Donald Tusk ma zeznawać jako świadek w śledztwie Prokuratury Okręgowej w Warszawie przeciw b. szefom SKW o podjęcie bez zgody władz współpracy z rosyjskim FSB. W Brukseli poinformowano, że Tusk nie stawi się w środę; w tej sytuacji prokuratura wyznaczy nowy termin przesłuchania.
Śledztwo prowadzi wydział wojskowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jej rzecznik Michał Dziekański poinformował PAP, że Tusk - b. premier, który w zeszłym tygodniu uzyskał reelekcję na przewodniczącego Rady Europejskiej - jest wezwany w tym śledztwie jako świadek. Jak dodał w komunikacie opublikowanym na stronach prokuratury w poniedziałek po południu, wezwanie na przesłuchanie zostało wysłane do Donalda Tuska 1 marca. "Czynności z jego udziałem były więc zaplanowane z dwutygodniowym wyprzedzeniem" - podkreślił Dziekański.
Jak podał, przedmiotem śledztwa, w toku którego Tusk ma być przesłuchany jako świadek, jest "przekroczenie uprawnień przez członków kierownictwa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, wskutek podjęcia współpracy ze służbą obcego państwa bez wymaganej zgody Prezesa Rady Ministrów", co stanowi przestępstwo przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariusza publicznego. Grozi za to do 3 lat więzienia.
Rzecznik szefa Rady Europejskiej Preben Aamann powiedział PAP w poniedziałek, że Donald Tusk nie stawi się 15 marca w prokuraturze w Warszawie, bo tego dnia musi być w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. "Przewodniczący Tusk został wezwany jako świadek i będzie zeznawać w charakterze świadka. Jednakże, ze względu na swoje zobowiązania wobec Parlamentu Europejskiego, gdzie ma przedstawić informacje z posiedzenia Rady Europejskiej, w środę 15 marca będzie przebywał w Strasburgu. Dlatego nie będzie miał możliwości złożenia zeznań w Polsce tego dnia" - poinformował.
"W przypadku niestawiennictwa pana Donalda Tuska w powyższym terminie, z uwagi na konieczność przeprowadzenia dowodu z jego zeznań, wyznaczony zostanie kolejny termin przesłuchania" - podkreśliła prokuratura.
W grudniu 2016 r. ujawniono, że w śledztwie postawiono zarzuty b. szefom SKW Januszowi Noskowi i Piotrowi Pytlowi. Zarzuty dotyczą zdarzeń z lat 2010–2013.
"Zawarta w kwietniu 2010 r., tuż po katastrofie smoleńskiej, umowa o współpracy między SKW i FSB dotyczyła współdziałania stron przeciwko zagrożeniom odnoszącym się do którejkolwiek ze stron. A takim zagrożeniem dla FSB były m.in. działania podejmowane przez Amerykanów oraz NATO. Na celowniku SKW znalazł się prok. Marek Pasionek, który był jednym z prokuratorów nadzorujących śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie katastrofy smoleńskiej" - pisała w grudniu "Gazeta Polska Codziennie", cytowana w poniedziałek przez portal niezalezna.pl.
Art. 9 ustęp 2 ustawy o służbach kontrwywiadu i wywiadu wojskowego stanowi, że podjęcie przez szefów obu służb współpracy z "właściwymi organami i służbami innych państw" może nastąpić po uzyskaniu zgody prezesa Rady Ministrów, który przed wyrażeniem zgody zasięga opinii ministra obrony narodowej.
W poniedziałkowej rozmowie z RMF FM gen. Nosek powiedział, że umowa z Rosjanami nie zagrażała bezpieczeństwu państwa - a wręcz przeciwnie, bo służyła interesom i bezpieczeństwu państwa. Według niego premier Tusk miał też pełną wiedzę o całej współpracy. "Była wymagana zgoda premiera na podjęcie współpracy. W odpowiednim momencie taka zgoda była wydana" – zapewnił gen. Nosek dodając, że cała sprawa ma charakter "wybitnie polityczny" i jest "ukierunkowana wyłącznie na dyskredytację kierownictwa służb za czasów rządów PO, a pośrednio w ten sposób również samego ówczesnego premiera"
W grudniu TVN i "Gazeta Wyborcza" podawały, że chodzi o umowę zawartą przez SKW w 2010 r. z rosyjskimi służbami specjalnymi, związaną z koniecznością wycofania z Afganistanu polskiego kontyngentu wojskowego, dla którego droga powrotna prowadziła przez teren Rosji. "Umowa pozwalała na sprawne, bezpieczne wycofywanie naszych żołnierzy oraz sprzętu z Afganistanu" - podała TVN, powołując się na rozmówców ze służb.
Według portalu niezalezna.pl pod lupą śledczych znalazły się m.in. wizyty Rosjan w siedzibie SKW oraz delegacje gen. Janusza Noska oraz Piotra Pytla do Rosji. "Według świadków przebywający w Polsce funkcjonariusze FSB mieli możliwość swobodnego poruszania się po siedzibie SKW, a na służbowym parkingu stał ich samochód, którego nie sprawdzono m.in. pod kątem urządzeń szpiegowskich. Takich przywilejów nie mieli oficerowie SKW, którzy podczas wizyty w Rosji byli pod stałą obserwacją i kontrolą FSB" - napisał portal odwołując się do informacji "GPC". (PAP)
Reklama