Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 17 listopada 2024 04:56
Reklama KD Market

Sejm. Projekt "Stop aborcji" do dalszych prac; liberalizujący przepisy - odrzucony



Projekt komitetu "Stop aborcji" przewidujący bezwzględny zakaz aborcji Sejm skierował w piątek do dalszych prac w komisji. Posłowie odrzucili natomiast projekt liberalizujący przepisy aborcyjne przygotowany przez komitet "Ratujmy kobiety".

Podczas czwartkowej debaty zgłoszono wnioski o odrzucenie obu obywatelskich projektów. Wniosek o odrzucenie projektu komitetu "Stop aborcji" zgłosiła Nowoczesna. Odrzucenia projektu komitetu "Ratujmy kobiety" chciało PSL. PiS w debacie opowiedział się za skierowaniem do dalszych prac obu projektów, zastrzegając, że projektu "Ratujmy kobiety" nie popiera, ale oba - jako inicjatywy obywatelskie - zasługują na dalsze procedowanie.

Wniosek o odrzucenie projektu "Stop aborcji" poparło 154 posłów, 267 było przeciwko, 11 posłów wstrzymało się od głosu.

Posłowie zadecydowali także, że projektem zajmie się jedynie komisja sprawiedliwości i praw człowieka (a nie trzy połączone komisje).

Większość posłów poparła wniosek o odrzucenie projektu komitetu "Ratujmy kobiety". Głosowało za nim 230 posłów, 173 było przeciwko, 15 posłów wstrzymało się od głosu.

Przed głosowaniem nad projektem "Stop aborcji" głos zabrała Anna Milczanowska (PiS); pytała, czy to prawda, że w obecnym stanie prawnym dokonuje się coraz większej liczby aborcji ze względu na wady genetyczne płodu, w tym zespół Downa. Jak powiedziała, sama jest matką dziecka z zespołem Downa. "Chciałam państwa zapewnić, że to nie jest cierpienie, jak tu mogłam usłyszeć wczoraj. To nie jest krzyż, to jest miłość" - powiedziała. Duża część posłów zareagowała na jej wypowiedź oklaskami, zgotowano jej owację na stojąco.

Po głosowaniu nad tym projektem na wniosek PO zarządzono przerwę. Uzasadniając ten wniosek szef klubu PO Sławomir Neumann przypominał, że Platforma proponowała uchwałę, która wzywała do poszanowania obowiązującego kompromisu ws. aborcji.

Przed głosowaniem nad drugim projektem - komitetu "Ratujmy kobiety" - szef klubu PiS Ryszard Terlecki podkreślił, że podczas kampanii wyborczej PiS zobowiązało się wobec wyborców, "że żaden obywatelski projekt nie trafi do kosza, tylko trafi do dalszego procedowania". "Zamierzamy tej obietnicy dotrzymać bez względu na to, że radykalnie nie zgadzamy się z projektem, który teraz będzie procedowany" - powiedział. Zaznaczył, że w klubie nie będzie dyscypliny głosowania. "Kierownictwo klubu będzie jednak głosowało za tym, aby ten projekt - choć bez złudzeń, że go przyjmiemy - trafił do procedowania" - zadeklarował.

Tę postawę krytykował szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz. "Stanowisko przedstawione przez pana marszałka Terleckiego jest obłudnym stanowiskiem. (...) Wszyscy z was byliście przeciwko temu projektowi, a w głosowaniu chcecie przesłać ten projekt do dalszych prac w komisji" - mówił do posłów PiS.

"To jest oszustwo wobec tych, którzy podpisali ten projekt, bo mogą wierzyć w waszą dobrą wolę, że chcecie nad nim pracować, a wy nie chcecie nad nim pracować. To jest oszustwo również wobec waszych wyborców, którym zawsze deklarowaliście, że będziecie za ochroną życia od momentu poczęcia. Dzisiaj nie warto iść w tej obłudzie i w tym głosowaniu pokażcie, jakie jest wasze stanowisko" - apelował szef PSL.

"Platforma będzie do końca bronić kompromisu (aborcyjnego - PAP), (...) który jest wartością samą w sobie (...); dziś jesteście odpowiedzialni za to, że burzycie ten kompromis" - mówił przed drugim głosowaniem Neumann.

W kwietniu, niedługo po tym, jak zarejestrowano komitet "Stop aborcji", PO wniosła projekt uchwały, w której wzywa do zachowania tzw. kompromisu aborcyjnego. W tym tygodniu projektem zajęły się sejmowe komisje. Jednak pierwsze czytanie, które rozpoczęło się w czwartek, na wniosek wiceprzewodniczącego komisji zdrowia Tomasza Latosa (PiS), zostało przerwane. "Z decyzją w sprawie uchwały czekamy do dalszych prac nad projektami obywatelskimi w sprawie prawa aborcyjnego" - uzasadniał.

Za odrzuceniem projektu "Ratujmy kobiety" zagłosowała większość posłów PiS, Kukiz'15 i PSL. Przeciwna temu była większość posłów PO i Nowoczesnej.

Za odrzuceniem głosowali m.in. posłowie PiS: Krzysztof Jurgiel, Beata Kempa, Adam Lipiński, Antoni Macierewicz, Jan Szyszko, Krzysztof Tchórzewski, Elżbieta Witek; Nowoczesnej: Zbigniew Gryglas i Elżbieta Stępień oraz szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Przeciwko odrzuceniu projektu, czyli za skierowaniem go do dalszych prac, głosowali m.in. - posłowie PiS: Jarosław Kaczyński, Mariusz Błaszczak, Joachim Brudziński, Piotr Gliński, Marek Kuchciński, Ryszard Terlecki; PO: Rafał Grupiński, Ewa Kopacz, Małgorzata Kidawa-Błońska; Agnieszka Ścigaj (Kukiz'15); Ryszard Petru, Kamila Gasiuk-Pihowicz - oboje z Nowoczesnej.

Po odrzuceniu projektu liberalizującego przepisy dot. aborcji Barbara Nowacka z komitetu "Ratujmy kobiety" zadeklarowała, że ten projekt będzie składany "jeszcze nie raz". Zapowiedziała, że 1 października przed Sejmem komitet "Ratujmy kobiety" zorganizuje protest. "Zapraszam wszystkich, dla których ważne są nie tylko prawa i wolności kobiet, ale również ich godność i prawo do szczęścia" - powiedziała.

"To, że dziś ten Sejm nie chce rozmawiać o prawach kobiet, o godności, dobrym życiu, edukacji seksualnej, antykoncepcji nie oznacza, że my się poddamy. Jesteś oburzeni, wkurzeni, mówimy: już dość deptania naszych praw, dość udawania, że nie może być innego głosu. Dość tworzenia ideologicznego prawa" - podkreśliła.

Projekt komitetu "Ratujmy kobiety" zezwalał na przerwanie ciąży do 12. tygodnia bez dodatkowych warunków, a po tym terminie - w takich przypadkach, jak obecnie (gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego). Miał wprowadzić do szkół przedmiot wiedza o seksualności człowieka i poprawić dostęp do antykoncepcji.

Projekt komitetu "Stop aborcji" przewiduje bezwzględny zakaz przerywania ciąży i odpowiedzialność karną dla każdego, kto powoduje śmierć dziecka poczętego, również dla matki. Projekt jest nowelizacją ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży oraz ustawy Kodeks karny; przewiduje zmianę tytułu ustawy na: o powszechnej ochronie życia ludzkiego i wychowaniu do życia w rodzinie.

Projekt i uzasadnienie ustawy przygotowali eksperci Instytutu Ordo Iuris. W inicjatywę zaangażowanych jest jednak szereg organizacji, m.in. Fundacja Pro - Prawo do życia, Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny, Instytut im. Ks. Piotra Skargi, Fundacja Życie.

Nowością w tym projekcie - w stosunku do wcześniejszych prób zaostrzenia ustawy dot. aborcji - jest karanie matek, czego nie przewidują ani obecnie obowiązujące przepisy, ani większość poprzednich projektów, które trafiały do Sejmu.

Zapis ten budzi kontrowersje, zastrzeżenia do niego zgłaszane były również podczas czwartkowej debaty, m.in. przez Latosa i Kosiniaka-Kamysza. Środowisko obrońców życia złożyło w Sejmie inny projekt zakazujący aborcji, ale bez sankcji dla matek (jest to inicjatywa Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, który trafił do Sejmu w zeszłym tygodniu).

Projekt "Stop aborcji" zobowiązuje organy administracji publicznej do zapewnienia ochrony i opieki tym rodzinom, które stają przed trudnościami - np. związanymi z opieką nad dziećmi niepełnosprawnymi czy w przypadkach, gdy ciąża jest wynikiem czynu zabronionego. Przygotowany został równoległy projekt wprowadzający rozwiązania socjalne, które powinny towarzyszyć zakazowi aborcji.

W projekcie znajduje się także zapis o wprowadzeniu do szkół wychowania do życia w rodzinie, obejmującego wiedzę o zasadach odpowiedzialnego rodzicielstwa oraz wartości rodziny i ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci.(PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama