Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 14:51
Reklama KD Market

„Spotlight” – prawda o złu, z którym dialogować nie wolno


Chociaż oscarowy film „Spotlight” pod względem technicznym nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia, to jednak uważam, że warto go obejrzeć. Dzisiaj już raczej nie szokuje, ale odsłania kulisy faktów ukrywania grzechu i wielkiego zła w Kościele. I co więcej, przestrzega przed wchodzeniem w jakikolwiek dialog ze złem, bo wtedy, gdy zaczyna się z nim dialogować, zawsze będzie ono jeszcze większe i prędzej czy później, wyjdzie na jaw.

Prawda o pedofilii w szeregach duchowieństwa dotarła do mnie dopiero w 2005 roku. Mieszkałem wtedy w Rzymie, kilkaset metrów od Spiżowej Bramy. Przecież pedofilia, to był „problem Ameryki”, tak przynajmniej się wtedy uważało. Długo nosiłem w sobie przekonanie, że wszelkie zło ma swoje źródła na kontynencie północnoamerykańskim. Dzisiaj (na szczęście) już wiem, że to nieprawda. Po śmierci Jana Pawła II, idąc na jedną z wieczornych mszy za zmarłego papieża, mijałem manifestujące organizacje amerykańskie. Tego wieczoru głównym celebransem był przedstawiony w filmie były hierarcha Bostonu, kardynał Law. Kilka dni później, stojąc na Placu Świętego Piotra w oczekiwaniu na ogłoszenie nowego papieża, widziałem na twarzach niektórych wypisane napięcie. Oczywiście dla wszystkich były to niepowtarzalnie emocjonujące chwile. Kiedy w oknie ukazał się nowy papież, Józef Kardynał Ratzinger, byli tacy, którzy z nieukrywaną złością spuszczali głowy w dół. Dlaczego? Wtedy myślałem, że chodzi tylko o doktrynę, pilnowaną przez „pancernego kardynała”. Czy jednak tylko o to im chodziło? Czy tylko dlatego okazywali niezadowolenie?

Otworzyła się „puszka Pandory”. Jak lawina ruszyło demaskowanie skandali seksualnych ludzi Kościoła. Skandali, które nie są tylko wynikiem ludzkich słabości, ale będących złem najcięższego kalibru, przestępstwem, za którym stoi wielka liczba ofiar. „Czyż pomimo wszystkich naszych słów wyrażających oburzenie wobec zła i cierpień niewinnych, nie jesteśmy zbyt skłonni do banalizowania tajemnicy zła?” – pytał kardynał Ratzinger na miesiąc przed wyborem na papieża. „Ile brudu jest w Kościele, i to właśnie wśród tych, którzy poprzez kapłaństwo powinni należeć całkowicie do Niego!”. Wkrótce nowy papież podjął wyzwanie. Rozpoczęły się porządki w Kościele. Trudny i bolesny czas. Bardzo jednak potrzebny. Benedykt XVI sadzany był na ławie oskarżonych jako ten, który wiedział, musiał wiedzieć. Czemu jednak na czas nie reagował? Nie sądzę, że to było tak. Na wszystko musiał przyjść czas. Ta walka nie była i nie jest walką z jakimś tylko systemem, w które wplątało się zło, ale ze złem, które jest osobowe i ma swoje imię: diabeł i szatan. Czy stawianie zarzutów pod adresem św. Jana Pawła II, a później Benedykta XVI było właściwe? Nie wierzę, żeby Jan Paweł II, personalista broniący życia od poczęcia po naturalną śmierć, zgadzał się na tak wielkie zło! „Spotlight” pokazuje jednak, że zło potrafi przygotować takie sieci i posłużyć się takimi metodami, żeby nie było możliwym łatwe zdemaskowanie go. Za wszystkim stał pieniądz, najlepsza moneta przetargowa Złego. Trzeba było dobrze zapłacić: odpowiednim hierarchom, prawnikom i dziennikarzom, ba, nawet ofiarom, żeby tylko siedzieli cicho i trwali w zmowie milczenia. Benedykt XVI nie tylko zaczął publicznie przepraszać i piętnować przestępstwo i grzech pedofilii. To za jego pontyfikatu, między innymi, radykalnie zmieniło się oblicze hierarchii Kościoła w USA, wszak dokonał tu papież wielu istotnych zmian. Dzisiaj każdy już jasno wie, że z takim złem nie ma dialogu. Pedofilia jest przestępstwem, za które winni muszą odpowiedzieć tak, jak na to zasłużyli. Tylko głupi i naiwny człowiek będzie próbował ukryć zło. Ono tak czy inaczej wyjdzie na jaw.

Dobrze się stało, że „Spotlight” nie został zagłuszony zanim jeszcze ujrzał światło dzienne. Dobrze, że nie jest zaklasyfikowany jako „antykatolicki”, a media watykańskie oceniły go jako prawdziwy i potrzebny. Jestem za tym, żeby wielu ludzi go obejrzało i wyciągnęło refleksje. Tylko nie pochopnie i nie powierzchownie. Refleksje nie o tym, że Kościół katolicki jest zły – bo nie jest. Ale, że tworzą go grzesznicy, którzy chcą, albo i nie chcą być świętymi. Jest to film o tym, że ze złem nie ma zabawy. Ono jest realne i prawdziwe, i w konsekwencji groźne. Rani i zabija. Dzisiaj, po latach, zostały wypracowane przez Kościół odpowiednie i jasne instrukcje, jak natychmiastowo reagować w przypadku zgłoszenia przestępstwa pedofilskiego. Mówią one o tym, że przedstawiciele Kościoła mają obywatelski, moralny i etyczny obowiązek zgłaszać przypadki pedofilii oraz współpracować ze świeckim wymiarem sprawiedliwości. Czyny wykorzystywania dzieci „nie mogą być nigdy więcej utrzymywane w tajemnicy”. Na czele watykańskiej komisji ds. Ochrony Nieletnich stoi aktualny metropolita Bostonu, kardynał Sean Patrick O’Malley, wywodzący się z zakonu kapucynów. I nadzieją napawa fakt, że tak poraniona diecezja bostońska, o której traktuje „Spotlight”, oczyszczona po wielkich grzechach, dzisiaj ma najwięcej powołań do stanu duchownego w USA. Zło zostało zdemaskowane i przegrało. Oby na dobre!

ks. Łukasz Kleczka

 
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama