Olimpijczyk Wojciech Rosiński, grając na reprezentacyjnym poziomie w koszykówkę, wystąpił również w ligowych rozgrywkach piłki ręcznej. - Pomagała mi sprawność, szybko biegałem, wysoko skakałem - powiedział były zawodnik Wybrzeża Gdańsk.
Współlokator i kolega Marek Panas zwraca jednak uwagę, że brakowało mu koniecznej w piłce ręcznej twardości: "Namówiłem go, żeby spróbował ze względu na warunki: wzrost i skoczność. Grał na lewym rozegraniu, ale koszykówka jest inną grą niż ręczna".
"To rzadki przypadek, żeby ktoś zagrał na poziomie ekstraklasy w dwóch różnych grach zespołowych. Piłka ręczna potrzebowała wówczas wysokich zawodników na pozycję rozgrywającego. Wielu ich wówczas nie było" - ocenił legendarny trener reprezentacji szczypiornistów, były prezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce i rektor gdańskiej AWF Janusz Czerwiński, który zaczynał sportową karierę od... koszykówki.
Właśnie w dyscyplinie wymyślonej przed kanadyjskiego pastora Jamesa Naismitha 62-letni dziś Wojciech Rosiński odnosił największe sukcesy.
Z rodzinnego Inowrocławia, gdzie jego talent odkrył nauczyciel w SP nr 9 i trener w Noteci Mątwy Mieczysław Silecki, już po roku treningów został powołany do reprezentacji juniorów. Wkrótce trafił do silnej wówczas koszykarskiej sekcji Wybrzeża Gdańsk.
Już w pierwszym sezonie w barwach "Gdańskich Korsarzy" zdobył brązowy medal (1975). Po jeszcze cenniejsze krążki sięgał z drużyną prowadzoną przez Jana Jargiełłę w 1978 (złoto) i 1980 (srebro).
W olimpijskim 1980 roku Rosiński z 775 pkt w 36 meczach był trzecim strzelcem rozgrywek ligowych, za takimi asami jak Mieczysław Młynarski - 1002 i Eugeniusz Kijewski - 926.
"Przyjemnie było znaleźć się w takim gronie, ale ja niekoniecznie nastawiałem się na strzeleckie rekordy. Dla mnie liczyła się drużyna, gra w obronie" - zauważył.
Na igrzyskach w Moskwie Polacy wywalczyli siódme miejsce. Takie same lokaty biało-czerwoni, z Rosińskim w składzie, zajmowali w mistrzostwach Europy 1979 i 1981. W reprezentacji w latach 1977-81 rozegrał 61 spotkań, zdobywając 236 punktów. W polskiej ekstraklasie występował przez dziesięć sezonów, w 243 meczach uzyskał 3843 pkt.
"Sportowiec marzy o zdobywaniu medali. Jednak siódme miejsca na igrzyskach i w mistrzostwach Europy, w czasach gdy byliśmy równorzędnym partnerem dla Greków czy Hiszpanów, to miłe wspomnienia" - podsumował.
Innym przyjemnym momentem był start w akademickiej reprezentacji Polski w Uniwersjadzie w Sofii w sierpniu 1977 r. "Najwyższą satysfakcję odczułem, gdy trener zwycięskiej amerykańskiej reprezentacji wypowiadał się o mnie bardzo pochlebnie. Widział mnie w drużynie uniwersyteckiej. Wtedy nie było to jednak możliwe" - przyznał.
W połowie lat 80. Rosiński był bliski trafienia jako pierwszy polski koszykarz do ligi dawnej Jugosławii, potęgi w tej dyscyplinie.
"Byliśmy na turnieju w Skopje. Spodobałem się działaczom tamtejszego klubu Rabotnicki. Chcieli ze mną podpisać kontrakt, ale nie zdążyli, bo zamknęło się u nich okienko transferowe. Nic nie mogli wskórać" - wspomniał.
Zamiast do Jugosławii trafił na Węgry, gdzie spędził siedem sezonów, głównie w Videotonie Szekesfehervar.
Dziś Rosiński, absolwent gdańskiej AWF, jest dyrektorem gimnazjum w Głuchowie, w gminie Chełmża, gdzie wychowuje m.in. koszykarską młodzież. Działający przy szkole UKS Stoper realizował projekt klasy sportowej dla dziewcząt z rocznika 1998.
"Z tą klasą z wiejskiego gimnazjum doszliśmy do ćwierćfinału mistrzostw Polski kadetek, przegrywając na tym etapie z MUKS Bydgoszcz, który potem wywalczył tytuł. Dochowaliśmy się dwóch młodzieżowych reprezentantek kraju. W kadrze U-16 jest Magdalena Szulc (186 cm), którą oddaliśmy do Sokołowa Podlaskiego, a w drużynie U-15 Ewelina Śmiałek (192 cm), dziś zawodniczka MUKS Bydgoszcz" - zakończył Rosiński.
(PAP)