilejowanych. Dziecko i dorastający młody człowiek jest kimś, komu należy zawsze poświęcić uwagę i czas. Jako nauczyciel mam świadomość tego, że wpisuję się w towarzyszenie moim uczniom na drodze ich dojrzewania i wzrastania intelektualnego, psychicznego i duchowego. Zawsze łączę to zadanie z byciem w relacji z rodzicami i to bynajmniej nie w celu „skarżenia” na ich dzieci, ale przede wszystkim, by dzieląc się swoimi obserwacjami, pokazywać kierunki rozwoju. Nie ukrywam, że bardzo zależy mi na przyszłości tych ludzi, na tym, żeby była pomyślna i twórcza. Wszak to do nich należy przyszłość świata.
Mam też świadomość, że kultywowanie polskości, wynikające z pochodzenia rodziców czy dziadków, jest dla młodych czymś wtórnym. Są Amerykanami, komunikują się między sobą w języku angielskim, ich sposób myślenia jest amerykański, większość czasu spędzają w amerykańskiej szkole z rówieśnikami wywodzącymi się z różnych kultur i religii. Jednak z podziwem patrzę, jak niektórzy uczniowie z wielkim zaangażowaniem tej polskości się uczą i z pomocą rodziców i szkoły polskiej, czynią z niej element swojego życia. Widać to przy okazji szkolnych akademii, mszy świętych i uczestniczenia w różnych polonijnych wydarzeniach. Jednym z nich jest coroczna parada z okazji uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Jest to piękny widok: młodzi z dumą niosą polską flagę, wysoko podniesioną, krocząc po Columbus Drive w centrum Chicago. Ubrani w polskie stroje regionalne, z transparentami informującymi z jakiej są szkoły, organizacji. Z wymalowanymi w barwy narodowe twarzami, są pięknym świadectwem polskości. Wielu znajomych z Polski, oglądając zdjęcia i wideo z parady pisze w komentarzach, że mają wrażenie, iż Polonia bardziej czuje się tożsama ze swoją Ojczyzną, niż Polacy w Polsce. Jest to miła ocena rzeczywistości, którą tworzymy. Ciekawe jest również to, że młodzież, z początku nieco oporna do udziału w paradzie, po pierwszym w niej udziale, zachęca innych do tego, by wybrali się za rok.
Dzieciom i młodym się chce. Jeśli będą mądrze prowadzeni przez swoich rodziców i nauczycieli, motywowani do twórczego działania, mogą osiągnąć wiele. I mieć z tego wielką życiową satysfakcję.
Zapytałem kilkoro moich uczniów, co im daje polska szkoła. Kamil z 9 klasy powiedział: „Chodzę do tej szkoły, ponieważ uważam się za patriotę i trzeba utrzymać tradycję polską i trzeba język polski rozwijać i nasze umiejętności znajomości historii i geografii Polski. I trzeba wiedzieć, na przykład na tej paradzie, po co tutaj jesteśmy, że 3 maja została ustanowiona nasza konstytucja. My, jako Polonia, musimy o tym wiedzieć, no bo jak tutaj przyjdziemy i będziemy tylko krzyczeć, nie wiedząc o czym, to będzie bez sensu”. A Julia, tegoroczna maturzystka mówi: „Bardzo kocham polską szkołę, bo kocham się uczyć o Polsce, o jej historii, o miejscu, z którego pochodzę”. Takich głosów jest więcej. I nie są one bez znaczenia. Poznawanie historii i kultury polskiej na pewno pomoże młodym w ich życiu i studiowaniu.
Pesymiści twierdzą, że lata polskich szkół w Ameryce są policzone. Być może mniej będzie chętnych, nie jest powiedziane, że polonijne dzieci, absolwenci szkół polonijnych, będą posyłać swoje dzieci w swoje ślady, a nowej Polonii jest w USA mniej. Jednak dopóki są chętni, warto mobilizować nie tylko do ukończenia ośmioletniej szkoły podstawowej, ale także do kontynuacji nauki w trzyletnim liceum. Zwiększa to możliwości i rozszerza horyzonty dla możliwości przyszłych studiów, także w Polsce. Młodzi są ambitni i mają wiele talentów. Zadaniem nas, dorosłych jest pomagać im te talenty odkrywać i ambitnie realizować.
ks. Łukasz Kleczka
Salwatorianin, ksiądz od 1999 roku. Ukończył studia w Bagnie koło Wrocławia, Krakowie i Rzymie. Pracował jako kierownik duchowy i rekolekcjonista w Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, duszpasterz i katecheta. Od 2011 roku przełożony i kustosz Sanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej w Merrillville w stanie Indiana.
Reklama