Już po raz drugi Fundacja Kultury Tatrzańskiej była gospodarzem Polonijnych Rodzinnych Zawodów Sportowych. Odbyły się one na obiektach Sióstr Franciszkanek Chrystusa Króla w Lemont, a wzięło w nich udział prawie 160 dzieci i ich rodziców.
Pierwsze zawody zorganizowane rok temu zebrały wiele pochlebnych recenzji. Tegoroczne były jeszcze lepsze, liczniej obsadzone, z większą ilością konkurencji, atrakcji i emocji.
Poważnie i skrupulatnie do przygotowań podeszli organizatorzy, powagę i mobilizację można było zaobserwować u startujących. Najbardziej widoczne to było wśród tych, którzy brali udział w wyścigach kolarskich. Niektórzy dysponowali rowerami wartymi nawet dwa tysiące dolarów. Choć sprzęt, a właściwie jego wartość, przykuwał wzrok i budził westchnienia, to nie to było najważniejsze. Liczyła się idea, a był nią start całych rodzin. Obok mamy i taty również do rywalizacji stanęły dzieci, w nadziei na dobre spędzenie czasu na świeżym powietrzu w duchu sportowej rywalizacji. I tak naprawdę było, czego przykładem jest rodzina Czubiaków. Mama Marta wygrała wyścig kolarski kobiet, tata Jan był trzeci wśród mężczyzn, a dzieci: Jaś, Karolinka i Michał ścigały się w swoich kategoriach wiekowych.
Emocje były również w konkurencjach biegowych. Rozpoczęły dwulatki, które, aby dobiec do mety korzystały z pomocy jednego z rodziców. Wszystkie dobiegły. Najszybciej Kubuś Ogórek, ale młodsza o kilka miesięcy Julia Styrczula też poczuła smak przerywanej na linii mety taśmy. Może to pierwsze doświadczenie zaprocentuje w przyszłości na zawodach mistrzowskiej rangi?
Biegi poprzedziła rozgrzewka, w której obowiązkowo musieli brać udział wszyscy uczestnicy, a że przebiegała ona w rytmach muzyki charakterystycznej dla aerobiku, nie trzeba było nikogo zachęcać.
Premiowane medalami były konkurencje kolarskie, biegowe, piłka ręczna i piłka nożna. Pozostałe, mimo że krążków nie było, również cieszyły się dużą frekwencją, co nie było niespodzianką. Biegi z przeszkodami, sztafeta rodzinna, czy siatkówka należą przecież do ulubionych konkurencji, a niekiedy nawet stanowią główną atrakcję plenerowych spotkań.
- Rozdaliśmy w tym roku ponad 150 medali – mówi prezes Fundacji Kultury Tatrzańskiej Bogdan Ogórek, który był nie tylko głównym organizatorem, ale także pełniącym funkcję prowadzącego zawody. – Nie poszliśmy w ślady imprez amerykańskich, na których każdy z uczestników wychodzi z medalem. U nas na to trzeba było zasłużyć. W porównaniu z rokiem ubiegłym było ich dużo więcej, podobnie zresztą jak ilość konkurencji, w których rywalizowały dzieci, młodzież i ich rodzice. Cieszymy się z tego, że organizacyjnie wypadliśmy jeszcze lepiej niż rok temu.
Powodzenie zawodów było możliwe dzięki pracy rodziców z koła „Małe Tatry”, którzy zadbali o to, by nikt nie poczuł się głodny, czy spragniony.
Krzysztof Żółtek i Ryszard Wsol odpowiedzialni byli za przygotowanie tras oraz przeprowadzenie konkurencji rowerowych. Obaj są inicjatorami powstania grupy rowerowej Flatlanders, która liczy ponad 50 osób. Kochają rowery, plener i imprezy piknikowe, co można było zauważyć także w niedzielę. Ewa Styrczula odpowiedzialna była za konkurencje biegowe, Małgorzata Gunka za zorganizowanie turniej piłki ręcznej, w którym startowało kilka zespołów, Dariusz Stopka za siatkówkę, Ryszard Tyrała piłkę nożną, a Marek Ogórek biegi przełajowe. Andrzej Lukanus natomiast zachęcał do spróbowania swoich sił w „skokach narciarskich”.
Organizatorzy, uczestnicy i dopingujący kibice wyrażali nadzieję, że nie będzie to ostatnie tego typu przedsięwzięcie, że za rok znowu wszyscy się spotkają. Bogdan Ogórek zapewnia, że tak będzie, zapraszając już teraz. Do zobaczenia za rok.
Dariusz Cisowski
Zdjęcia: Jakub Czerwiński
Reklama