Lech Poznań przypieczętował awans do finału Pucharu Polski. Po zwycięstwie przed miesiącem u siebie 3:0, w rewanżu w Szczecinie ponownie pokonał Pogoń 1:0 i 2 maja na PGE Narodowym zagra w finale z Arką Gdynia.
- Musimy zagrać odważnie i liczyć na trochę szczęścia – mówił dzień przed rewanżem w Szczecinie trener Pogoni Kazimierz Moskal i jego zespół od pierwszego gwizdka sędziego Zbigniewa Dobrynina odważnie natarł na bramkę rywali, ale szczęście mu nie dopisało. Lech bronił się przez cały mecz i nie dość, że obronił przewagę trzech bramek z pierwszego spotkania, to jeszcze do triumfu dorzucił kolejne trafienie. A Pogoń w 2017 roku przegrywa rywalizację z Kolejorzem 0:7 (dwie porażki po 0:3 i jedna 0:1). Mimo porażki kibice Portowców nie mogą odmówić swym pupilom ambicji.
Już w czwartej minucie do bezpańskiej piłki najszybciej dobiegł Marcin Listkowski, ale zabrakło mu zimnej krwi i strzelił obok bramki Jasmina Buricia. Cztery minuty później z rzutu rożnego piłkę do bramki Lecha wkręcał Ricardo Nunes. Burica, który nie zdołał złapać piłki, uratował Mihai Radut stojący na linii bramkowej.
W 30. min. bramkę na 1:0 powinien zdobyć Dawid Kort, ale z bliska strzelił wprost w Burica i skończyło się na rzucie rożnym. Trzy minuty później prawym skrzydłem szarżował Cornel Rapa, ale jego strzał minął bramkę Pogoni.
Dopiero w 35. min. Lech przeprowadził pierwszą groźną akcję na bramkę gospodarzy, ale Radut z 18 metrów strzelił obok bramki Jakuba Słowika.
W 42. min. kolejną kontrę przeprowadzili goście i załatwili kwestię awansu. Prawym skrzydłem urwał się Marcin Robak, ograł dwóch obrońców gospodarzy i strzelił nie do obrony.
Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Dalej z impetem atakowali gospodarze, a goście ani razu nie zagrozili bramce Słowika. W 47. min. zza pola karnego strzelał Kamil Drygas – Buric instynktownie wybił na róg. Chwilę później strzał głową Jarosława Fojuta zablokowali obrońcy.
Potem mecz stracił tempo i gospodarze wraz z upływającym czasem tracili nadzieję na choćby honorowe pożegnanie się z rozgrywkami pucharowymi. Dopiero w 90. min. szczecinianie byli bliscy wyrównania, Drygas ubiegł wychodzącego z bramki Burica, z trudnej pozycji strzelił na bramkę, ale piłkę z linii głową wybił Jan Bednarek i na tym emocje się skończyły.
Po meczu powiedzieli:
Nenad Bjelica (trener Lecha): "Zasłużenie awansowaliśmy, ale nie zagraliśmy dziś dobrego meczu. Oddaliśmy Pogoni inicjatywę. Nie byliśmy skoncentrowani. W pierwszej połowie rywale mieli kilka okazji do strzelenia bramki. Najważniejsze dla nas jest jednak to, że zdobyliśmy awans i zagramy w finale Pucharu Polski. Teraz skupiamy się tylko na najbliższym spotkaniu ligowym z Legią".
Kazimierz Moskal (trener Pogoni): "Przyznaję rację i gratuluję awansu trenerowi Lecha. Niezasłużenie przegraliśmy to spotkanie. Byliśmy zespołem lepszym, inicjowaliśmy grę. Niestety stało się to, na co uczulałem zawodników. W pewnym momencie straciliśmy bramkę, która rozstrzygnęła losy rywalizacji".
(PAP)
Reklama