Kamil Stoch nie łudzi się, że po zajęciu piątego miejsca w piątkowym konkursie Pucharu Świata w skokach narciarskich na mamucim obiekcie w Planicy ma jeszcze szanse na Kryształową Kulę. - Już jest pozamiatane – przyznał.
Do lidera cyklu Austriaka Stefana Krafta, który w piątek był najlepszy, drugi w klasyfikacji Polak traci już 86 punktów. Finałowe zawody indywidualne - w niedzielę i do zdobycia pozostało 100 pkt.
- Uważam, że już jest pozamiatane, choć oczywiście matematyczne szanse jeszcze są i będę się na pewno starał – obiecał.
Dwukrotny mistrz olimpijski uważa także, że teraz to on znajduje w lepszym psychologicznie położeniu niż Kraft, ponieważ "zejdzie ze mnie presja".
- I będę mógł bardziej cieszyć się tym, co robię i latać najdalej, jak tylko będę potrafił. Nie jest tak, że walka o Kryształową Kulę mnie dzisiaj nie usztywniła. Oczywiście było dużo emocji i popełniłem kilka błędów - dodał.
Najtrudniej mu wyeliminować zbyt późne odbicie z progu. To problem, z którym zmaga się przez całą swoją karierę.
- Przez to zabrakło szybkości przelotowej w końcówce, czyli tam, gdzie jej najbardziej potrzeba. Zrobiłem to, co mogłem i zająłem piąte miejsce. Tej energii z progu mi później brakuje. Czy to da się poprawić? Chyba już nie – powiedział Stoch.
Mimo wszystko lider polskiej kadry jest pozytywnie nastawiony. Cieszą go dalekie skoki i z występu na Letalnicy czerpie sporo radości.
- Jestem po tym sezonie bardzo szczęśliwy. Czasami tak bywa, że jak coś nie gra, z techniką nie jest idealnie, to także z prędkością nie jest najlepiej. Tak było teraz, ale naprawdę nie mam co narzekać – podkreślił zwycięzca siedmiu indywidualnych konkursów bieżącego cyklu PŚ i triumfator Turnieju Czterech Skoczni 2016/17.
Polak pochwalił też Krafta: "Zrobił niesamowitą pracę i wielkie gratulacje, bo oddał dwa znakomite skoki".
Na sobotę zaplanowane są zawody drużynowe.
- Plan jest cały czas taki sam – robić po prostu to, co umiemy robić najlepiej - zaznaczył.
(PAP)
Reklama