Chicago pojawiło się we wtorkowym przemówieniu Donalda Trumpa, które prezydent wygłosił przed połączonymi izbami amerykańskiego Kongresu. Kontekst, w jakim wymienione zostało nasze miasto, nie jest jednak pochlebny.
„W Chicago tylko w zeszłym roku w strzelaninach rannych zostało ponad 4 tysiące osób – liczba morderstw w tym roku jest nawet wyższa. To nieakceptowalne w naszym społeczeństwie” – oświadczył prezydent.
Na słowa Donalda Trumpa odpowiedział burmistrz Rahm Emanuel, który podkreślił, że władze miasta konsekwentnie ponawiają prośby do administracji o konkretną pomoc. „Ponieważ to bardzo ważna sprawa, będę gotów do przedstawienia listy naszych oczekiwań, kiedykolwiek prezydent się do nas o to zwróci. Pytanie brzmi, czy prezydent naprawdę jest zainteresowany, by w tej sprawie zrobić coś więcej, niż tylko twittowanie i mówienie o tym” – powiedział burmistrz.
Emanuel oświadczył, że miasto poprosiło administrację prezydenta o fundusze na służby, które mają poprawić stan bezpieczeństwa oraz na programy aktywizujące młodych ludzi z dzielnic najbardziej dotkniętych przemocą. Zdaniem Emanuela potrzebne są również zmiany zaostrzające przepisy dotyczące posiadania broni.
(gd,mm)
Reklama