Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 15:51
Reklama KD Market

Pukszta w najnowszym felietonie: to bzdura, że Polonia nie głosuje

Jest gorąco w odniesieniu do tego, co się dzieje w polityce nie tylko tej lokalnej i amerykańskiej, ale także i tej w Polsce. Znakomita okazja, by obalić mit, że "Polonia nie głosuje"...
Nad Chicago usadowił się jakiś kanadyjski niż i termometr na banku po drugiej stronie mojej ulicy już od tygodnia ciągle wskazuje 60 lub mniej stopni. Natomiast temperatura od razu rośnie, gdy poświęcę trochę uwagi polityce i wyborom. Jest gorąco i coraz cieplej w odniesieniu do tego, co dzieje się w polityce nie tylko tej lokalnej (chicagowskiej) i amerykańskiej, ale także i tej w Polsce. To znakomita okazja, żeby się rozgrzać jeszcze bardziej, próbując obalić mit, że „Polonia nie głosuje”. Bo gdy ktoś zwraca uwagę na klimaty i populistyczne spostrzeżenia, czy to w Polsce, czy wśród niektórych lepiej-niż-inni poinformowanych przybyszów z Polski w USA w odniesieniu do Polonii, na pewno zetknie się z opinią, często wyrażoną przy pomocy modnego ostatnio nad Wisłą słownictwa o zamaszyście ‘łacińskim’ zabarwieniu, że „oni co tam (…), nie głosują!”. Ale, gdzie na tzw. Polonię nie popatrzeć, w Internecie, w dziennikach, periodykach, programach telwizyjnych i radiowych, nie tylko o wyborach w Polsce wszędzie dużo, ale o względy Polonii zabiegają także różni kandydaci do parlamentu na Wiejskiej.  Gdyby brali pod uwagę potoczne opinie, czyż nie byłaby to dla nich strata czasu i pieniędzy? Według danych Państwowej Komisji Wyborczej, okazuje się, że w poprzednich wyborach w roku  2007 do Sejmu i Senatu  frekwencja obywateli polskich głosujących za granicą na listy kandydatów Warszawa I, okr. 19, była najwyższa – 77,05 proc.  głosów ważnych. Duża frekwencja niekoniecznie musi oznaczać dużą proporcjonalnie ilość głosów. Tu jednak też  nie było źle. Ze wszystkich  oddanych ważnych głosów w okręgu Warszawa I,  146 812, tj. ok. 15 proc. to były głosy Polonii. To więcej niż kropla w morzu. To frekwencja,  której zlekceważyć nie można. Jeśli w oparciu o dane GUS dotyczące ilości obywateli Polski, którzy w 2007 r. przebywali poza granicami kraju oszacujemy, że ok. 2 mln z nich było uprawnionych do głosowania, wygląda na to, że prawie 10 proc.  głosowało. Może ktoś pokusi się o analizę porównawczą, jak to się ma w odniesieniu do innych nacji, które głosują na obczyźnie. Doszukałem się informacji, że tylko ok. 6-7 proc. uprawnionych do głosowania obywateli USA przebywających za granicą głosowało w amerykańskich wyborach powszechnych w roku 2008. A był to rok szczególny. Wygląda na to, że rok wcześniej (w 2007) Polonia wypadła całkiem nieźle. I coś mi się zdaje, że dzięki możliwości głosowania korespondencyjnego, frekwencja Polonii w tegorocznych wyborach parlamentarnych będzie jeszcze większa. Nie dziwię się więc, iż Sylwester Skóra z Chicago i jego kontrkandydaci z odległej geograficznie Polski tak aktywnie zabiegają o chicagowskie i inne polonijne głosy. Już jednak słyszę szybkie reakcje - to tylko potwierdza, p. Bogdanie, że ta nowa Polonia głosująca w polskich wyborach jest mądra, politycznie zorientowana i zaangażowana. Natomiast ta ‘stara’ Polonia w USA, to skostniałe dinozaury, które nie mają obecnie żadnego politycznego znaczenia. W Polsce, zupełnie naturalnie, może i tak. Ale tu w USA, oprócz niepotwierdzonych informacji i często powielanych stereotypów, trudno doszukać się konkretnych danych statystycznych, które by to potwierdziły. Wręcz przeciwnie - łatwiej jest znaleźć dane potwierdzające, że Polacy żyjący w Stanach są grupą dużo bardziej aktywną politycznie niż inne mniejszości w USA. Wg. analizy przeprowadzonej przez Piast Institute, w roku 2008, 92,2 proc. Amerykanów polskiego pochodzenia było zarejestrowanych do wyborów, a 91,9 proc. z nich głosowało. (To ponad 7 mln wyborców!) Dla porównania, 71 proc.  wszystkich obywateli USA było zarejestrowanych, a głosowało 63,6 procent. Uwagę zwraca też informacja dotycząca wysokiego procentu przybyłych z Polski imigrantów starających się o obywatelstwo. Prawie 200 tys. Polaków przyjęło obywatelstwo amerykańskie w ciągu ostatnich 20 lat. W USA, szczególnie w stanie Illinois, wyraźnie więc wzrasta liczba potencjalnych wyborców o polskim rodowodzie. Niedawno uczestniczyłem w spotkaniu Chicago Board of Elections, gdzie stawili się przedstawiciele wszystkich prawie środowisk i grup z Chicago, by dyskutować, jak zwiększyć ilość zarejestrowanych i frekwencję wyborczą. Bardzo wyraźny był udział przedstawicieli polonijnych organizacji. Można się zatem spodziewać dużego skoku w ilości obywateli polskiego pochodzenia, którzy zarejestrują się do wyborów przed jesienią 2012 r. Nawet jeśli nie wszyscy pójdą do urn, to przecież będzie duża ilość potencjalnych głosów, o które aktywnie zabiegać będą kandydaci starający się o urzędy wszelkiego szczebla. Pewnie, że w dużym stopniu ze względu na rozproszenie pod względem miejsca zamieszkania trudno będzie polonijnym wyborcom wybrać „własnego” kandydata w wyborach lokalnych tylko dlatego, że kandydat jest polskiego pochodzenia. Ale i na poziomie lokalnym i ogólnokrajowym, pod względem ilości potencjalnych głosów, Polonia stanowi pokaźny blok, rejestruje się do wyborów i głosuje częściej niż średnia krajowa. I każdy poważny kandydat, jakiegokolwiek pochodzenia, będzie się z tym liczył. Chociaż, jak zwykle, nie zauważą tego ci, którym wygodniej tkwić przy swoim, że  Polonia nie głosuje. Następnym razem, gdy będzie jeszcze chłodniej, spróbuję rozgrzać się obalając mit, że Polonia nie liczy się w amerykańskim biznesie… Bogdan Pukszta,  30 września 2011   Bogdan Pukszta, współzałożyciel oraz dyrektor wykonawczy Polsko-Amerykańskiej Izby Gospodarczej. Jednocześnie partner zarządzający firmy ProMega Group Inc.,specjalizującej się w biznesowym doradztwie rynkowym oraz public relations. Absolwent Uniwersytetu Śląskiego oraz the University of Chicago. Przez wiele lat w Stanach Zjednoczonych pracował w szkolnictwie wyższym, m.in. zarządzając międzynarodową współpracą instytucjonalną oraz programami językowymi. Dodatkowo wykładał amerykańskie prawo imigracyjne i politykę. Doradca oraz inicjator wielu międzynarodowych misji gospodarczych i konferencji.  
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama