Muzeum Lucasa nie powstanie w Chicago tylko w Kalifornii. Taką decyzję podjęli George Lucas i jego żona Mellody Hobson, w obliczu sprawy sądowej wytoczonej przez organizację Friends of the Parks i stawianych przez nią żądań.
Jak stwierdził twórca “Wojen gwiezdnych”, niekończące się procesowanie ekologów nie jest korzystne ani dla Chicago, ani dla projektodawców muzeum. Podkreślił, że sprawa sądowa i niedawna próba wymuszenia od władz miasta różnych ustępstw ostatecznie wykluczają starania o wybudowanie obiektu w Chicago. Równocześnie Lucas zapewnił, że wraz z żoną, rodowitą chicagowianką, będą nadal wspierać inicjatywy edukacyjne i kulturalne w Wietrznym Mieście.
Burmistrz Rahm Emanuel wyraził ogromne rozczarowanie utratą największego − jak się wyraził − przedsięwzięcia charytatywnego w historii Chicago, które przyczyniłoby się do rozwoju ekonomicznego i kulturalnego miasta, ponieważ fundacja Lucasa miała zainwestować w realizację obiektu 1,5 mld dolarów. Zdaniem Emanuela, Chicago poniosło niepowetowaną stratę w postaci światowej klasy instytucji kulturalnej, tysięcy miejsc pracy i dochodów rzędu wielu milionów dolarów.
Burmistrz potępił działania Friends of the Parks, w wyniku których Chicago utraciło szansę na wybudowanie muzeum Lucasa. Ekologów skrytykowali też ostro działacze społeczni z południa Chicago, m.in. ks. Mike Pfleger. Duchowny nazwał nawet organizację Friends of the Parks „snobistycznym gangiem”, wywodzącym się z bogatych elit.
Przypomnijmy, że grupa Friends of the Parks zabiegała na drodze sądowej, by nie dopuścić do budowy obiektu nad jeziorem Michigan, gdzie według niej powinny znajdować się otwarte tereny zielone. Organizacja upierała się przy swoim stanowisku, choć dwie proponowane przez magistrat lokalizacje nad jeziorem nie są faktycznie terenami zielonymi − jedno z miejsc to asfaltowy parking przy stadionie Soldier Field, a drugie to część świecącej pustkami hali wystawienniczej McCormick Place.
Niedawno ekolodzy poinformowali, że są skłonni wycofać pozew z sądu federalnego, jeśli władze miasta wybudują muzeum przy McCormick Place i zagwarantują odprowadzenie 5 proc. dochodów z obiektu na rozwój terenów zielonych.
To ostatnie żądanie, interpretowane przez władze miasta i media jako próba wymuszenia haraczu, ostatecznie zniechęciło Lucasa i jego żonę do wybrania Chicago na siedzibę muzeum.
(ao)