Ewa Malcher
Firm przewozowa Uber zgodziła się wypłacić 28,5 mln dol. odszkodowania, by zakończyć dwa pozwy sądowe, w których zarzuca się firmie wprowadzanie klientów w błąd w sprawie opłat i stosowanych procedur bezpieczeństwa.
Przedstawiciele firmy przedstawili sędziemu federalnemu z San Francisco zamiar zawarcia pozasądowej ugody i wypłacenia odszkodowań 25 mln podróżnych, którzy skorzystali z usług Ubera pomiędzy 1 stycznia 2013 r. a 31 stycznia 2016 roku.
W sądowych pozwach zarzucono firmie pobieranie dodatkowej opłaty w wysokości 2,30 dol. za kurs za – jak sama twierdziła w spotach reklamowych – najbardziej rygorystyczne w sektorze transportu sprawdzanie historii karalności kierowców. W rzeczywistości, Uber nie pobierał nawet odcisków palców, czemu są poddawani wszyscy kierowcy taksówek.
Zawarta ugoda przewiduje, że w swej kampanii reklamowej Uber zrezygnuje z niektórych elementów mówiących o usługach świadczonych przez firmę jako szczególnie bezpiecznych. Zniesie dotychczasową "opłatę za bezpieczną jazdę", zastępując ją "opłatą za rezerwację".
Uber przed sądem argumentował, że stosuje wyjątkowe procedury bezpieczeństwa, pozwalając śledzić trasę przejazdu za pośrednictwem systemu nawigacji GPS i ujawniając zdjęcie szofera i numer rejestracyjny pojazdu zanim podróżny rozpocznie przejazd.
W 2014 r. Lyft, inna pasażerska firma przewozowa, zawarła podobną ugodę z prokuraturą, wypłacając 250 tys. odszkodowania za niezgodne z prawdą reklamowanie stosowanych procedur bezpieczeństwa. (ak)
