Reklama
Prezydent Barack Obama, który spotkał się w środę w Waszyngtonie z laureatką Pokojowej Nagrody Nobla i de facto przywódczynią Birmy Aung San Suu Kyi, ogłosił, że USA gotowe są znieść sankcje nałożone na ten kraj w latach rządów junty wojskowej.
Suu Kyi, przywódczyni partii rządzącej w Birmie, powiedziała, że nadszedł czas na pełne zniesienie sankcji, które niszczą gospodarkę jej kraju. Przyznała, że konstytucja Birmy nie jest jeszcze w pełni demokratyczna, a uprawianie polityki nie powinno być domeną birmańskiego wojska.
Biały Dom zapowiedział już wcześniej, że Birma, która przechodzi transformację polityczną od reżimu ku demokracji, otrzyma pomoc w postaci preferencyjnych warunków handlowych oraz zachęt dla inwestorów zainteresowanych robieniem interesów w tym kraju.
Obama oznajmił po spotkaniu z Suu Kyi, że przemiany polityczne zmierzające do zbudowania demokracji w Birmie "nie są kompletne, ale kraj jest na właściwej drodze".
Dodał, że zniesienie sankcji, które "nastąpi szybko", będzie zachętą dla biznesu, by inwestować w Birmie.
AP przypomina, że Birmie, jako jednemu z najbiedniejszych krajów świata, przysługują preferencyjne warunki wymiany handlowej, które zostały jednak zawieszone w latach rządów wojskowego reżimu.
Teraz Birma będzie mogła eksportować do USA bez opłat celnych około 5 tys. produktów; zmiana ta wejdzie w życie 13 listopada i pozwoli na stworzenie w tym kraju nowych miejsc pracy - poinformowali przedstawiciele administracji Obamy.
Jak komentuje AP, wizyta dawnej dysydentki w Waszyngtonie jest wyraźnym sygnałem, że dopełniła się jej przemiana z więzionej w areszcie domowym bojowniczki o demokrację w de facto przywódczynię kraju, dbającą o jego rozwój gospodarczy. Aung San Suu Kyi zabiega w USA nie tylko o zniesienie sankcji, ale też o przyciągnięcie inwestorów.
Przyjęcie, z jakim spotyka się w Waszyngtonie bardzo poważana przez Amerykanów Suu Kyi, to oznaka, że Birma zmienia się z kraju, który miał status pariasa, w prawdziwą demokrację, co administracja Obamy uznaje za sukces swej polityki zagranicznej - ocenia dalej AP.
Waszyngton chwali postępy, jakie poczynił ten kraj, od kiedy partia Suu Kyi, Narodowa Liga na rzecz Demokracji, przejęła władzę w marcu po wygranych wyborach w listopadzie 2015 roku, które zakończyły kilkadziesiąt lat rządów junty wojskowej.
Pod koniec marca parlament Birmy przyjął ustawę, zgodnie z którą przywódca partii rządzącej - czyli Suu Kyi - staje się "radcą stanu". Ta funkcja, która dotąd nie istniała w birmańskim systemie, to równoważnik stanowiska premiera, którego w Birmie nie ma.
Na wiosnę administracja Obamy zdjęła już pewne sankcje, którymi obłożne były państwowe firmy i banki. Jednak władze USA pozostawiły wówczas w mocy restrykcje nałożone na handel i kontakty inwestycyjne z wciąż mającą duże wpływy w kraju armią.
USA uchyliły częściowo wieloletnie sankcje w sferze inwestycji i handlu w 2012 roku, gdy quasi-cywilny rząd w Birmie rozpoczął reformy polityczne i gospodarcze. Stany Zjednoczone utrzymały jednak restrykcje wobec kilkudziesięciu firm i biznesmenów, którzy sprzeciwiali się reformom albo byli zaangażowani w łamanie praw człowieka oraz handel sprzętem wojskowym z Koreą Północą.(PAP)
Reklama