Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
niedziela, 17 listopada 2024 00:53
Reklama KD Market

Chicagowskie murale – sposób na życie Jerry’ego Rogowskiego



Lubi mieszkać w Chicago, lubi jego architekturę i różnorodność kulturową. Murale jeszcze bardziej związały go z miastem. Chce je upiększać. To jego pasja. Jerry Rogowski maluje je pod wiaduktami kolejowymi, przy autostradach, w innych opuszczonych i zaniedbanych miejscach. Robi to bezinteresownie, podobnie jak inni artyści, z którymi tworzy tę uliczną sztukę. Często z własnej kieszeni płaci za farby i pędzle...

− Chcę upiększać Chicago. Dla mnie to jest po prostu radość. Entuzjazm odbiorców i to, że te miejsca wyglądają lepiej niż przedtem, to dla mnie najlepsza zapłata. Cieszą mnie reakcje przechodniów, którzy podziwiają naszą pracę. Są wdzięczni, że dotychczas zaniedbane miejsca stają się piękne i kolorowe. Kiedyś zatrzymał się samochód i wysiadła starsza pani, najwyraźniej ciężko chora, bo z butlą tlenu. Przedstawiła się i powiedziała, że rozmowa ze mną jest na liście rzeczy, które chciałaby zrobić, zanim umrze. Byłem zaskoczony. Nie wiedziałem, co mam powiedzieć. Takie sytuacje są bezcenne, najwspanialsze. Inspirują. Dają siłę i energię – zwierza się rozmówca. Dzięki muralom czuje się spełniony jako artysta.

Rogowski przyznaje, że nie wszyscy w Chicago kochają murale. − Chodzi oczywiście o wandali i różne grupy przestępcze. Musimy wykazywać pomysłowość, żeby bronić naszej pracy przed zniszczeniem. Używamy specjalnego lakieru, zabezpieczającego przed graffiti. Chroni malowidło przed zniszczeniem i pozwala zmyć bazgroły zrobione przy pomocy farby w aerozolu lub flamastrów. Dzięki temu nie musimy wszystkiego przemalowywać, używając ponownie kilkunastu kolorów – wyjaśnia artysta.



Rogowski połknął muralowego bakcyla kilka lat temu, gdy o pomoc w malowaniu poprosił go Tony Passero, znany artysta plastyk. − Wiele nauczyłem się od Tony'ego, a on też ode mnie, zwłaszcza jeśli chodzi o techniki malowania. Nasza współpraca układa się bardzo dobrze. Ale murale robiłem już w Polsce. Na przykład w nowo wybudowanej siedzibie liceum plastycznego w Lublinie, do którego uczęszczałem. Wykonywaliśmy malowidła naścienne na korytarzach i w pomieszczeniach.

Polak uczestniczył w realizacji kilku murali autorstwa Passero. − Na Belmont przy autostradzie powstała „Sowa” („Whoot”), na Addison też przy autostradzie – „Wycinanki” („CrossCuts”), na Irving Park – „Pozytywna wieża Babel” („Positive Babel”) i na Cicero – „Uśmiechnięty kot” („Hep Cat”) – wylicza nasz rozmówca.

Jesienią tego roku Rogowski po raz pierwszy brał udział w wykonaniu muralu własnego pomysłu. Pomagali mu Passero i Cyd Smillie, znana artystka plastyczka. Tak powstało „Drzewo życia” („Tree of Life”) w całości samodzielnie zaprojektowane przez polskiego imigranta. Jest ono usytuowane pod wiaduktem kolei Metra przy ulicy Ainslie w północno-zachodniej części Chicago. Zapytany, czy to jego ulubiony mural, Rogowski odpowiada ze śmiechem twierdząco, ale szybko dodaje, że lubi wszystkie malowidła naścienne, do powstania których się przyczynił. − „Drzewo życia” to mój „pierworodny” mural, ale nie pierwszy obiekt sztuki publicznej wykonany przeze mnie w Chicago. Kilka lat temu brałem udział w wystawie ulicznej „Great Chicago Fire Hydrants”. W hołdzie poległym strażakom w ramach tej ekspozycji przyozdobiłem malowidłami hydrant. Później brałem udział w podobnej inicjatywie na rzecz poległych policjantów. Na wystawie ulicznej „Horses of Honor” w śródmieściu był wykonany przeze mnie koń − mówi artysta.



Kiedyś zatrzymał się samochód i wysiadła starsza pani, najwyraźniej ciężko chora, bo z butlą tlenu. Przedstawiła się i powiedziała, że rozmowa ze mną jest na liście rzeczy, które chciałaby zrobić, zanim umrze"



„Drzewo życia” objął swoim mecenatem radny 45. okręgu John Arena oraz dzielnicowa organizacja artystyczna Arts Alive, promująca uliczną sztukę publiczną oraz lokalnych twórców. − Obie instytucje pomogły częściowo sfinansować koszty przyborów i narzędzi. I za tę pomoc jestem bardzo wdzięczny − stwierdza Rogowski.

W muralu Rogowskiego dominuje zieleń, jak w świątecznej choince, ale budzi też ono wiele innych skojarzeń, a interpretacji jest tyle co widzów. Artysta umyślnie posłużył się w "Drzewie życia" formą abstrakcyjną, by indywidualni odbiorcy mogli się dopatrywać różnych treści. – Każdy widzi w malowidle coś innego i to jest wspaniałe, że pobudza wyobraźnię. Ale moje osobiste przesłanie, które chciałem zawrzeć w obrazie, dotyczy naszego związku z przyrodą. Człowiek jest jej nieodłącznym elementem. Jesteśmy przecież ssakami. Potrzebujemy do życia powietrza, wody i słońca, ale niestety często o tym zapominamy podłączeni do naszych elektronicznych gadżetów. Tymczasem trzeba po prostu pójść do parku, na plażę, spędzić czas na łonie natury. Wszystko jest tam w trzech wymiarach. Można poczuć wiatr, świeże powietrze. Patrzę z przerażeniem na współczesne rodziny, bo  dzieci po szkole przeważnie siedzą przy tabletach ze słuchawkami na uszach, zamiast biegać i bawić się na świeżym powietrzu – mówi z przejęciem Rogowski.

Artysta wyjaśnia, że realizacja każdego projektu z dziedziny ulicznej sztuki publicznej musi być zatwierdzona przez biuro radnego. − Jeśli ktoś chciałby upiększyć jakieś miejsce, to musi najpierw się zgłosić do radnego, przedstawić swój pomysł, a on pokieruje dalszym tokiem sprawy i skontaktuje z odpowiednią dzielnicową grupą artystyczną.

Zimą tęskni za muralami. − W niskich temperaturach nie można używać farb i oczywiście nie sprzyjają takiej twórczości warunki atmosferyczne. Czekam więc z niecierpliwością na nowy sezon malarski, który zacznie się wiosną. Myślę już o następnym projekcie.

Alicja Otap

[email protected]



Jerry Z. Rogowski jest absolwentem Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych (PLSP) w Lublinie. Zanim wyemigrował do USA, uczestniczył w realizacji różnych projektów artystycznych w rodzinnym mieście. Do Stanów wyjechał 24 lata temu, po wylosowaniu zielonej karty. W 2001 r. zaczął na dobre pracować dla siebie – jako niezależny, profesjonalny artysta malarz. Wcześniej zatrudniony był w różnych miejscach. Zaczynał jak większość nowo przybyłych z Polski – jako robotnik budowlany, a następnie malował wzory na jedwabnych krawatach i tkaninach. W weekendy realizował dodatkowe zamówienia, m.in. przyozdabiając ściany w domach mieszkalnych, w sypialniach, łazienkach. Zamówień przybywało w szybkim tempie, aż w końcu zrezygnował z malowania na jedwabiu w firmie Jolanty Lorente i skoncentrował się na własnej działalności artystycznej. Maluje nie tylko na ścianach, ale też na płótnie. Zajmuje się również grafiką komputerową i czasem fotografią artystyczną. Więcej o działalności artysty znajdują Państytwo na stronie internetowej : http://www.jerryrogowskiproduction.com/



Mural (z hiszp. fresk) – wielkie malowidło wykonane bezpośrednio na ścianie w celach dekoracyjnych lub wywarcia wrażenia na odbiorcy, albo w celach reklamowych lub charytatywnych. Definiowany też jest jako wielkoformatowa grafika na ścianach




OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

2 2

2 2

1 2

1 2

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama