NATO w Warszawie zdecyduje, jak odpowiedzieć na wyzwania ze wschodu i południa
- 07/07/2016 01:50 PM
W piątek i w sobotę w Warszawie przywódcy państw NATO zdecydują, jak Sojusz odpowie na wyzwania z niestabilnego południa oraz ze wschodu, gdzie Rosja użyła siły do zmiany granic. Będzie to najważniejszy szczyt NATO od lat.
"Widzimy chaos, przemoc i terror na południu, na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Ale widzimy też bardziej asertywną Rosję, która znacznie wzmacnia się militarnie i użyła siły, by zastraszyć sąsiadów, oraz dokonała nielegalnej aneksji Krymu. To wszystko fundamentalnie zmieniło sytuację bezpieczeństwa w naszym otoczeniu. To też powód, dla którego nasz szczyt w lipcu będzie tak ważny. Zapadną tam decyzje, jak mamy nadal dostosowywać się, jak reagować na tę nową sytuację" – powiedział w niedawnym wywiadzie dla PAP sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
Dyplomaci z kwatery głównej Sojuszu w Brukseli wymieniają dodatkowo także bardziej konkretne zagrożenia: wojnę hybrydową, terroryzm, proliferację broni masowego rażenia i cyberataki. "Jeśli NATO nadal chce zabezpieczać wolność i bezpieczeństwo wszystkich swoich członków politycznie i wojskowo – a to jest celem Sojuszu, to musi się przystosować do zajmowania się tymi wyzwaniami. Musi zaadaptować się politycznie, wojskowo i instytucjonalnie. Praca nad tymi trzema liniami adaptacji rozpoczęła się na szczycie w Walii (we wrześniu 2014 r. – PAP), a jej kulminacja i kluczowe decyzje nastąpią w Warszawie" – powiedział jeden z wysokich rangą urzędników NATO.
Efektem tych decyzji ma być znaczące wzmocnienie zdolności Sojuszu do ochrony jego obywateli oraz do projekcji stabilności poza granice Sojuszu. Ten drugi termin w żargonie dyplomatycznym oznacza działania na rzecz stabilności państw w sąsiedztwie NATO i tym samym poprawienia bezpieczeństwa samego Sojuszu.
Naszego kraju najbardziej dotyczy wzmocnienie odstraszania i obrony. Jednak dyplomaci z kwatery głównej podkreślają, że jest ono nierozerwalnie związane z projekcją stabilności. Od miesięcy przedstawiciele NATO podkreślają, że trzeba odpowiedzieć na wyzwania ze wszystkich kierunków, co nazywane jest koncepcją NATO 360 stopni.
Po niedawnym referendum, w którym większość Brytyjczyków opowiedziała się za wyjściem z Unii Europejskiej Stoltenberg podkreślił, że pozycja Wielkiej Brytanii w NATO pozostanie niezmieniona. "Sojusz pozostaje zaangażowany do zbliżenia współpracy z Unią Europejską. Na szczycie w Warszawie, zwiększymy naszą współpracę, ponieważ razem jesteśmy bardziej efektywni w podtrzymywaniu naszych wspólnych wartości i utrzymywaniu naszych narodów w bezpieczeństwie" - oświadczył. Również Biały Dom napisał w komunikacie po Brexicie, że Stany Zjednoczone nadal będą postrzegać "partnerstwo z Wielką Brytanią oraz członkostwo tego kraju w NATO jako kamień węgielny polityki zagranicznej USA".
Tymczasem eksperci Rady Stosunków Zagranicznych (CFR), jednego z najbardziej prestiżowych amerykańskich think tanków, uważają, że zerwanie Brytyjczyków z UE będzie mieć reperkusje związane z obronnością. Według ich przewidywań odbije się na kondycji gospodarczej Wielkiej Brytanii, co spowoduje obniżenie wydatków na cele obronne, w tym środki przeznaczane dla NATO. W Polsce, a także innych krajach wywołać to może obawę o spoistość i wiarygodność Sojuszu Północnoatlantyckiego. Stąd też - jak wskazał szef CFR Richard N. Haass - niezbędne jest kontynuowanie obecności militarnej USA i NATO w sąsiedztwie Rosji.
Już wcześniej zaplanowano, że w szczycie NATO wezmą udział najważniejsi przywódcy UE, w tym przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk.
W połowie czerwca w Brukseli ministrowie obrony państw członkowskich otrzymali pakiet opcji i rekomendacji dla wzmocnienia odstraszania i obrony na wszystkich kierunkach wokół terytorium państw NATO.
Jego rdzeniem jest plan działań na rzecz gotowości (ang. Readiness Action Plan, RAP), przyjęty na ostatnim szczycie w Newport w Walii. Na szczycie w Warszawie Sojusz ma odnotować, że główne elementy planu zostały zaimplementowane. Chodzi m.in. o wzmocnienie Sił Odpowiedzi NATO (ang. NATO Response Force, NRF), utworzenie tzw. szpicy NATO, czyli połączonych sił zadaniowych bardzo wysokiej gotowości (ang. Very High Readiness Joint Task Force, VJTF), osiągnięcie pełnej zdolności przez pierwsze jednostki integracji sił NATO (ang. NATO Force Integration Unit, NFIU), które są komórkami sztabowymi Sojuszu w państwach wschodniej flanki, w tym w Polsce, oraz o podwyższenie gotowości operacyjnej Wielonarodowego Korpusu Północ-Wschód w Szczecinie i utworzenie międzynarodowego dowództwa dywizji w Rumunii. "Implementacja planu działań na rzecz gotowości reprezentuje najbardziej znaczące polepszenie wspólnej obrony NATO od pokolenia. To plan obronny i proporcjonalny do wyzwań, z którymi się zetknęliśmy" – przekonuje jeden z dyplomatów.
Innym elementem pakietu jest wzmocniona wysunięta obecność we wschodniej części Sojuszu. W połowie czerwca ministrowie obrony NATO potwierdzili decyzję o rozmieszczeniu w Polsce i krajach bałtyckich czterech batalionowych grup bojowych, czyli wzmocnionych i samodzielnych batalionów w sile ok. 1000 żołnierzy każdy. Decyzje w sprawach, które państwa będą przewodziły batalionom, które kraje wyślą swoje wojska, gdzie i kiedy trafi każdy z oddziałów, mają zostać ogłoszone na szczycie w Warszawie 8 i 9 lipca.
Bataliony mają zostać rozmieszczone na początku 2017 r. i pozostać w Polsce i krajach bałtyckich – jak to ujął jeden z dyplomatów – tak długo jak będzie tego wymagała sytuacja. Będą to oddziały wielonarodowe, a ich obecność będzie miała charakter bojowy, a nie ćwiczebny, jak to było w przypadku sił, które sojusznicy skierowali na wschodnią flankę po wybuchu konfliktu ukraińskiego.
Według szefa MON Antoniego Macierewicza ta decyzja to przełom w historii NATO, bowiem do tej pory, gdy na wschodniej flance nie było wojsk innych sojuszników, nasza obecność w NATO miała charakter "trochę papierowy". Zdaniem Macierewicza sojusznicze bataliony swoim potencjałem do powstrzymywania ewentualnej agresji rosyjskiej tak długo, dopóki nie dojdą niezbędne posiłki, mają skutecznie odstraszać przed próbą podjęcia ataku. Mają bowiem uświadamiać, że taki atak przerodziłby się w wojnę, którą Rosja musiałaby przegrać.
Każdy z batalionów ma mieć jedno państwo ramowe, odpowiedzialne za zebranie żołnierzy (wystawianych także przez innych sojuszników) i dowodzenie siłami. Do tej roli zgłosiły się USA, Wielka Brytania, Niemcy i Kanada. Szef MON sugerował, że batalionem w Polsce będą dowodzić Amerykanie, wskazują na to także doniesienia części polskich i zachodnich mediów.
Prócz batalionów NATO w Europie Środkowo-Wschodniej na zasadzie rotacyjnej mają przebywać także żołnierze Stanów Zjednoczonych. Uzgodnienia w tej sprawie Waszyngton prowadzi z poszczególnymi państwami na zasadzie bilateralnej. Najsilniejsze państwo Sojuszu ma rozmieścić w naszym regionie ekwiwalent brygady pancernej. Warszawa chce, by jej dowództwo znalazło się w Polsce. W naszym kraju powstanie też – decyzja NATO już zapadła – sojusznicze dowództwo na szczeblu dywizji, które będzie dowodziło jednostkami rozmieszczonymi w Polsce i sąsiednich państwach.
Wciąż trwa dyskusja w sprawie rozmieszczenia na wschodniej flance sojuszniczych elementów rozpoznania i wywiadu.
Projekcja stabilności poza granice NATO oznacza m.in., że na szczyt w Warszawie mają być przygotowane indywidualne programy partnerstwa i współpracy z kilkunastoma państwami Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. 11 z nich ma utworzyć swoje przedstawicielstwa dyplomatyczne przy kwaterze głównej Sojuszu.
Wśród pięciu sesji szczytu będzie posiedzenie Komisji NATO-Ukraina z udziałem prezydenta tego państwa Petra Poroszenki. Sojusz na szczycie zdecyduje o pogłębieniu wsparcia dla tego państwa. Będzie ono obejmowało m.in. szkolenie ukraińskich żołnierzy, lecz nie do walki z Rosją czy separatystami, a w celu budowania długoterminowych zdolności.
Wśród ok. 25 dokumentów, których przyjęcie jest spodziewane na szczycie, znajdą się także deklaracja ws. cyberbezpieczeństwa oraz pakiet wsparcia dla Gruzji.
Na szczyt przygotowywana jest też szczegółowa informacja, jak poszczególni sojusznicy wypełniają zobowiązanie w zakresie wydatków obronnych. W 2014 r. państwa NATO zobowiązały się zwiększyć wydatki obronne do poziomu 2 proc. PKB w ciągu dekady. Spodziewane jest m.in. potwierdzenie i uszczegółowienie decyzji o wzmocnieniu wschodniej flanki NATO przez wysuniętą wzmocnioną obecność wojsk.
W roli obserwatora wystąpi na warszawskim szczycie Czarnogóra. W maju podpisano protokół o przystąpieniu tego państwa do NATO. Dokument czeka teraz na ratyfikację przez wszystkie kraje członkowskie. Po zakończeniu tego procesu Czarnogóra zostanie pełnoprawnym członkiem Sojuszu. "Osiągnięcia Czarnogóry jasno pokazują, że drzwi do NATO pozostają otwarte" – mówił w maju Stoltenberg.
Szczyt NATO odbędzie się w piątek i sobotę w Warszawie. Ma w nim wziąć udział 18 prezydentów, 21 premierów, 41 szefów dyplomacji i 39 ministrów obrony. Ogółem akredytowało się ponad 2000 delegatów i tylu dziennikarzy.
Na jego organizację zaplanowano w budżecie ok. 160 mln zł, chociaż MON informował, że wydatki wzrosną o kilkanaście milionów złotych ze względu na zakup dodatkowych urządzeń do monitorowania, aby wzmocnić bezpieczeństwo szczytu.
Miejscem szczytu będzie Stadion PGE Narodowy, przywódcy delegacji spotkają się też w Pałacu Prezydenckim, w sali, gdzie w 1955 r. podpisano Układ Warszawski. Szefowie dyplomacji spotkają się na roboczym obiedzie w Teatrze Wielkim, ministrowie obrony w Pałacu Prymasowskim, zaś premier Beata Szydło zaprosi przedstawicieli państw partnerskich NATO na Zamek Królewski.(PAP)
Reklama