Wzruszenie i szczęście – te słowa powtarzali pacjenci Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu i ich rodzice, którzy w piątek spotkali się z Franciszkiem. Papież każde z dzieci pobłogosławił. Każde dostało też różaniec i zdjęcie ojca świętego.
"Będę to pamiętać do końca życia" - mówiła ze łzami w oczach pani Krystyna, babcia Tomka, pacjenta szpitala. "Wierzę w to, że będzie dobrze. Teraz na pewno" – dodała.
"Do każdego z tych dzieci miał czas podejść i pobłogosławić indywidualnie. To niesamowite przeżycie" - mówiła pani Regina z Krynicy. Jej córka Kasia choruje od pół roku.
Mikołaj, który w piątek po wypadku w gospodarstwie stracił mały palec u prawej ręki wręczał papieżowi przed kaplicą bukiet kwiatów. "Dodało mi to dużo siły. Czuję się wyjątkowy, niewiele dzieci mogło się z nim spotkać" – opowiadał. "To daje motywację, żeby walczyć dalej, żeby pogodzić się z chorobą, kiedy ktoś jest ciężko chory" - mówił. "Palca straciłem, ale szczęście, że mogłem się z nim spotkać, bo pewnie zobaczyłbym go w telewizji, a tak miałem go na żywo" – dodał chłopiec.
16–letnia Wiktoria po spotkaniu z papieżem uśmiechała się od ucha do ucha. Pytana, czy papież jest taki, jak sobie wyobrażała odpowiada: "Jest jeszcze lepszy". "Czułam takie ciepło na sercu" - wspomina moment, kiedy papież pogłaskał ją po twarzy i po policzku.
"Emocje są bardzo duże. Szczęście, że akurat w tym momencie jesteśmy w tym miejscu, mimo że leczenie jest poważne" – mówiła jej mama, pani Aneta. "Wróciliśmy drugi raz na leczenie. Jest powtórka, ale widać, że córce humor dopisuje. Zwalczymy chorobę, a to błogosławieństwo nam jeszcze pomoże" – dodała.
Franciszek podszedł też do jednej z pielęgniarek. "Powiedział, że szanuje i bardzo ceni pielęgniarki za ciężką pracę" – mówiła pani Alicja, która od 40 lat pracuje szpitalu w Prokocimiu na oddziale onkologicznym. "To daje napęd i siły do dalszej pracy" – dodała.
Kapelan szpitala ks. dr Lucjan Szczepaniak powiedział dziennikarzom, że wizyta papieża to przeżycie niezwykłe. "Liczyliśmy na jego błogosławieństwo (...) i w tym krótkim przemówieniu usłyszeliśmy, że życzy nam, aby w naszych sercach był pokój. Osobiście usłyszałem też w tym przemówieniu to, co jest ogromną siłą dla mnie i dla wszystkich, którzy zmagają się z cierpieniem, są na granicy życia i śmierci. Ojciec Święty powiedział, że ci, którzy czynią miłosierdzie, nie muszą bać się śmierci" – mówił ks. Szczepaniak. "Ta wizyta to potwierdzenie mojej misji. Misji wykonywanej na co dzień, może dla innych niewidocznej" – dodał.
Papież z holu głównego szpitala przeszedł do szpitalnego oddziału ratunkowego, gdzie spotkał się z najciężej chorymi. W milczeniu modlił się kilka minut w kaplicy, w której codziennie rodzice proszą o zdrowie dla swoich dzieci.
Przed kaplicą Mikołaj i Ola wręczyli mu kwiaty, a siostra dr Bożena Leszczyńska album fotograficzny, zawierający około 200 prac i listów od pacjentów do Franciszka. Niektóre z nich zostały napisane po włosku, były nawet pisane brajlem. Jak zdradziła siostra, powstaje już drugi tom, który we wrześniu zostanie wysłany do Watykanu.
Franciszek otrzymał też w prezencie kopię znajdującej się w szpitalnej kaplicy ikony Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Sam podarował szpitalowi obraz Piero Casentiniego "Przed drzwiami" ukazujący tłum chorych czekających na Jezusa.
Dyrektor szpitala dr hab. Maciej Kowalczyk mówił, że "wierzy, że ta wizyta Ojca Świętego i jego słowa doda nadziei i siły wszystkim chorym dzieciom i ich rodzicom, a personel służby zdrowia umocni w posłannictwie". "To nie jest skierowane tylko do tego szpitala, ale do wszystkich szpitali dziecięcych w Polsce" - mówił.
"Wiemy, jaki jest papież Franciszek, a teraz mogliśmy się o tym naocznie przekonać" – mówił dyrektor, pytany, czy był czymś zaskoczony.
Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie-Prokocimiu jest jedną z najważniejszych placówek tego typu w Polsce. Służy chorym z Małopolski i województw sąsiednich, od noworodków do 18. roku życia. Rocznie w Prokocimiu hospitalizowanych jest ok. 33 tys. dzieci, wykonywanych jest 7 tys. operacji.(PAP)
fot.EPA
Reklama