Propozycja wydawania miejskich dowodów tożsamości ma na celu pomoc różnym grupom, w tym nieudokumentowanym imigrantom i bezdomnym. Jednak w dalszym ciągu projekt wzbudza wątpliwości.
Nad proponowanym planem debatowała rada miejska podczas środowego spotkania. Za jego zatwierdzeniem opowiada się Rahm Emanuel. Przedstawiciele biura burmistrza twierdzą, że są już pieniądze przeznaczone na ten cel. A jest to suma miliona dolarów.
Dziesiątki tysięcy chicagowian nie posiada oficjalnego dowodu tożsamości ze zdjęciem, co oznacza, że nie mogą otworzyć konta bankowego, ani korzystać z usług miejskich, np. dostać karty do biblioteki.
Według sekretarza miasta Anny Valencii z miejskich dowodów tożsamości skorzystaliby również seniorzy, młodzież oraz byli więźniowie. Jeżeli projekt zostanie zatwierdzony, miasto wydałoby pierwsze dokumenty pod koniec 2017 roku.
Największym problemem jest zabezpieczenie danych osób, którym wydane byłyby takie dokumenty. Problemu tego, przy wystawianiu swoich dokumentów tożsamości, doświadczyli urzędnicy z Nowego Jorku. Po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta władze Nowego Jorku stanęły przed sądowym nakazem udostępnienia tych danych.
Anna Valencia zapewnia, że bezpieczeństwo danych mieszkańców jest priorytetem numer jeden. W tym celu miasto dysponowałoby nazwiskami posiadaczy miejskiej karty identyfikacyjnej, lecz nie przetrzymywałoby ich adresów ani numerów telefonu.
(jm)
Reklama