“Czujemy się tu jak u siebie. I bezpieczniej niż w Stanach” – te słowa usłyszałam w Krakowie podczas Światowych Dni Młodzieży od pielgrzymów z dalekiego Wyoming. Ale to samo mówili także inni – Francuzi, Australijczycy, czy Brazylijczycy. Prawie nikt – za sprawą polskiej gościnności i charyzmy papieża Franciszka – nie wyjeżdżał z Grodu Kraka zawiedziony.
Udało się mimo kasandrycznego tonu mediów, które zapowiadały katastrofę. Powątpiewano w ogóle, czy pod Wawelem pojawią się pielgrzymi, bo przecież świat pogrąża się w chaosie i strachu wywołanym przez islamskich terrorystów. Zastraszeni rodzice mieli zatrzymać dzieci w domu. Tymczasem w Krakowie pojawili się pielgrzymi ze 187 państw, nie wyłączając wyspiarzy z najbardziej egzotycznych krajów Oceanii.
Plany organizatorów miały pokrzyżować także pogoda i lokalizacja. Wiadomo przecież, że w czerwcu i lipcu nad Wisłą pada najbardziej. Pielgrzymi mieli więc topić się w błocie, zwłaszcza w położonych pod Wieliczką Brzegach. Tam na Campus Misericordiae młodzież miała przecież spędzić noc na czuwaniu i na dwóch spotkaniach z papieżem Franciszkiem. W Krakowie co prawda padało, ale jakoś nikt w błocie się nie utopił. A obrazy ze Światowych Dni Młodzieży, choć pełne radości i entuzjazmu, w niczym nie przypominały obrazków ze słynnego festiwalu w Woodstock.
Pusty pełny Kraków
Pięć dni spędzonych w Krakowie było niezwykłym przeżyciem, bo i samo miasto w niczym nie przypominało tego, do czego przywykliśmy. Z jednej strony Gród Kraka wypełnił się kolorowymi plecakami pielgrzymów, z drugiej – poza głównymi trasami ich przejścia – wyglądał na wyludniony. Ograniczono bowiem ruch samochodowy, a na dodatek miasto opuściło na czas ŚDM nawet 300 tysięcy krakusów. Kiedy służby strzegące bezpieczeństwa poinformowały, że w czasie festiwalu młodzieży przestano znajdować na ulicach kompletnie pijanych Anglików, stało się jasne, że w mieście coś się zmieniło.
Poczucie bezpieczeństwa – to jedna z pierwszych refleksji jaką dzielili się pielgrzymi, zwłaszcza ci, którzy przyjechali z mniej spokojnych krajów. Mobilizacja służb widoczna była na każdym kroku, a pielgrzymi cierpliwie poddawali się kontrolom, aby przedostać się do tzw. strefy zero. W operacji “Przymierze” bezpieczeństwa pielgrzymów i Polaków strzegło 17 tys. policjantów (12 tys. w samym Krakowie), 11,6 tys. funkcjonariuszy Straży Granicznej i 9 tys. strażaków. Bezpieczeństwa VIP-ów, w tym samego papieża, pilnowało 800 przedstawicieli BOR. Do tego dochodzili żandarmi, harcerze, czy służby medyczne. Media społecznościowe pokazywały niecodzienne obrazki, gdy schodzących ze służby funkcjonariuszy pielgrzymi i przechodnie żegnali oklaskami. Było jednak za co dziękować – Światowe Dni Młodzieży oraz wizyta papieża w Częstochowie oraz Auschwitz odbyły się praktycznie bez incydentów. Profesjonalizm i pełną entuzjazmu atmosferę zauważyły także zagraniczne media. I przypomniały także o nie tak odległym szczycie NATO, który także przebiegł bez zakłóceń.
Papież: cisza i słowa
A papieska obecność? Były dwa spotkania na Błoniach, w tym głęboka i pełna refleksji Droga Krzyżowa, cicha modlitwa w Auschwitz, wizyta na Jasnej Górze i papieskie okno na Franciszkańskiej, z którego Franciszek, jako kolejny papież pozdrawiał tych, którzy chcieli zobaczyć Ojca Świętego przed udaniem się na spoczynek.
Było też uroczyste zakończenie – Msza Posłania w podwielickich Brzegach. Tam przyszło – w zależności od szacunków – od 1,6 mln do 2,5 miliona ludzi. Przede wszystkim młodych, którzy spędzili całą noc śpiewając i modląc się.
Co z tego przesłania zapamiętają młodzi wierni? Na pewno poczucie wielokulturowej wspólnoty, która nie ma nic wspólnego z ideologią multikulti, w co usiłowała “wrabiać” papieża lewicująca prasa"
Co z tego przesłania zapamiętają młodzi wierni? Na pewno poczucie wielokulturowej wspólnoty (nie mającej zresztą nic wspólnego z ideologią multikulti, w co usiłowała “wrabiać” papieża lewicująca prasa). Na pewno główne przesłanie krakowskiego spotkania o Bożym Miłosierdziu. Zostanie też pamięć o Wielkiej Ciszy, która tym razem zabrzmiała jak krzyk – papieża zwiedzającego były hitlerowski obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau i białą sylwetkę zatopioną w modlitwie w celi śmierci św. Maksymiliana Kolbe.
Kościół pokolenia Facebooka
A media – w zależności od opcji ideologicznej – wypełniły się komentarzami i hejtem wszelkiej maści. Jednym nie podobało się, że papież zbyt łagodnie i pojednawczo wypowiada się na temat islamu. Inni krytykowali otwarte wezwania do przyjmowania uchodźców. Z papieżem nie zgadzali się tacy prawicowi publicyści jak Tomasz Terlikowski, czy Rafał Ziemkiewicz. Wychwalał Sławomir Sierakowski, choć papież ani na jotę nie zmienił fundamentalnego nauczania w sprawie aborcji i ochrony życia poczętego. Z komentarzy polityków wynikało z kolei, że tak naprawdę każdy ma swojego Franciszka – nieco inaczej postrzega głowę Kościoła liczącego 1,2 miliarda wiernych.
Wielu zapominało przy tym, że papież po prostu głosi przesłanie Ewangelii i jest postacią tak złożoną, że nie da się opisać przy pomocy jednej etykiety. „Nakaz opieki nad sierotą, wdową i przybyszem wraca w Biblii jak refren i jest co najmniej dwa tysiące lat starszy niż nasze podziały na lewicę i prawicę” – przypomina teolożka Zuzanna Radzik. I dodaje, że Światowe Dni Młodzieży były przede wszystkim wielkim festiwalem, a podczas tego rodzaju imprez raczej nie zmienia się istoty Kościoła. Ale Kościół jest globalny i są w nim różni ludzie, różne odcienie katolicyzmu, różne jego smaki, także obcy i inni, także wyglądający inaczej. To zobaczyła także cała Polska.
Bez wątpienia jednak Franciszek zasiał swoje ziarno wśród młodych ludzi – pokolenia Twittera, Instagramu i Facebooka. Mówił do nich ich językiem, tłumacząc podstawowe i fundamentalne sprawy. Owoce krakowskich ŚDM – podobnie jak i innych cyklicznych spotkań młodzieży – poznamy za kilka lat, kiedy młodzi, którzy pojawili się pod Wawelem, wejdą w świat dorosłych. W wydoroślenie polityków i publicystów, toczących w tle papieskiej wizyty potępieńcze swary i próbujących deprecjonować polski wysiłek włożony w organizację ŚDM, trudno dziś uwierzyć.
Jolanta Telega
[email protected]