Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 12 października 2024 19:20
Reklama KD Market

V. Williams w półfinale w Melbourne pierwszy raz od 14 lat



Rozstawiona z "13" Venus Williams po raz pierwszy od 14 lat awansowała do półfinału wielkoszlemowego Australian Open. 36-letnia amerykańska tenisistka pokonała w Melbourne Rosjankę Anastazję Pawliuczenkową (24.) 6:3, 7:6 (7-3).
Kolejną rywalką Williams będzie jej rodaczka CoCo Vandeweghe, która pokonała hiszpańską tenisistkę Garbine Muguruzę 6:4, 6:0.

Najstarsza w drabince singlistek Williams nie zwalnia tempa. W drodze do półfinału nie straciła nawet seta. W 2003 roku także dotarła do tego etapu, wygrywając wszystkie spotkania w dwóch partiach. Wówczas dopiero w finale z młodszą siostrą Sereną zaliczyła trzysetowy mecz, w którym musiała uznać wyższość rywalki.

We wtorek grała bardzo ofensywnie - miała 35 uderzeń wygrywających i 29 niewymuszonych błędów. Zanotowała 50. wygrany mecz w Australian Open i po raz 21. awansowała do wielkoszlemowego półfinału.

- Boże, jestem taka podekscytowana! To wspaniale zacząć rok od takiego wyniku tutaj. Chcę więcej! Nie satysfakcjonuje mnie tylko awans do najlepszej czwórki. Jestem szczęśliwa, że mam okazję walczyć o więcej. Staram się wierzyć w siebie. Chcę wygrać właśnie w tym roku. Wychodząc na kort, myślę: zasługuję na to - zaznaczyła we wtorek wzruszona Amerykanka, która w przeszłości miała kłopoty zdrowotne.

Williams, mając 36 lat i 221 dni, jest najstarszą półfinalistką turnieju w Melbourne w liczonej od 1968 roku Open Erze. W Wielkim Szlemie ostatnio starsza była w 1994 roku Martina Navratilova. Słynna Amerykanka czeskiego pochodzenia dokonała tego podczas Wimbledonu, gdy miała 37 lat i 258 dni.

Williams to siedmiokrotna triumfatorka imprez wielkoszlemowych w grze pojedynczej w ostatnich dwóch latach, która nieraz błyszczała w zmaganiach tej rangi. W 2015 roku w Australii zatrzymała się właśnie na ćwierćfinale. Na tym samym etapie odpadła wówczas w US Open, a w poprzednim sezonie dotarła do czołowej "czwórki" Wimbledonu.

W Melbourne jeszcze nigdy nie wywalczyła tytułu. Jej najlepszym wynikiem w tym turnieju jest finał z 2003 roku.

Pawliuczenkowa, mimo porażki, ma powody do zadowolenia. Po raz pierwszy dotarła do ćwierćfinału Australian Open, a dzięki temu w każdej z czterech odsłon Wielkiego Szlema była na tym etapie. Czeka wciąż na pierwszy półfinał.

- Nie byłam dziś wystarczająco świeża, by dobrze serwować. Wiedziałam, że to będzie ważne, bo Venus gra bardzo agresywnie na linii i świetnie returnuje - analizowała 25-letnia Rosjanka, która w latach 2006-07 triumfowała w juniorskiej rywalizacji w Melbourne.

CoCo Vandeweghe pokonała w Melbourne hiszpańską tenisistkę Garbine Muguruzę 6:4, 6:0 . 25-letnia Amerykanka po raz pierwszy znalazła się w najlepszej "czwórce" turnieju wielkoszlemowego.

35. w rankingu WTA Vandeweghe niespodziewanie rundę wcześniej wyeliminowała broniącą tytułu liderkę światowej listy Niemkę polskiego pochodzenia Angelique Kerber. We wtorek słynąca z potężnego uderzenia zawodniczka rozprawiła się z triumfatorką ubiegłorocznego French Open. Muguruza zwykle także gra ofensywnie, ale tym razem nie miała nic do powiedzenia w spotkaniu z niżej notowaną przeciwniczką.

- Wbrew pozorom na początku wcale nie czułam się tak dobrze. Byłam poddenerwowana. W drugim secie zaś to już byłam jak rozpędzony pociąg towarowy - nie do zatrzymania - obrazowo opisała Amerykanka, która zaliczyła 10. w karierze zwycięstwo nad tenisistką z Top10.

Zgodziła się z tym Hiszpanka, która nie miała do siebie pretensji za porażkę.

- Czuję, że zrobiłam wszystko, co mogłam, więc jestem zadowolona z siebie. CoCo grała niesamowicie. Zmierzyłyśmy się wcześniej trzykrotnie i nigdy nie prezentowała takiego poziomu jak obecnie - zaznaczyła zawodniczka, która po raz pierwszy dotarła do ćwierćfinału w Melbourne.

Największym sukcesem Vandeweghe w Wielkim Szlemie był dotychczas ćwierćfinał Wimbledonu sprzed dwóch lat. W Australian Open mogła pochwalić się wcześniej awansem do trzeciej rundy, co miało miejsce również w 2015 roku.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama