Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 10 października 2024 03:17
Reklama KD Market

Rio: Tomasz Zieliński przyłapany na dopingu



Sztangista Tomasz Zieliński, tegoroczny mistrz Europy w kategorii 94 kg, został przyłapany na stosowaniu dopingu - poinformował Polski Związek Podnoszenia Ciężarów (PZPC). Zawodnik, który przebywa na igrzyskach w Rio de Janeiro, został skreślony z kadry olimpijskiej.

Jak poinformował PZPC, w organizmie Zielińskiego wykryto niedozwolony środek o nazwie nandrolon. Pozytywny wynik dała kontrola przeprowadzona już w Rio de Janeiro. Jej wynik potwierdziło badanie próbki B.

"PZPC oświadcza, że w czasie badań antydopingowych, jakie przeprowadzone zostały w czasie pobytu reprezentacji na igrzyskach w Rio de Janeiro wykryto u zawodnika Tomasza Zielińskiego podwyższony poziom substancji zakazanej - nandrolonu. Natychmiast została również zbadana próbka B, która potwierdziła wynik pozytywny. Tym samym działając na podstawie Regulaminu Dyscyplinarnego PZPC i polskich przepisów antydopingowych został on zawieszony w prawach zawodnika do czasu zakończenia postępowania i usunięty z reprezentacji na igrzyska w Rio. Jeżeli zarzuty się potwierdzą, wyciągnięte zostaną wobec zawodnika surowe konsekwencje zgodnie z obowiązującymi przepisami" - napisano w oświadczeniu.

Cytowany w nim prezes związku Szymon Kołecki podkreślił, że to wielki szok i cios jednocześnie dla całego środowiska ciężarowego w Polsce.

- Chcę wszystkich Polaków szczerze przeprosić, że muszą się podczas igrzysk olimpijskich wstydzić przed całym światem z powodu afery wywołanej przez przedstawiciela podnoszenia ciężarów - dodał szef PZPC.

W poniedziałek od rana w Rio de Janeiro panowało duże zamieszanie wokół Tomasza Zielińskiego, młodszego brata Adriana, mistrza olimpijskiego z Londynu w kat. 85 kg. W Brazylii obaj mieli reprezentować Polskę w kat. 94 kg.

Początkowo nikt z polskiej misji olimpijskiej nie chciał potwierdzić nieoficjalnej informacji, która dotarła do dziennikarzy. - Do misji nie dotarł żaden oficjalny dokument w tej sprawie – powiedziała szefowa misji Marzenna Koszewska.

Sam zawodnik przebywa nadal w wiosce, mimo że zgodnie z przepisami powinien ją opuścić. Miało się to stać po otrzymaniu wyniku próbki B, który według PZPC również był pozytywny.

- Najpierw informację dostanie misja olimpijska, a później dopiero federacja – mówił wczesnym popołudniem w Rio Kołecki.

To nie pierwsze w tym roku zamieszanie wokół Zielińskiego, który w kwietniu w norweskim Forde wyraźnie triumfował w ME. 20 czerwca prezes PZPC poinformował, że został, wraz z Krzysztofem Szramiakiem, skreślony z kadry narodowej za "niesubordynację".

- Obaj lekceważyli sobie cykl przygotowań do igrzysk, nie przyjeżdżali na obowiązkowe zgrupowania, przysyłali zwolnienia lekarskie, swoją absencję tłumaczyli różnymi, dziwnymi powodami. Chcieli trenować wyłącznie w klubach, a na to nie ma zgody. O konkretnych powodach nie chcę mówić, ale jedno jest bezsporne; zawodnik przygotowujący się do najważniejszej imprezy czterolecia powinien być pod opieką i kontrolą kadry szkoleniowej reprezentacji - powiedział wówczas Kołecki i jednocześnie zapewnił, że wszyscy kadrowicze trenujący na centralnych zgrupowaniach są pod ciągłą kontrolą, przeszli już całą serię badań antydopingowych i są "czyści".

Jego wniosek, który konsultowany był ze sztabem szkoleniowym kadry, przepadł jednak w głosowaniu na posiedzeniu zarządu i zawodnicy wystartowali niedługo potem w mistrzostwach kraju.

Zieliński: chyba mi się to śni, brak mi słów. Nigdy się nie dopingowałem

- Szczerze mówiąc nie wiem, co się stało. Przez 10 lat trenowałem dla naszego kraju, 20 lat spędziłem na treningach i nigdy się nie dopingowałem. I nagle wyskakują mi z taką informacją. Miałem trzy kontrole przed przyjazdem do Rio i wszystkie były negatywne. Nawet godziny nie spędziłem w wiosce i od razu wzięty zostałem na kontrolę. 6 sierpnia dowiedziałem się, że próbka była pozytywna – powiedział Tomasz Zieliński.

- Przecież nandrolon to specyfik ze średniowiecza. Gdybym naprawdę go brał, byłbym znacznie mocniejszy. To musiał być jakiś błąd w sztuce. Aparatura, którą robi się badania jest to zwykła elektromechaniczna rzecz. Wszystko się potrafi popsuć – zaznaczył.

Przed przyjazdem do Rio był badany trzykrotnie. Po raz ostatni trzy tygodnie temu w Spale.

- Żadna z próbek nie dała pozytywnego wyniku. Teraz się odwołuję do Sądu Arbitrażowego ds. Sportu. Uważam, że coś jest tu nie tak. Nawet jest tutaj pewien profesor z Kolonii z antydopingowego instytutu i on sam mówi, że wysoce jest nieprawdopodobne, bym zażywał nandrolon, bo on się w organizmie utrzymuje 1,5 roku – podkreślił.

Poprosił zatem o ponowne zbadanie swojego moczu. Gdyby w organizmie był bowiem nandrolon, wyszedł by ponownie. Usłyszał jednak, że to niemożliwe.

- Myślicie, że ja naprawdę jestem taki głupi, żeby wziąć taki środek chwilę przed igrzyskami? 20 lat pracy i biorę nandrolon tuż przed wylotem do Rio? To jest śmieszne. Ja nawet nie wiem, gdzie miałbym to kupić – zapewnił.

W kat. 94 kg miał rywalizować m.in. ze swoim starszym bratem Adrianem, mistrzem olimpijskim sprzed czterech lat, ale w kat. 85 kg.

- Wszyscy jesteśmy teraz mega przybici. Każdy siedzi w kącie i próbuje sobie wytłumaczyć, jak mogło do tego dojść. Nie wiem teraz co dalej. Swoje już wypłakałem – powiedział.

Na razie Zieliński nie musi opuszczać wioski olimpijskiej, ponieważ odwołał się do sądu.

- Nie mogą mnie wyrzucić, bo nadal walczę. A będę to robić, bo jestem niewinny. Chciałem nawet, żeby sprawdzili, czy w tej próbce jest na pewno mój mocz, ale usłyszałem, że nie ma takich podstaw prawnych – dodał.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama