W rok po opublikowaniu pierwszego raportu agencji Associated Press o problemie naruszania systemów zabezpieczeń wokół amerykańskich lotnisk, władze lotnicze potwierdzają, że takie incydenty wciąż mają miejsce. Przeciętnie co 10 dni.
Dyrekcje niektórych lotnisk wspólnie z przedstawicielami Transportation Security Administration (TSA) zapewniają, że spośród 345 przypadków wymienianych przez AP, nie wszystkie można uznać za zagrażające bezpieczeństwu portu lotniczego.
Nie można uznać za niebezpieczny incydent z marca 2015 r., gdy przechodząc przez bramę wyjazdową z lotniska w San Francisco kobieta weszła na pas startowy, próbując zatrzymać samolot odlatujący do Gwatemali.
Władze nie zgłaszają też jako naruszenie bezpieczeństwa lotniska incydentu z ubiegłego roku, gdy mężczyzna przerzucił rower przez ogrodzenie okalające O'Hare i bez przeszkód dotarł do terminalu pasażerskiego.
Z potwierdzonych doniesień natomiast wynika, że w okresie pomiędzy 2004 r. a połową lutego br. 12 razy intruzi wdzierali się na teren lotniska O'Hare lub Midway. W roku ubiegłym na zapytanie AP Chicagowski Departament Lotnictwa Cywilnego odpowiedział twierdząco tylko o 5 takich przypadkach. Kolejne cztery ujawniły dopiero dane federalne.
Podczas gdy naruszenie bezpieczeństwa lotniska w skali całego kraju w 2004 r. miało miejsce średnio co 13 dni, to od 2012 r. do takich incydentów dochodzi już co 9,5 dnia. Wiele incydentów ma miejsce wtedy, gdy intruzi przeskakują przez ogrodzenie z drutem kolczastym wokół lotniska lub przechodzą przez punkty kontrolne dla samochodów. Często też wjeżdżają samochodami w ogrodzenie lub rozbijają pojazdy o betonowe bariery.
Najwięcej tego typu incydentów zanotowano na lotnisku w San Francisco (41), Las Vegas (30), Filadelfii (30) i Los Angeles (26). (ak)
Reklama