Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 28 listopada 2024 04:48
Reklama KD Market

Jacek Niemczyk: nabieramy mocy

Jacek Niemczyk: nabieramy mocy
Dyrektor generalny WPNA 1490 AM Jacek Niemczyk
fot.A. Kazimierczak
/a> Dyrektor generalny WPNA 1490 AM Jacek Niemczyk
fot.A. Kazimierczak


Nowe studio, nowa audycja i nowe wyzwania. O niedorzeczności rządów silnej ręki, polityce pluralizmu, teoriach spiskowych oraz poziomie polonijnych radiowców z menadżerem radia WPNA 1490 Jackiem Niemczykiem rozmawia Grzegorz Dziedzic.

Grzegorz Dziedzic: Jak mam się do ciebie zwracać: panie redaktorze czy panie dyrektorze?

Jacek Niemczyk: Wolałbym po imieniu, co mi nie przeszkadza, choć nie zawsze lubię, gdy ktoś się ze mną spoufala. Z szacunku zawodowego może być „panie redaktorze”, a jeśli kiedykolwiek będziesz odbierał jakiś czek to „panie dyrektorze”.

Ojcze dyrektorze?

– (śmiech) Ta pozycja jest zajęta. Ojciec dyrektor jest tylko jeden, ten z Torunia, i tak to zostawmy. Przy okazji zachęcam do słuchania Radia Maryja na fali 1490 AM od poniedziałku do piątku.

Słuchając polonijnego eteru, odnoszę wrażenie, że dziennikarzem radiowym jest każdy, kto siada przed mikrofonem. Czy do zawodu radiowca potrzebne są predyspozycje i talent?

– Absolutnie nie. Każdy, kogo stać na wykupienie czasu antenowego, może być radiowcem i to pomimo braku talentu, przygotowania zawodowego, wiedzy i doświadczenia. Udowadniają to redaktorzy na falach wszystkich polonijnych stacji radiowych. A zupełnie poważnie, na polonijnym rynku poziom dziennikarstwa radiowego jest niski. Często jest on przyczyną wesołości radiowców z Polski, którzy mają okazję posłuchania naszych rozgłośni.

Siedzimy w pięknym, nowo otwartym studiu radiowym. Podobno budowałeś je własnymi rękami.

– To prawda, moje doświadczenia kontraktorskie nabyte podczas domowych remontów w końcu się przydały. Jestem w stanie odróżnić „tubajfora” od „tubajsiksa”. Studio udało się wybudować w bardzo krótkim czasie. Zresztą w siedzibie Związku Narodowego Polskiego to studio powinno było istnieć już od dawna.

Czy możemy zaryzykować stwierdzenie, że to najnowocześniejsze polonijne studio radiowe?

– Z całą pewnością. Postawiliśmy na funkcjonalność. Jest sporo przestrzeni i prosty, ale profesjonalny sprzęt pozwalający na produkcję nagrań i programów na żywo na najwyższym poziomie. Bez przepychu, marmurów i niepotrzebnych luksusów. Mamy tu wszystko, co potrzebne do pracy radiowej. Sprzęt ani wnętrza nie tworzą programu, tylko to, co człowiek ma w głowie i do powiedzenia na antenie.

Twoje odejście z radia 1030 AM wzbudziło na początku roku sporo kontrowersji w polonijnych mediach. Patrząc z perspektywy czasu: warto było?

– W dalszym ciągu w mojej byłej redakcji mam dobrych znajomych, choć tuż po odejściu ta lista skróciła się do minimum. Z sympatii pozostała w niektórych przypadkach niechęć i rywalizacja, co dane jest mi odczuć. Decyzja o odejściu była świadoma i myślę, że bardzo dobra. Odszedłem ze stacji, która już jakiś czas temu przestała być najpopularniejszą stacją radiową wśród Polonii. Jak dobrze wiesz, w Chicago popularne są teorie spiskowe. Według jednej z nich uważany jestem za szpiega komunistycznej stacji 1030 AM, który ma za zadanie doprowadzić do rozkładu stacji, w której pracuję obecnie.

Takich plotek nie ma sensu dementować, bo ich twórcy powiedzą, że każdy szpieg twierdzi, że szpiegiem nie jest.

– Mimo to chciałbym je zdementować. Nie jestem szpiegiem, nie jestem również ubekiem w randze podpułkownika. Nie jestem też pułkownikiem wywiadu umocowanym w polskim konsulacie, jak również nie jestem zatrudniony przez służby specjalne byłego rządu Platformy Obywatelskiej. Tego typu plotki rozsiewa pewna grupa słuchaczy radia WPNA 1490 AM, dla których tylko jedna linia polityczna jest tą słuszną i prawdziwą, a każda inna jest określana jako „komuna”. Teorie spiskowe dodają niewątpliwie smaczku polonijnemu eterowi, bez nich wiele programów radiowych nie miałoby najmniejszej szansy na to, by w dalszym ciągu funkcjonować.

A nie jesteś tą polonijną duchotą odrobinę zmęczony?

– Na początku mnie to nawet bawiło. Jako osoba nieskażona przeszłością PRL-owską, ale pracująca w mediach od 1991, z czego w Stanach od 1997 r., nie jestem zaskoczony. Dziennikarska Polonia była i jest lustrowana, wyciągane są fakty przeszłej czy obecnej współpracy ze służbami. Jako dziennikarz przede wszystkim staram się rozgraniczyć fakty od agitacji wyborczej.

Po której stronie bije serce redaktora Niemczyka?

– Bije po prawej stronie i jestem z tego dumny. Przede wszystkim bije po stronie Polski. Rozumiana przeze mnie prawa strona to przestrzeganie prawa i reguł demokracji, a niekoniecznie Prawo i Sprawiedliwość, choć często stawia się w tym miejscu znak równości. Nigdy nie ukrywałem, że do jednych wartości jest mi bliżej, a do innych dalej. Przede wszystkim demokracja i pluralizm polega na tym, żeby nie odrzucać innych opinii. Daleki jestem od stwierdzenia prezydenta Wałęsy, który publicznie powiedział, że Kwaśniewskiemu ręki nie poda. Uważam, że oprócz skrajnych ugrupowań politycznych, które naruszają polskie lub ludzkie wartości, istnieje miejsce na każdą opinię. Jestem przeciwnikiem indoktrynacji. To prywatnie. Jako dziennikarz i osoba występująca na antenie nie identyfikuję się z żadną z politycznych opcji. Bezkrytyczne przywiązanie tylko do jednej partii, niezależnie z której strony sceny politycznej, jest dla dziennikarza groźne. Większość z nas pamięta czasy, kiedy tylko jedna partia miała monopol na rację.

/a> Dyrektorzy ZNP podczas uroczystego otwarcie nowej siedziby Radia WPNA 1490AM
fot.A. Kazimierczak


W WPNA 1490 AM rzeczywiście istnieje pluralizm, można znaleźć audycje z całego politycznego spektrum: od Łucji Śliwy po Dariusza Wiśniewskiego.

– To nasza specyfika. Trzydzieści niezależnych programów i żadnej ingerencji w treści. Każda osoba, która wykupiła czas antenowy, ma prawo wygłaszać swoje opinie i poglądy, mówić o czym chce, pod warunkiem że nie przekracza granic wyznaczonych w kontraktach. Nie wywieram żadnych nacisków i cieszę się, że Związek Narodowy Polski ich nie narzuca. Jeśli to się kiedyś zmieni, nie będzie tu dla mnie miejsca. W żadnej z redakcji, w których pracowałem, nie spotkałem się z jawnym narzucaniem określonej linii programowej, czy poglądów politycznych. I Bogu dzięki, że taka wolność wciąż istnieje.

Przekraczanie wspomnianych granic jednak się zdarza. Sam słyszałem redaktor Śliwę atakującą na antenie twoją osobę.

– Nie jestem szefem żadnego z niezależnych programów. Jako generalny menadżer jestem odpowiedzialny za zarządzanie, za przestrzeganie podpisanych umów. Moja funkcja nie ma wpływu na merytoryczną zawartość programów. Rzeczywiście zdarzyło się, że z ust jednej lub dwóch osób prowadzących audycje padły przykre słowa pod moim adresem.

Przedkładasz wolność słowa nad rządy silnej ręki?

– Nie ma rządów silnej ręki. Pani Łucja Śliwa jest związana z 1490 od ponad ćwierć wieku, prowadzi swój program „Otwarty mikrofon” i jest to audycja, której prowadzącą można kochać albo nienawidzić, pozostaje mało miejsca na neutralne uczucia. To jest sposób na popularność. Nie ma nic lepszego niż kontrowersyjna audycja poprowadzona w bardzo dobrym stylu. Opinie tam prezentowane docierają do sporej części Polonii. Nie wiem tylko, jaka jest przyszłość tej audycji, bo niedawno prowadząca na antenie oznajmiła, że prowadzi negocjacje z innymi stacjami radiowymi. Możliwe, że sama odejdzie z radia 1490.

Nowa praca, nowe studio, nowi ludzie. Jak zostałeś przyjęty?

– Zostałem przyjęty bardzo dobrze. Do maja tego roku prawie 100 proc. zawartości programowej stanowiły audycje brokerskie. Obecnie pięć razy w tygodniu od 11.00 do 15.00 prowadzimy audycję „Stacja Chicago”, a od listopada nocną audycje, od 23.00 do 6 rano. To 11 godzin audycji, które produkuje bardzo wąski zespół, składający się z dwóch etatowych pracowników, w tym mnie, oraz współpracowników. „Stacja Chicago” skupia się na sprawach lokalnych dotyczących Polaków w Chicago i Stanach Zjednoczonych. Poprzez informowanie o bieżących sprawach lokalnych chcemy zachęcić Polaków do większej aktywności politycznej i udziału w lokalnych, a nie tylko polskich wyborach.

To okręt flagowy płynący na falach 1490?

– Ja tego nie powiedziałem, nie chcę być oskarżany o nachalne promowanie programu, który prowadzę. Staramy się skromnymi środkami tworzyć tę audycję i wkładamy w naszą pracę wiele serca. Nie wiem, czy to okręt flagowy, ale na pewno „Stacja Chicago” jest audycją, z której ja oraz moi koledzy: Magda Marczewska i Jacek Zieliński jesteśmy zadowoleni i dumni. To nazwiska rozpoznawalne w Chicago. Myślę, że będzie nas słuchać coraz większa liczba osób.

Cudowne trio polskiego dziennikarstwa radiowego?

– Dobór prowadzących nie jest przypadkowy. To, że Magda i Jacek zgodzili się ze mną pracować, wybierając trudną i nieznaną drogę, jest dla mnie największym zawodowym, jak i prywatnym sukcesem. Nasz zespół doskonale uzupełniają: Adam Serafin, najlepszy dźwiękowiec na świecie, i Kamila Sumelka, królowa organizacji i porządku. To na pewno jest dream team! Radio jest teatrem wyobraźni. Czasami to, co kreowane jest na antenie, nie zawsze znajduje odbicie poza nią. Staramy się prezentować nasze poglądy w sposób bardzo otwarty. Ja jestem rozgrywającym, a moi koledzy na dwóch flankach. Przede wszystkim staramy się polegać na faktach, a nie indoktrynacji, czy propagandowych mitach. Nasze rozmowy poszerzyliśmy ostatnio o audycję, którą prowadzimy w każdy wtorek między 16.00 a 17.00. „Twoja kolej” to czas dla naszych słuchaczy, dajemy Państwu możliwość wypowiedzenia się. Padają często skrajne opinie i jesteśmy krytykowani za poglądy, które głosimy. Mimo to nie wyłączamy rozmówców, dopóki nie padną określenia powszechnie uważane za obraźliwe. Powinniśmy rozmawiać i nie wykluczać z dyskusji nikogo, kto prezentuje odmienne poglądy.

W marcu w wywiadzie dla „Dziennika Związkowego” zapowiadałeś ewolucję, a nie rewolucję. Podtrzymujesz to stanowisko, czy może przydałoby się przewietrzyć nieco ramówkę?

– Ewolucję udaje się wprowadzać. Wiele osób obawiało się rewolucji, tego że stacja przestanie być stacją brokerską na rzecz zatrudniania pracowników etatowych. Od samego początku chciałem połączyć te dwie wizje i myślę, że to się udało. Przyszłość z pewnością przyniesie zmiany, u niektórych nastąpi wypalenie i odejdą, ale jestem gotowy ten czas antenowy zagospodarować. Rewolucja na falach 1490 nie jest potrzebna, zabiłaby charakter stacji. Konkurencja jest olbrzymia, jesteśmy ograniczeni zasięgiem odbioru. Szanujemy naszych słuchaczy, czyli ludzi, których do naszego radia przyciągnęły właśnie programy brokerskie istniejące od prawie 30 lat. Pamiętajmy, że stacja rozpoczęła działalność w 1987 roku. Generalnie radio towarzyszące, będące blisko słuchacza, jest coraz popularniejszą formą i często zastępuje model, gdzie ramówka jest sztywna i nie ma miejsca na improwizację. Nie znam innej niż 1490 stacji o takiej rozpiętości programowej.

W marcu zapowiadałeś, że zdystansujesz konkurencję. Gdzie plasujesz WPNA 1490 na polonijnej mapie radiowej Chicago?

– Nie jestem pewny, czy rzeczywiście to powiedziałem. Nie o dystansowanie chodzi. Chciałem zbudować nową redakcję, chcę ją powiększać. Chciałem w pewien sposób zintegrować niezależnych brokerów. To udało się połowicznie. Przede wszystkim chciałem poprawić jakość i to stało się dzięki wybudowaniu nowego studia. Nasza stacja ma swoich wiernych słuchaczy i zdobywa nowych.

Czy cztery godziny dziennie w nie najlepszym czasie antenowym to ostatnie słowo Jacka Niemczyka?

– „Stacja Chicago” jest audycją słuchaną, choć wiele osób rzeczywiście dziwi się godzinom jej nadawania. Nie jest to najlepszy czas antenowy, tak jak poranek, kiedy ludzie słuchają radia, jadąc do pracy, czy późne popołudnie, kiedy z niej wracają. Tymczasem w tym przypadku buduje się grupa słuchaczy, którzy świadomie włączają radio i słuchają „Stacji Chicago”. Myślę, że świadczy to o sukcesie audycji. Sukcesem jest to, że słuchacz wybiera naszą audycję ze względu na treść, a nie na jakość sygnału. Sukces można mierzyć na wiele sposobów: słuchalność, dochody, które audycja generuje. Dla mnie najważniejszy jest kontakt ze świadomym słuchaczem. Życzę sobie tylko, żeby nasze radio było głośniej i dalej słyszalne.

Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów.

Rozmawiał: Grzegorz Dziedzic

(wywiad autoryzowany)

rada_dyrektorow

rada_dyrektorow

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama