Długa kolejka i kilka godzin czekania - na to muszą być przygotowani kibice, którzy za pośrednictwem firmy CoSport kupili z redystrybucji bilety na igrzyska w Rio de Janeiro i zdecydowali się na odbiór osobisty. Większość z nich reaguje wściekłością.
Amerykańska firma CoSport jest autoryzowanym redystrybutorem wejściówek na igrzyska dla fanów sportu z USA, Australii i kilku innych krajów. Kupujący bilety mieli do wyboru dwie opcje - przesyłkę do domu za dodatkową opłatą lub odbiór na miejscu w Rio. Drugi z wariantów był jedyną dostępną możliwością, jeśli do zakupu doszło po określonym terminie.
Ci, którzy zdecydowali się na odbiór osobisty, stali długo w kolejce. Jak relacjonowali dziennikarzom, w czwartek ponad 100 sfrustrowanych osób spędziło w niej ponad pięć godzin.
- To niedorzeczne - ocenił krótko 68-letni Amerykanin Tom Shorkey, który odebrał wejściówki po czterech godzinach czekania.
Australijczyk Mark Lancer po pięciu godzinach nadal nie dostał jeszcze swoich kart wstępu.
Przy okazji igrzysk w Londynie w 2012 roku CoSport również zebrała wiele krytycznych opinii za zbyt długie oczekiwanie w kolejce po bilety. Wówczas trwało ono nawet sześć godzin.
W ofercie firmy nie ma biletów w formie elektronicznej.
Wejściówki na igrzyska w Brazylii, które rozpoczną się oficjalnie w piątek, cieszą się znacznie mniejszym zainteresowaniem niż dwie poprzednie edycje letnich zmagań olimpijskich. Wciąż kupić można jeszcze 1,2 mln wejściówek. Organizatorzy poinformowali w czwartek, że przekażą do publicznych szkół 280 tys. kart wstępu.
(PAP)
Reklama