"To piękny sen, z którego po prostu nie chcę się obudzić" - powiedział PAP Kamil Stoch po wygranym konkursie indywidualnym Pucharu Świata w Zakopanem.
Zapytany o przepis na dobre skakanie w Zakopanem, gdzie wygrał już po raz czwarty, podwójny mistrz olimpijski z Soczi zauważył, że w stolicy polskich Tatr wszystko działa na korzyść nie tylko jego, ale i całej ekipy biało-czerwonych.
- Mamy kilkadziesiąt tysięcy kibiców, własną skocznię, góry i śnieg, więc właściwie wystarczy dobrze wykonać swoja pracę, czerpiąc z tego jak najwięcej przyjemności i radości. Oczywiście stres też jest, ponieważ przed swoimi chce się wypaść jak najlepiej. Z drugiej strony jednak to jest nasze święto, więc radości jest w tym znacznie, znacznie więcej - zapewnił.
Lider klasyfikacji generalnej PŚ przyznał jednak, że trzeba jednocześnie sporego skupienia, żeby przy tak gorącym dopingu usłyszeć własne myśli.
- Oczywiście to nie jest łatwe, ale staram się skoncentrować na tym, co trzeba zrobić, żeby skok był udany i przekuć ten impuls, który napływa z dołu, z trybun, na dodatkową energię dla siebie - tłumaczył Stoch.
Z kolei podczas spotkania z dziennikarzami przyznał, że czekając na to, jak swoje próby wykonają wyprzedzający go po pierwszej serii rywale, słyszał wsparcie, a potem radość, kibiców, którzy gorąco życzyli mu sukcesu.
- Powiem jednak szczerze, że poczułem zaskoczenie, iż ten drugi skok dał mi pierwsze miejsce - wyjawił.
Zapytany, jak ocenia warunki panujące podczas konkursu, odparł, że wbrew pozorom były trudne.
- Watr wiał z różną siłą i np. podczas drugiego skoku po wyjściu z progu czułem, że pod nartami nie mam nic. Jednocześnie jednak wiedziałem, że to dobra próba, więc starałem się wyciągnąć z niej jak najwięcej, co jak widać się udało - dodał.
Jak zareagował trener Stefan Horngacher, gdy spotkali się po zakończeniu konkursu?
- Trener nie był zbyt wylewny, powiedział: super i mnie uścisnął. Jednak to jedno słowo i gest powiedziały mi, że zrobiłem wszystko jak należy - zauważył Stoch.
Skoczek z Zębu powiedział, że jeszcze bardziej niż zwykle się wzruszył podczas dekoracji.
- Pomysł prowadzących z wyciszeniem naszego hymnu był wspaniały. Usłyszeć jak kilkadziesiąt tysięcy ludzi śpiewa Mazurka Dąbrowskiego to niepowtarzalne uczucie. Po prostu zamknąłem oczy i przeżywałem tę chwilę - wyznał.
Podobnie jak w sobotę rywalizację drużynową, także w niedzielę z trybun Wielkiej Krokwi konkurs oglądało ponad 23 tysiące widzów. Drugie tyle zgromadziło się za ogrodzeniem skoczni.
Podczas konferencji prasowej nawiązano także do zdarzenia, do którego doszło podczas drugiego skoku Stocha w konkursie drużynowym.
- Urwała się ta część wiązania, która jest przyczepiona z tyłu buta. To zostało oczywiście naprawione, ale sztab techniczny analizuje, jak mogło do tego dojść - wyjaśnił krótko zawodnik KS Eve-nement Zakopane.
Pytania dotyczyły także mistrzostw świata, które rozgrywane będą w fińskim Lahti od 22 lutego do 5 marca. Czy w związku z tymi zawodami Polacy zamierzają opuścić jakieś pucharowe konkursy?
- To pytanie do trenera, natomiast ja chciałbym skakać wszędzie, gdzie się da, bo sprawia mi to wielką frajdę. Nie musze wygrywać; chcę po prostu być jednym z najlepszych skoczków na świecie. I jak do tej pory na szczęście i mnie, i kolegom nieźle to wychodzi - podsumował Stoch.
(PAP)
Reklama