Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 9 października 2024 23:16
Reklama KD Market

Supermaraton Janusza Radgowskiego przerwany



W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o tym, że supermaraton Janusza Radgowskiego, niepełnosprawnego sportowca przemierzającego na wózku inwalidzkim Stany Zjednoczone z zachodniego na wschodnie wybrzeże osiągnął półmetek. Obiecaliśmy kontynuować temat, bo przecież już 13 sierpnia miał dojechać do Chicago. Nie dojedzie. Supermaraton został przerwany.

Ostatni wpis na oficjalnej stronie wyprawy zamieszczony został 25 lipca. Informuje on, że Radgowski pokonał trasę liczącą 46 kilometrów z Ellandale do Brownsdale w stanie Minnesota. Dzień później na jednym z portali społecznościowych maratończyk zamieścił zdjęcie z podpisem „Jest dobrze. Pozdrawiam serdecznie”. Od tej pory nie było już żadnej informacji.

Jak nas poinformował Marek Jędrachowicz, towarzyszący Radgowskiemu ojciec chorej Zuzi, na leczenie której zbierane były pieniądze, wyprawa została przerwana.

- Nie jesteśmy w stanie jej kontynuować – powiedział „Dziennikowi Związkowemu” Jędrachowicz. Podjęliśmy tę decyzję wspólnie. Dzielą nas zbyt duże różnice charakteru i osobowości. Nastąpił moment, że były one nie do zniesienia. Dlatego kończymy to, co zaczęliśmy 2 maja w Seattle.

- Byliśmy razem ze sobą 88 dni – mówi Janusz Radgowski. W małym autobusie dwie osoby, których podejście do problemów pojawiających się na trasie było często różne. Nie ukrywam, że moje zmęczenie i coraz liczniejsze kontuzje, powodujące ból, również nie sprzyjały poprawie klimatu naszych relacji. Dlatego decyzja o przerwaniu naszego przedsięwzięcia była najlepsza z możliwych. Może jeszcze kiedyś uda mi się dokonać czegoś niezwykłego. Szkoda, że nie tym razem, ale mój cel pomagania chorym dzieciom poprzez sport wciąż jest w moim sercu.

Janusz Radgowski zamierzał wspólnie z Markiem Jędrachowiczem pokonać liczącą ponad 5 tysięcy kilometrów trasę z Seattle w stanie Waszyngton do położonego w Delaware Lewes. Tym razem się nie udało.

Dariusz Cisowski

 

 

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama