„To był festiwal chaosu i błędów z obu stron” – powiedział po meczu polskich szczypiornistów o miejsca 17-20 w mistrzostwach świata z Tunezją, wygranym 28:26, Andrzej Tłuczyński. - Przed naszą drużyną jeszcze sporo nauki – dodał były reprezentant kraju.
- Z Francją zagraliśmy pięknie, ale przegraliśmy. Z Tunezją brzydko, ale wygraliśmy. To jeden z nielicznych plusów tego spotkania. To był festiwal chaosu, błędów i strat z obu stron. Rzuty oddawane byle jak, nieprzemyślane sytuacje. Momentami tylko mogliśmy zobaczyć dobrze rozegrane akcje, ale po chwili wszystko wracało do normy. Cieszy tylko zwycięstwo – surowo ocenił poziom spotkania były kadrowicz.
Tłuczyński w polskim zespole wyróżnił bramkarza Adama Malchera, który po raz kolejny był pewnym punktem zespołu Tałanta Dujszebajewa. - Malcher może być naprawdę zadowolony ze swojej postawy na tym turnieju. Grał na dużym procencie obronionych rzutów. Nie raz ratował nas z wielkich opresji. Gdyby nie on, kilka spotkań mogliśmy przegrać dużo wyżej. Jest najjaśniejszym punktem zespołu – chwalił bramkarza były kołowy polskiej reprezentacji.
Dodał, że przed drużyną Dujszebajewa jeszcze sporo nauki. - Zbyt dużo jeszcze jest nonszalancji, niecelnych podań i nieprzemyślanych akcji. Temu zespołowi brakuje ogrania. Musi dużo grać i to z zespołami dużo silniejszymi niż Tunezja. Tylko w rywalizacji z najlepszymi możemy się czegoś nauczyć – podkreślił starszy z braci Tłuczyńskich.
Były kadrowicz żałuje, że w ekipie biało-czerwonych nie mogli zagrać bardziej doświadczeni zawodnicy.
- Widać ile zespół traci bez Michała Jureckiego. Z nim składzie ta gra na pewno wyglądałaby dużo lepiej. Zdrowy Michał na pewno będzie liderem tego zespołu. Dojdą jeszcze przecież Kamil Syprzak czy Piotr Wyszomirski. Wtedy będziemy mieli silniejszą ekipę – zakończył.
Andrzej Tłuczyński, starszy brat Zbigniewa, w reprezentacji Polski w latach 1979-89 wystąpił w 67 spotkaniach.
Polska drużyna w poniedziałek zagra o 17. miejsce na francuskich mistrzostwach ze zwycięzcą spotkania między Argentyną a Arabią Saudyjską.
(PAP)
Reklama