Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 22:55
Reklama KD Market

Wiersze wybierają sobie język. Spotkanie z poetką



Joanna Kurowska – poetka polska i amerykańska opowiada nam o swoich trudnych początkach z angielskim i późniejszym dylemacie pisarza tłumacza.

Krystyna Cygielska: Jesteś jednym z nielicznych – obok Josepha Conrada – pisarzy z Polski, którzy po przyjeździe do anglojęzycznego kraju tworzą w tym języku. Co było wcześniej – zainteresowanie Conradem czy pisanie po angielsku?

Joanna Kurowska: Zaczęłam pisać w Polsce i kontynuowałam to w USA. Po przyjeździe tutaj odkrywałam aspekty nowej rzeczywistości – artykuły na ten temat publikowałam w polonijnej prasie. Ćwiczyłam też angielski, próbując tłumaczyć. Conrad pojawił się później.

Przyjechałaś od razu na stałe, czy z innymi planami?

– W zasadzie po przygodę, po naukę – języka i komputerów – i żeby poznać kraj. Nie wykluczałam możliwości pozostania, zwłaszcza że przyjechałam z siedmioletnim synem.

Na jakim byłaś wtedy poziomie znajomości języka angielskiego?

– Minimalnym. Krótko przed wyjazdem mój tata, który znał angielski, przychodził wieczorami – to był listopad, pamiętam, ręce mu marzły, miał posyberyjskie odmrożenia – i wykładał mi podstawy angielskiej gramatyki. Wchłonęłam wtedy około 400 słów. Już w USA korzystałam z anglojęzycznych źródeł, budując słownictwo. Nie mieszkałam w polskiej dzielnicy, by używać angielskiego na co dzień. Pamiętam, żeby założyć własny telefon dzwoniłam do centrali, maszyna mówiła „first dial one, then the number” – a ja zdenerwowana, nie mogłam tego zrozumieć. Zajęło mi to pół dnia! W końcu zaczęłam uważnie słuchać i zrozumiałam, że nie wybieram jedynki przed numerem. Takie były początki.

Kiedy zaczęłaś pisać poezję po angielsku?

– W 1991 r. wzięłam kurs w Oakton Community College o wczesnym nauczaniu. Trzeba było obserwować, a potem opisywać dzieci. Było tych opisów dziesiątki stron. Profesorowie twierdzili, że mam talent pisarski – a ja sądziłam, że mój angielski jest w powijakach! W 1994 r. zaczęłam studiować literaturę na UIC – pisałam prace studenckie na różne tematy, od XVI-wiecznych arian po teorię literatury. Kontynuowałam też pisanie wierszy po polsku. Dużo z nich powstało jako reakcja na doświadczenia emigracyjne. Ukazały się dwa moje polskie tomiki. „Dziennik Związkowy” opublikował artykuły Ewy Bierezin na ich temat. W 1998 r., pracując już jako wykładowca na University of Chicago, rozpoczęłam doktorat o Conradzie. Ponieważ czytałam i pisałam w języku angielskim, w pewnym momencie wiersze zaczęły się pisać w tym języku.



Większość twoich wierszy ma dwie wersje – polską i angielską. Która jest oryginałem, a która przekładem?

– Wiersze jakby same zaczynają się pisać w tym czy innym języku. Niemal od początku próbowałam tłumaczyć swoje wiersze z polskiego na angielski, ale pisanie w danym języku i tłumaczenie to zupełnie różne sprawy. Teraz moje wiersze piszą się po angielsku, a ja tłumaczę je na polski, który jest i pozostanie moim pierwszym językiem. Jeśli chodzi o polskie wiersze, w pewnym momencie odstawiłam tłumaczenia i napisałam te wiersze jeszcze raz, po angielsku. Przyjaciele pomogli mi nieco z idiomem, np. mój mąż John Brownell, mój doradca naukowy Don Marshall oraz Jennifer Day – nieżyjąca już, niestety, choć jej głos wciąż żyje w kilku prześlicznych sformułowaniach w „The Wall & Beyond”.

Co wyszło dotychczas po polsku?

– Dwa tomiki – „Ściana” i „Obok”. Wiersze ukazywały też się w polskich czasopismach, m.in. paryskiej „Kulturze", „Frazie”, „Pisarzach”, „Zeszytach poetyckich”. Krytyk Andrzej Gałowicz napisał kilka opracowań o mojej poezji. Wydawnictwa książkowe niestety milczą. Podejrzewam, że to kwestia pieniędzy. Słyszę, że w Polsce nawet znani autorzy muszą pokrywać koszty. Bardzo chciałabym wydać te wiersze po polsku i jeśli to będzie możliwe, podejmę takie kroki.

Twoje wiersze są też przekładane na inne języki, nawet na perski.

– Tak, Olimpia Iacob przetłumaczyła wiele z nich na rumuński, a ostatnio Saeed Yousef, poeta i wykładowca języka perskiego na Uniwersytecie Chicago, przetłumaczył i zamieścił kilka na stronie Związku Pisarzy Iranu w diasporze.

W poezji mówisz o ważnych rzeczach – o stosunku człowieka do Boga, do innych ludzi, do siebie samego. Dajesz czytelnikowi mniej odpowiedzi, zadajesz więcej pytań.

– Przeraża mnie człowiek, który ma wszystkie odpowiedzi. Moja droga jako naukowca, pisarza, poety, emigranta, to nieustanne zadziwienie. Stoję jakby w oknie pociągu i patrzę w zdumieniu na rzeczy, które mijam. A poezja pozwala mi zadawać pytania.

Zwraca uwagę znakomita strona graficzna twoich książek.

– Paweł Młynarczyk, mój syn, jest artystą fotografem. Okładki są jego dziełem, a czasem kombinacją jego i mojej inwencji.

Dziękuję za rozmowę.

Krystyna Cygielska

 



Joanna Kurowska studiowała w Polsce polonistykę i teologię, następnie slawistykę na Uniwersytecie Illinois w Chicago, gdzie w 2006 r. otrzymała doktorat za komparatystyczną pracę na temat europejskiej tożsamości Josepha Conrada. Przez wiele lat wykładała na Uniwersytecie Indiana oraz Uniwersytecie Chicago. Od 2010 r. pracuje jako niezależny pisarz, tłumacz i naukowiec. Wydaje wysoko oceniane przez krytyków zbiory poetyckie. Po polsku ukazały się: „Ściana” (1997) i „Obok” (1999), po angielsku: „The Wall & Beyond” (2013), „Inclusions” (2014) i „The Butterfly Choice” (2015), w przygotowaniu: „Intricacies” i „Stained Glass”. Publikuje w wielu czasopismach w USA i na świecie, m.in. w Polsce, W. Brytanii, Indiach, Francji i Kanadzie.

_Cisza_ po persku

_Cisza_ po persku

Kurowska photo

Kurowska photo

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama