Mistrz olimpijski z Londynu w podnoszeniu ciężarów w kat. 85 kg Adrian Zieliński stosował niedozwolone środki dopingowe - poinformowała Komisja do Zwalczania Dopingu w Sporcie. W jego organizmie wykryto nandrolon.
Zawodnik został wykluczony z polskiej ekipy w Rio, opuścił wioskę olimpijską, już w piątek w godzinach popołudniowych odleci do Europy i nie wystąpi w sobotę w turnieju podnoszenia ciężarów w kat. 94 kg. Wraz z nim wioskę opuścił trener klubowy Jerzy Śliwiński.
Szkoleniowiec po ujawnieniu przypadku drugiego z braci Zielińskich Tomasza, który także został przyłapany na stosowaniu nandrolonu, zapewniał, że obaj jego podopieczni są niewinni.
- Dam sobie głowę uciąć za to, że Zielińscy nie stosowali dopingu. To jest tragedia nas wszystkich. Jestem odpowiedzialny za przygotowania i musimy wspólnie przetrwać ten okres. Myśleliśmy, że Adrian dobrym startem to jakoś przykryje - mówił Śliwiński po ujawnieniu dopingu Tomasza.
Jak poinformował w piątek dyrektor biura Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie Michał Rynkowski, w próbce "A" pobranej 1 lipca od Adriana Zielińskiego podczas zgrupowania w Spale wykryto nandrolon. To ten sam zabroniony specyfik, który był ujawniony kilka dni temu w organizmie jego brata - Tomasza, mistrza Europy 2016.
Teraz Adrianowi Zielińskiemu, który po raz pierwszy w karierze został przyłapany na dopingu, grozi czteroletnia dyskwalifikacja.
Po ujawnieniu dopingu u Tomasza, mistrz olimpijski bronił brata. Zapewniał, że obaj nigdy nie brali żadnych zabronionych środków wspomagających, powiedział, że "trzeba by było być idiotą, aby będąc w dobrej formie brać coś przed olimpiadą, gdzie wiadomo, że wszyscy będą dokładnie kontrolowani".
Zieliński mówił, że dobrze wie, iż ten archaiczny środek bardzo długo pozostaje w organizmie, jego stosowanie jest głupotą.
Teraz okazało się, że miał prawie dwukrotnie przekroczony dopuszczalny poziom nandrolonu.
- W próbce A Adriana Zielińskiego z 1 lipca stwierdzono wysokie stężenie substancji o nazwie nandrolon (4,1 ng/ml; przy progu decyzyjnym wynoszącym 2,5 ng/ml). Zawodnik ma prawo do przeprowadzenia próbki +B+. O wyniku badania zostali poinformowani zawodnik, PZPC, klub zawodnika, MKOl, PKOl, komitet organizacyjny igrzysk w Rio de Janeiro oraz polska misja olimpijska. Postępowanie dyscyplinarne zostanie podjęte przez właściwy organ - powiedział w piątek podczas konferencji Rynkowski.
Adrian i Tomasz Zielińscy są wychowankami klubu Tarpan Mrocza. Obaj od 1 stycznia 2016 roku przeszli wraz z trenerem Śliwińskim do Zawiszy Bydgoszcz. Ich celem było jak najlepsze przygotowanie do najważniejszego startu sezonu - igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.
- Temu celowi wszystko podporządkowałem - mówił Adrian Zieliński. - Mam nadzieję, że ciężka praca przyniesie efekty, do Brazylii jadę po medal - zapewniał na kilka miesięcy przed wyjazdem. Zieliński jako jedyny w kadrze Polski miał indywidualny tok przygotowań, formę szlifował w klubie, dopiero na początku lipca przyjechał na zgrupowanie kadry w Spale. Tam pierwszego dnia pobytu pobrana została u niego próbka, w której wykryto nandrolon.
W dwóch następnych, pobieranych także w lipcu przed wyjazdem do Brazylii, stężenie zabronionej substancji było już poniżej progu decyzyjnego.
- Ale to nie ma żadnego wpływu na odpowiedzialność zawodnika. Jest winny, gdy choć jeden raz miał w organizmie poziom przekroczony - wyjaśnił dyrektor biura Komisji do Zwalczania Dopingu w Sporcie.
Adrian Zieliński po dopingowej "wpadce" brata zapowiadał, że trzeba będzie po powrocie do Polski przeprowadzić śledztwo, które wyjaśni, w jaki sposób nandronol znalazł się w organizmie Tomasza. Teraz śledztwo będzie dotyczyło także jego samego.
Adrian Zieliński to jeden z najbardziej utytułowanych polskich sztangistów ostatnich lat. Oprócz triumfu w Londynie ma także złote medale mistrzostw świata w 2010 roku w kat. 84 kg i mistrzostw Europy 2014 w Tel Awiwie (kat. 94 kg). W ubiegłym roku został wicemistrzem świata w kat 94 kg. Był jednym z faworytów rywalizacji w Rio de Janeiro.
(PAP)
Reklama