Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 10 października 2024 00:16
Reklama KD Market

Plaga szopów w południowej dzielnicy miasta

/a> fot.clanctot/pixabay.com


Duże obszary terenów zielonych w 19. okręgu wyborczym w Chicago, od parku Dan Ryan przez pole golfowe aż po cmentarze, stanowią znakomite tereny do życia dla dzikich zwierząt. Niektóre z nich, szczególnie szopy pracze rozmnożyły się do tego stopnia, że muszą być przez mieszkańców i służby sanitarne wyłapywane i wywożone w inne rejony.

– Od 5 lat pełnię w tej dzielnicy funkcję radnego i nie widziałem tylu szopów praczy naraz i to takich dużych i tłustych. W ciągu ostatnich dwóch-trzech tygodni otrzymaliśmy od mieszkańców tyle skarg na wszechobecne szopy, co w ciągu kilku ostatnich lat – mówi radny 19. okręgu Matt O’Shea.

Radny przyznaje, że musiał się nauczyć, jak łapać szopy. Najbardziej popularna metoda stosowana przez mieszkańców to metalowa klatka-pułapka ze słodką pianką żelową (ang. marshmallow) w środku na przynętę. Schwytane w pułapkę zwierzęta służby miejskie wywożą do odległego lasu.

Niestety wielu mieszkańców zauważyło, że szopy często ignorują pułapki. Zdaniem radnego, zwierzęta znajdują w okolicy wystarczająco dużo pożywienia i dlatego nie są szczególnie zainteresowane przynętą. Plaga szopów to obecnie tylko pewna uciążliwość, bo „z ich powodu jak dotąd nikt nie odniósł obrażeń”.

– Najbardziej obawiam się tych zwierząt nocą. Wygląda bowiem na to, że wtedy szopy niepodzielnie panują na naszej werandzie – twierdzi Maureen Cullen z Morgan Park.

W innym końcu miasta szopy opanowały opuszczony dom. Zwierzęta poczyniły w środku budynku znaczne szkody.

(ak)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama